Tekst ukazał się w portalu Klubu Jagiellońskiego: https://klubjagiellonski.pl/2021/01/27/dzieki-powszechnemu-samorzadowi-gospodarczemu-mozna-zakonczyc-konflikt-biznesu-z-administracja/
Spór między przedsiębiorcami a administracją sięga początków transformacji ustrojowej. Jednak kryzys gospodarczy wywołany przez pandemię pokazał, że współpraca między biznesem i urzędnikami jest szczególnie ważna w momentach kryzysowych. Tę trudną relację można uzdrowić poprzez wprowadzenie powszechnego samorządu gospodarczego. Decentralizacja kompetencji i stworzenie platformy do rozmowy rządu z przedsiębiorcami ma kluczowe znaczenie dla rozwoju biznesu, w szczególności w obliczu nadchodzących wyzwań związanych z transformacją energetyczną i nowymi technologiami.
Szanse związane z koronawirusem
Po wybuchu pandemii i zamknięciu gospodarki wielu ekspertów i członków rządu wygłaszało opinie, zgodnie z którymi Polska ma szansę wyjść z kryzysu gospodarczo wzmocniona, ponieważ zerwanie globalnych łańcuchów dostaw towarów da szansę rodzimym producentom i dostawcom usług. Jako powody takiego optymistycznego scenariusza podawano dobrą kondycję polskich firm produkcyjnych, dobre ze względów logistycznych położenie w sercu Europy, a przede wszystkim fakt, że polskiemu przedsiębiorcy wciąż „bardziej się chce” niż wielu jego kolegom na Zachodzie.
Z perspektywy kończącego się roku warto zauważyć w tym kontekście dwie informacje, które niedawno obiegły ekonomiczne media. Pierwsza to rewizja prognozy zmian w PKB Polski za rok 2020 dokonana po trzecim kwartale przez Goldman Sachs, która umiejscawia Polskę jako kraj o najniższym spadku PKB w krajach UE (spadek o 2,3% w stosunku do roku 2019, dla porównania Niemcy o 5,8%, Włochy o 8,7%, Czechy o 6,5%).
Podobnie jak w kryzysie lat 2007-2009, znowu mamy szansę być czempionem europejskiego wzrostu gospodarczego – w tym wypadku wyróżniając się najmniejszym spadkiem PKB. Druga informacja dotyczy danych opublikowanych przez NBP. W październiku 2020 roku po raz pierwszy w historii wartość towarów i usług, które zostały wyeksportowane z Polski, przekroczyła 100 mld złotych, zaś nadwyżka w bilansie wyniosła rekordowe 10 mld złotych.
Te pozytywne sygnały cieszą, jednak nie powinniśmy spoczywać na laurach, ale potraktować pozytywne dane jako bodziec do dalszej wytężonej pracy. Jeszcze przed pandemią świat wkroczył na ścieżkę zmian, które przemodelują gospodarkę. Zielona energia, ekologia, dekonsumpcjonizm, zmiany w sposobie pracy, przyspieszona cyfryzacja będą powodowały w kolejnych latach potężne wyzwania dla aktualnie działających przedsiębiorstw. Dzisiaj widzimy, że podczas gdy w pandemii jedne branże borykają się z problemami i ich przedstawiciele strajkują przed siedzibami urzędów (hotelarze, gastronomia, nie-spożywczy handel detaliczny, szeroko pojęta turystyka), inni notują wysokie zyski (medycyna, zielona energia, IT, game-dev, handel online).
Wiele branż czeka w zawieszeniu na możliwość przywrócenia działalności w roku 2021, jak choćby branże budowlana i samochodowa. Poza tym, w zmieniającym się otoczeniu przetrwają tylko ci, którzy wykażą się odpowiednią „agility”, czyli tak popularną w korporacyjnym żargonie „zwinnością”. Nie mam wątpliwości co do tego, że część zarejestrowanych w Polsce firm, nad którymi najczęściej pochylają się „Forbes” czy „Puls Biznesu”, jest do tego przygotowana. Jeśli jednak gospodarka ma działać jak dobrze naoliwiona maszyna, w ten sposób musi funkcjonować nie część, ale większość firm w danym kraju. Czy wszyscy polscy przedsiębiorcy, od małych i dużych usługodawców po duże zakłady produkcyjne, są w stanie poradzić sobie w tak zmiennym otoczeniu? Co z punktu widzenia polityki gospodarczej można zrobić, aby im pomóc?
