Tomasz Augustyn
Jak powinna wyglądać poważna debata o polskim regionalizmie na miarę XXI wieku? Inicjatywa pewnego europosła skłania do formułowania i poważnego traktowania takiego pytania.
Europoseł Lewicy Łukasz Kohut przygotował rezolucję Parlamentu Europejskiego wzywającą polski parlament i rząd do uznania języka śląskiego za język regionalny. Europoseł liczy też na pozytywny odzew partii opozycyjnych w Polsce.
Ustawa o mniejszościach narodowych i etnicznych oraz o języku regionalnym mówi, że za język regionalny, zgodnie z Europejską Kartą Języków Regionalnych lub Mniejszościowych, uważa się język, który jest tradycyjnie używany na terytorium danego państwa przez jego obywateli, którzy stanowią grupę liczebnie mniejszą od reszty ludności tego państwa i różni się od oficjalnego języka tego państwa; nie obejmuje to ani dialektów oficjalnego języka państwa, ani języków migrantów. Obecnie językiem regionalnym w rozumieniu ustawy jest język kaszubski.
Sprawa uzyskania tego statusu dla języka śląskiego ma już dość bogatą przeszłość w polskim parlamencie. 6 września 2007 roku 23 posłów Sejmu RP zgłosiło projekt ustawy, ustanawiającej dla języka śląskiego status języka regionalnego. Projekt podobnej ustawy złożył w 2010 roku poseł Marek Plura. Został on wówczas negatywnie zaopiniowany przez MSWiA – w uzasadnieniu stwierdzono, że śląski jest dialektem polskiego, a nie osobnym językiem). Ponowny wniosek złożony 30 marca 2012 roku podpisało 64 posłów. W 2012 roku Minister Administracji i Cyfryzacji wymienił śląski jako język w załączniku nr 1 do rozporządzenia w sprawie państwowego rejestru nazw geograficznych, jednak w nowelizacji tego rozporządzenia z listopada 2013 roku śląski został pominięty. W sumie przez ostatnie lata do Sejmu wpłynęło pięć poselskich projektów o śląskim języku regionalnym, w tym dwa samego Marka Plury i dwa Moniki Rosy. W parlamencie był też obywatelski projekt o uznaniu Ślązaków za mniejszość etniczną. Poglądy w tej kwestii kształtowały fronty także w poprzek obozów politycznych. W 2007 roku Kazimierz Kutz zgodził się zostać liderem katowickiej listy Platformy Obywatelskiej do Sejmu, ale postawił Donaldowi Tuskowi warunki. Chciał m.in. gwarancji, że po wyborach zostanie zmieniona ustawa o mniejszościach narodowych i języku regionalnym.
Łukasz Kohut liczy na to, że tym razem będzie inaczej. Wysłał do przedstawicieli wszystkich partii politycznych w Polsce list w sprawie swojej inicjatywy. Liczy na to, że ta sprawa połączy zjednoczoną opozycję i język śląski zostanie w końcu uznany za język regionalny.
Język śląski – czyli godka – przez niektórych slawistów jest traktowany jako odrębny język słowiański. W Narodowym Spisie Powszechnym w 2002 roku jego używanie w kontaktach domowych zadeklarowały 56 643 osoby, z czego 40,2 tys. w woj. śląskim i 16,4 tys. w woj. opolskim. Według spisu z 2011 używanie śląskiego w kontaktach domowych zadeklarowało 529 tys. osób. Uznanie go za język regionalny umożliwiłoby publiczne wsparcie edukacji regionalnej czy działalności kulturalnej i artystycznej związanej z tym językiem. O taką regulację od wielu lat zabiegają środowiska odwołujące się do śląskiej tradycji.
Tłem dla poprzednich negatywnych opinii odnośnie podniesienia rangi języka śląskiego były obawy – żywe, jakkolwiek nie zawsze wprost artykułowane – przed takim wzrostem świadomości kulturowej i identyfikacji Ślązaków, które mogłyby owocować tendencjami autonomizacyjnymi, jeśli nie wręcz separatystycznymi. Trudno je dzisiaj traktować poważnie. Przed laty zdaniem urzędników za próbą nadania godce rangi języka regionalnego stoją jedynie ambicje polityczne działaczy Ruchu Autonomii Śląska.
RAŚ w 2010 roku dostał się do sejmiku województwa śląskiego i później prawie przez dwie kadencje współtworzył jego zarząd. W 2018 roku w wyborach wystartowały dwa bliźniacze, choć nie do końca, byty – RAŚ (pod nazwą ŚPR) i Ślonzoki Razem. W efekcie oba nie dostały się do sejmiku. Od tej pory impet ruchu się zmniejszył, przejawia się głownie w okazjonalnych marszach i aktywności w Internecie. Gdy w przestrzeni publicznej padły słowa o “zakamuflowanej opcji niemieckiej” w regionie powstało przekonanie o zaistnieniu ataku na ogół Ślązaków, jedną z reakcji była tzw. godzina “Ś”, czyli obywatelski ruch, który zebrał ponad 140 000 pod ustawą o śląskiej mniejszości etnicznej i języku narodowym.
Przy całym zainteresowaniu śląską kulturą, a przy tym żywym poczuciem krzywdy związanej z dokonującymi się przemianami ekonomicznymi i społecznymi oraz obniżeniem prestiżu regionu w skali kraju nie ma tam znaczącego poparcia dla jakiejkolwiek formy secesji czy też kwestionowania integralności terytorialnej Polski. Tym bardziej nie ma jej w reszcie kraju. Kwestia języka ogniskuje jednak w sobie wątki i emocje, które należy traktować poważnie i brać pod uwagę w kontekście potrzebnej i mocno zaniedbanej dyskusji o formie i charakterze polskiego regionalizmu. Warto zatem dobrze wykorzystać tę okazję nie sprowadzając wszystkiego do indywidualnych ambicji czy też tym bardziej samych argumentów natury lingwistycznej. Silny i uszanowany w swej odrębności Śląsk jest po prostu potrzebny Polsce. Z całą pewnością większy problem dla nas wszystkich stanowią dotyczące tego regionu nierozwiązane problemy społeczno – gospodarcze, z którymi zmagamy się jako cały kraj.