Tekst opublikowany w portalu Carnegie Moscow Center: https://carnegie.ru/commentary/83522

Duński ambasador Per Carlsen został niedawno poproszony przez Dmitrija Trenina, szefa Carnegie Moscow Center, o przedstawienie swojej opinii na temat rozwoju sytuacji w regionie Morza Bałtyckiego w formacie bloga. Niestety, Per Carlsen zmarł dzień po tym, jak sfinalizował ten wpis na blogu.

Niektórzy pamiętają, że trzydzieści lat temu Dania była bardzo aktywna we wspieraniu odzyskania niepodległości Estonii, Łotwy i Litwy i była jednym z pierwszych krajów, które przywróciły stosunki dyplomatyczne z trzema państwami bałtyckimi. Minister spraw zagranicznych Uffe Ellemann-Jensen odegrał ważną rolę w realizacji tego programu w ramach Unii Europejskiej, a duński minister obrony Hans Hækkerup przejął inicjatywę w tworzeniu Bałtyckiego Batalionu Sił Pokojowych i innych projektów obronnych, w tym brygady duńsko-niemiecko-polskiej.
Gdy trzy państwa bałtyckie przystąpiły do UE i NATO, Rosja znormalizowała stosunki z Danią, umożliwiając pochowanie cesarzowej Marii Fiodorowej w Petersburgu. Dania zezwoliła na poprowadzenie gazociągu Nord Stream 1 przez wody duńskie i zorganizowała oficjalną wizytę prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa w Danii w 2010 roku, a także oficjalną wizytę królowej Danii w Rosji w 2011 roku. Stosunki zmieniły się jednak diametralnie po okupacji Krymu przez Rosję w 2014 roku i jego zaangażowaniu w konflikt we wschodniej Ukrainie. Duńczycy ponownie sympatyzowali z małymi krajami bałtyckimi, które obawiały się nowej ingerencji Rosji.
Mimo to Dania i Duńczycy popierają dialog z Rosją, nie zagrażając międzynarodowemu systemowi opartemu na zasadach, od którego każde małe państwo jest w dużym stopniu uzależnione.
Jeśli zatem zapytacie mnie, powinniśmy stanąć na wysokości zadania we wspieraniu tego systemu opartego na trwałych zasadach, od Karty Narodów Zjednoczonych po Akt Końcowy z Helsinek i różne konwencje i protokoły Rady Europy. Powinniśmy nadal bronić tych zasad i zasad oraz rozliczać innych, którzy również się do nich przyłączyli.
Niepokoi mnie kilka kwestii związanych z obecnym rozwojem Rosji. Szczególnie niepokojący jest dominujący argument ze strony oficjalnych kręgów, że Rosja musi chronić się przed wpływami zewnętrznymi i stosować ofensywne środki zaradcze. Po pierwsze, polityka ta ma poważne konsekwencje dla tych grup i osób w Rosji, które są otwarte na obce wpływy i w ten sposób mogą stać się oznaczone jako „agenci” zachodniej polityki, a nawet oskarżone o podżeganie do „kolorowej rewolucji” w Rosji. Po drugie, rosyjscy przywódcy opracowali środki zaradcze w celu wykorzystania ukierunkowanych (dez)informacji do wywierania wpływu na opinię publiczną również w innych krajach. Ważnym instrumentem wojny hybrydowej jest ekspansja rosyjskich mediów obcojęzycznych. Władimir Putin w swoim programieowym artykule z 2012 r. „Rosja i zmieniający się świat” zdefiniował soft power jako kompleks narzędzi i metod osiągania celów polityki zagranicznej bez użycia broni, przy użyciu narzędzi informacyjnych i innych form interwencji. Według Putina tak zwane „pseudoorganizacje pozarządowe” mogą prowokować ekstremizm, separatyzm i nacjonalizm oraz manipulować postrzeganiem społecznym, podważając w ten sposób suwerenność innych państw.
Patrząc na sytuację wojskową w regionie Morza Bałtyckiego, zwiększoną aktywność wojskową Rosji, w połączeniu ze stosunkowo powszechnymi naruszeniami przestrzeni powietrznej i terytorialnych naruszeń wody, kraj ten należy uznawać za źródło niepokoju w regionie. Rosyjskie samoloty wojskowe często latają „w ciemno” — bez transponderów lub planu lotu – między Petersburgiem a rosyjską eksklawą kaliningradzką. W związku z pogarszającą się ogólną sytuacją i wzrostem napięć istnieje ryzyko, że kolizje i prowokacje mogą doprowadzić do szybkiej i niekontrolowanej eskalacji. W środowisku wysokiego napięcia ważne jest, aby utrzymać otwarte kanały dialogu politycznego i szukać sposobów reaktywacji istniejących środków budowy zaufania.
Ostatni, ale w żadnym wypadku nie najmniej istotny, jest fakt, że Rosja coraz bardziej postrzega współpracę międzynarodową wyłącznie z perspektywy polityki władzy. Rosja interpretuje retorykę dotyczącą wspólnych zasad i polityk opartych na wzajemnej zależności jedynie jako kłamliwą zasłonę ukrywającą „prawdziwy” program oparty na geopolityce i grach o sumie zerowej. W związku z tym polityka sąsiedztwa wschodniego Unii Europejskiej jest postrzegana jako wroga, antyrosyjska próba zwiększenia zachodnich wpływów w regionie, który Rosja postrzega jako swoją strefę wpływów.
Na sesji ministerialnej Rady Państw Morza Bałtyckiego w maju 2020 roku minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow wezwał do przywrócenia stosunków wokół Morza Bałtyckiego i wykorzystania platformy dialogu politycznego. Myślę, że jest to ważne, ponieważ sygnalizuje odejście od postrzegania stosunków między krajami regionu Morza Bałtyckiego o sumie zerowej. Zamiast tego powinniśmy pracować nad wzmocnieniem stosunków, spotkaniami międzyludzkimi i kwestiami będącymi przedmiotem wspólnego zainteresowania: klimatem, młodzieżą, współpracą uniwersytecką, kulturą, miastami, rybołówstwem i zrównoważonym rozwojem. Powinniśmy wykorzystać to, co mamy pod ręką – Radę Arktyczną, Radę Nordycką i Radę Morza Bałtyckiego — aby rozwijać i podtrzymywać nasze stosunki. Jeśli chodzi o ożywienie rozmów na temat europejskiej architektury bezpieczeństwa oraz co do minimalnych prac nad środkami budowy zaufania, uważam, że Wschód i Zachód powinny rozpocząć dyskusję w Radzie NATO-Rosja lub w OBWE na temat naszych zasad, podczas gdy my w obszarze bałtyckim moglibyśmy rozpocząć prace nad ożywieniem środków budowy zaufania.

Per Carlsen był ambasadorem Danii w Rosji (2005–2010), Litwie (1997) i Łotwie (2010–2015), dyrektorem Duńskiego Instytutu Studiów Międzynarodowych (2003–2005) i starszym doradcą w Duńskim Towarzystwie Polityki Zagranicznej (2018–2020).