Zrzeszanie przedsiębiorców wzmacnia zaufanie społeczne
Powinniśmy wykorzystać obecny czas, aby zlokalizować niedociągnięcia we współdziałaniu dwóch mocno powiązanych elementów gospodarczego ekosystemu: przedsiębiorców i administracji publicznej. Francis Fukuyama w książce Zaufanie: kapitał społeczny a droga do dobrobytu uważa, że właśnie zaufanie między różnymi podmiotami funkcjonującymi w gospodarce jest podstawowym gwarantem długofalowego rozwoju. Jak jednak budować zaufanie społeczne z punktu widzenia polityki gospodarczej? Wydaje się, że krokiem w stronę wzmocnienia zaufania społecznego byłoby takie ukształtowanie ładu gospodarczego, aby znalazło się w nim miejsce na ogólnopolskie, powszechne zrzeszenie przedsiębiorców.
Temat powszechnego zrzeszania się przedsiębiorców w formie samorządu powraca w Polsce od prawie 30 lat. Taki samorząd miałby różnić się zasadniczo od obecnego, dobrowolnego zrzeszania się w prywatnych korporacjach pracodawców właśnie swoją powszechnością (co de facto oznacza obowiązkowość), posiadaniem podmiotowości publiczno-prawnej, dzięki której stałby się częścią administracji publicznej.
Bez powszechnej instytucji po stronie przedsiębiorców dialog z administracją jest wręcz niemożliwy, co dzisiaj widzimy w Polsce. Zasiadające w Radzie Dialogu Społecznego organizacje pracodawców stanowią łącznie około 10% reprezentacji wszystkich przedsiębiorców. Podmiotowość publiczno-prawna pozwalałaby natomiast na usprawnienie wielu aspektów rzeczywistości na styku biznesu z państwem: administracji i statystyki gospodarczej, konsultacji legislacyjnych, ładu gospodarczego, szkolenia zawodowego, lobbingu na arenie UE.
Zrzeszanie się przedsiębiorców w XXI wieku
Dzisiaj większość pomysłów na tworzenie powszechnego samorządu opiera się na naśladowaniu niemieckich Industrie-Handels Kammer. Warto jednak się zastanowić, w jakim stopniu model mocno związany z niemiecką państwowością, który w tej formie został w RFN przyjęty w 1956 roku, przystaje do polskich warunków i do XXI wieku? Czy nie lepiej zaprojektować podobną, ale jednak ukształtowaną na swoje czasy i pod polskie warunki formę (co też implikuje koszty) takiego rozwiązania?
Kilka lat temu Ministerstwo Rozwoju robiło przymiarki pod utworzenie Powszechnego Samorządu Gospodarczego, na które to przedsięwzięcie planowano przeznaczać z części CIT około 260 mln zł rocznie. Budżet miał być wykorzystany – jak na administrację publiczną przystało – na biura, pensje urzędników, ich koszty działania. Tak to dokładnie funkcjonuje w niemieckich IHK, które zatrudniają w 79 regionalnych izbach prawie 9000 urzędników, a biura izb są fizycznie zlokalizowane w miastach odpowiadającym polskim siedzibom starych województw.
Czy w Polsce AD 2021 powinniśmy iść tą samą drogą? Czy przedsiębiorca np. z Radomia, który prowadzi firmę informatyczną i sprzedaje swoje usługi do partnerów w Dolinie Krzemowej, w jakikolwiek sposób czuje się biznesowo przywiązany do ziemi radomskiej i czy naprawdę zainteresuje go działanie w radomskiej regionalnej izbie handlowo-usługowo-przemysłowej? Raczej nie.
Forma zrzeszania, która najbardziej interesuje polskich przedsiębiorców, opiera się na przynależności branżowej, która pozwala z jednej strony na realizację interesów własnych danej firmy, a z drugiej na realizację interesów całej branży.
To pierwsze realizuje się poprzez benchmarking, szkolenia i dobre praktyki. Nie bez znaczenia jest też funkcja towarzyska. Przedsiębiorcy zabiegają o grupowe interesy głównie za pośrednictwem apeli o zmiany legislacyjne i lobbingu na polu unijnym, międzynarodowym oraz krajowym. Co prawda, w kwestii lobbingu często zarzuca się izbom branżowym, że nie dbają o interesy ogółu przedsiębiorców. Nie jest to zarzut bezpodstawny. Izby mają przecież reprezentować wszystkich przedsiębiorców jako część administracji publicznej. Dlatego należy się zastanowić, jak zbudować izby w sposób hybrydowy – aby mogły się zajmować zarówno sprawami branżowymi, jak i regionalnymi.
Druga kwestia dotyczy tego, w jakim stopniu przy konstruowaniu modelu zrzeszania w trzeciej dekadzie XXI wieku powinniśmy wykorzystać nowe technologie. To pytanie jest szczególnie istotne z uwagi na to, że właśnie nad Wisłą chwalimy się sukcesami w dziedzinie tworzenia gier komputerowych, innowacyjnych technologii finansowych oraz wygranymi globalnymi konkursami informatyków itd. W opublikowanym niedawno raporcie NBP i VISA możemy przeczytać, że Polska jest globalnym liderem w wykorzystaniu płatności zbliżeniowych, co jest kolejnym dowodem na nasz ogromny potencjał innowacyjny. Warto się zastanowić nad tym, jak użyć nowych technologii do funkcjonowania samorządu przedsiębiorców, aby był nowoczesny, wydajny i dzięki temu jak najmniej obciążał budżet państwa. W szczególności można się zastanowić nad specjalnymi platformami e-learningowymi, zdolnymi zastąpić standardowe szkolenia, którymi zajmuje się samorząd gospodarczy. Być może firmy byłyby też zainteresowane (szczególnie we własnych branżach) wymianą pewnych dobrych praktyk, którymi można by dzielić się na specjalnych platformach online.
PFR jako przykład sprawnej administracji publicznej
Podczas pierwszej fali pandemii 347 tysięcy przedsiębiorców skorzystało ze wsparcia z Polskiego Funduszu Rozwoju. Część z nich skorzystała również ze wsparcia ZUS-u oraz urzędów grodzkich. Wsparcie PFR było najbardziej znaczące finansowo (Tarcze 1.0 i 2.0 to łącznie wydatek ponad 95 mld złotych), ale tym, co najbardziej pozytywnie zaskoczyło przedsiębiorców, była sprawność działania funduszu. Wnioski procedowane przez kilkanaście banków spowodowały, że ich pracownicy (w procedowaniu wniosków bardzo sprawni) pomagali przedsiębiorcom w szybkim załatwieniu sprawy, a system i urzędnicy PFR akceptowali wnioski dosłownie w przeciągu paru dni. Przedsiębiorcy, którzy dostali praktycznie w przeciągu godzin nieraz bardzo wysokie kwoty po części umarzalnych subwencji, , pierwszy raz w swoim życiu zetknęli się z tak sprawnie działającą administracją państwową.
Przykład działania PFR pokazuje, że administracja publiczna może działać inaczej, niż jesteśmy do tego przyzwyczajeni. Polscy przedsiębiorcy nie są przecież tak bardzo leseferystyczni bez powodu. Nie tylko klimat polityczno-systemowy lat 90. przyczynił się do ukształtowania egoistycznych postaw, ale też duży wpływ miał na niego sposób działania administracji, która często bardzo podejrzliwie traktowała przedsiębiorców. Narastający brak zaufania jednych do drugich prowadził do zwiększania się szarej strefy, która osiągnęła w Polsce w latach 2013-2014 ogromne rozmiary. Według Instytutu Badań nad Gospodarką rynkową w tych latach wyniosła ona prawie 20% polskiego PKB.
PFR wyróżnia na tle pozostałych podmiotów będących częścią szeroko pojętej administracji publicznej z jednej strony klarowne określenie zadań, z drugiej zaś pewnego rodzaju świeżość instytucjonalna, która zdaje się przenikać do osób zatrudnianych w instytucjach PFR-u. Przedsiębiorcy głosują swoimi decyzjami i sukcesy organizacji takich, jak Korporacja Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych (KUKE), Bank Gospodarstwa Krajowego (BGK) czy Polska Agencja Inwestycji i Handlu (PAIH) pokazują zdecydowane poparcie dla funduszu. W tym kontekście powszechne zrzeszenie przedsiębiorców w formie samorządu z podmiotowością publiczną, podobnie jak PFR zarządzane przez ludzi biznesu, daje szanse na odbudowanie tych obszarów administracji, które zostaną mu powierzone.
Samorząd to większa wolność przedsiębiorców
Od 1989 roku kraje upadającego bloku wschodniego zdecydowały się mniej lub bardziej świadomie na organizację gospodarki na wzór liberalnego modelu anglosaskiego, co oznaczało również, że nie widziano potrzeby tworzenia systemu powszechnego zrzeszania się przedsiębiorców. Brak wykształconej kultury konsultacji między rodzącym się po czasach komunizmu biznesem a równie niedojrzałą administracją publiczną powodował dodatkowo erozję zaufania społecznego między przedsiębiorcami, pracownikami a sferą państwową.
Przedsiębiorcy, nawet ci najbardziej wolnorynkowi, wymagają od państwa sprawności, szczególnie w kwestii administracji skarbowej, rejestracyjnej oraz sądownictwa. Oczekują również dobrego, przewidywalnego, profesjonalnie pisanego prawa. Przeciętny obywatel pojawia się w sądzie raz na kilka lat, zaś kontakt z urzędem skarbowym ma raz w roku, wysyłając w kwietniu PIT. Przedsiębiorca ma w Polsce czasem wiele spraw sądowych naraz, związanych czy to z zatorami płatniczymi, czy innymi sporami z kontrahentami, a kontakt z urzędem skarbowym jest dla niego chlebem powszednim. Z przyczyn czysto pragmatycznych to przedsiębiorcom powinno najbardziej zależeć na usprawnieniu aparatu państwowego.
Wielu właścicieli firm powtarza liberalny slogan: „wszystko będzie dobrze, byle państwo im nie przeszkadzało”. Tak naprawdę potrzebują oni realnego wsparcia instytucjonalnego, które wcale nie musi być scentralizowane, co faktycznie może czasem bardziej przeszkadzać, niż pomagać. W całej dyskusji o powszechnym samorządzie koncentrujemy się nie na tym, na czym trzeba. Z pozycji liberalnych krytykujemy jego obowiązkowość jako ograniczenie wolności, nie zauważając, że jest dokładnie odwrotnie. Nasza gospodarka naprawdę potrzebuje większego poziomu zaufania pomiędzy wszystkimi swoimi aktorami, czyli przedsiębiorcami, administracją i pracownikami. Tworzenie powszechnej organizacji przedsiębiorców będzie miało sens tylko wtedy, kiedy będzie ona umacniała społeczne zaufanie i dążyła do poprawy sytuacji nie tylko biznesu, ale również pracowników oraz usprawni administrację publiczną. Cytując wspominanego Fukuyamę: „największą ekonomiczną skuteczność niekoniecznie osiągamy poprzez działanie zracjonalizowanej, maksymalizującej własny interes jednostki, ale raczej przez grupy, które dzięki wbudowanemu moralnemu poczuciu wspólnoty są w stanie pracować o wiele bardziej efektywnie”.
Samorząd jest ograniczeniem władzy centralnej państwa, doskonałym przykładem decentralizacji i oddania części kompetencji przez państwo, analogicznym do samorządu terytorialnego. Przy odpowiednim zastosowaniu nowych technologii oraz specyficznym ujęciu potrzeb polskiej gospodarki podmiot taki może usprawnić zarówno działanie firm, jak i obsługującej je administracji publicznej. A dla chcącego uprawiać skuteczną politykę gospodarczą rządu może przynieść korzyści jako dobrze zorganizowany partner.