Sławomir Doburzyński

Dania jest dziś w europejskiej polityce nieco innym krajem, niż jeszcze rok czy tym bardziej pięć lat temu. To dla nas trudny, ale coraz istotniejszy partner, jeśli Polska miałaby stanowczo i z powodzeniem realizować cele związane z rozwojem regionu Morza Bałtyckiego.

Trendy w Danii idą nieco w poprzek gwałtowności polityki protestów, która rozprzestrzeniła się w Europie w ostatnich latach. Temperatura sporów nie jest tam zbyt wysoka, poza tym polityka unijna i jej problemy nie zajmują centralnej pozycji w krajowych lub europejskich kampaniach wyborczych w Danii ani w programie politycznym nowego rządu. Ma to związek z różnymi jej wizjami Europy wśród elit władzy. Podczas gdy partia Socjalistyczno-Liberalna prezentuje najbardziej prounijne podejście w duńskim parlamencie, skrajnie lewicowa partia socjalistyczna – Sojusz Czerwono-Zielonych – pozostaje sceptyczna wobec UE, wzywając Danię do renegocjacji stosunków z Brukselą i ewentualne opuszczenie Unii.

Od lat Dania jest zresztą powszechnie kojarzona z unijnym eurosceptycyzmem, którego symbolem są jej cztery klauzule opt-out w istotnych aspektach współpracy w ramach Unii Europejskiej. Dotyczą one spraw wewnętrznych i wymiaru sprawiedliwości, zarządzania gospodarczego, obywatelstwa i polityki obronnej. Ten ostatni aspekt determinuje przebieg ważnych procesów związanych z tworzeniem architektury europejskiego bezpieczeństwa, zwłaszcza w regionie Morza Bałtyckiego i wyścigu po bogactwa Arktyki, w którym Dania jest stroną jako podmiot prawa międzynarodowego, od którego zależna jest Grenlandia. Klauzulę dotyczącą obronności wprowadzono w wyniku sprzeciwu wobec zapisów traktatu z Maastricht z czerwca 1992 roku i nie została ona zmieniona po przyjęciu traktatu lizbońskiego. Ze względu na opt-out obronny, Dania nie uczestniczy w opracowywaniu i wdrażaniu decyzji i działań związanych z obronnością Unii. W praktyce oznacza to, że nie może uczestniczyć w operacjach wojskowych UE ani we współpracy w zakresie rozwoju i nabywania zdolności wojskowych. Z założenia nie przeszkadza jednak rozwojowi ściślejszej współpracy między państwami członkowskimi w tej dziedzinie.

Obecnie w unijnym Monitorze Spójności Dania zajmuje 22. miejsce w dziedzinie spójności indywidualnej i 23. miejsce w zakresie spójności strukturalnej wśród 28 państw członkowskich. Sama rządząca Partia Socjaldemokratyczna ma również niejednoznaczne stosunki z UE. Na czele jednopartyjnego rządu stoi Mette Frederiksen, druga kobieta premier i najmłodsza osoba na tym stanowisku w historii kraju. Od objęcia partyjnych sterów w 2015 roku skierowała socjaldemokratów na mniej prounijny kierunek, oparty na respektowaniu czterech opt-out’ów. Kluczowi ministrowie w jej rządzie (jak minister spraw zagranicznych Jeppe Kofod, krótko przed powołaniem na to stanowisko został ponownie wybrany na posła do Parlamentu Europejskiego) należą do prounijnego skrzydła socjaldemokracji i mają doświadczenie w pracy w instytucjach unijnych. W łonie rządu te różne wizje dochodzą mocno do głosu.

Nowy kontekst dla duńskiej polityki międzynarodowej stworzył wybór Donalda Trumpa na prezydenta USA i wyjście Wielkiej Brytanii z Unii. Dania przystąpiła do wspólnoty (wówczas Europejskiej Współpracy Gospodarczej) w dniu 1 stycznia 1973 roku, razem z Wielką Brytanią. Prawie pięćdziesiąt lat wspólnego członkostwa w UE było czasem regularnego nakładania się interesów politycznych obu krajów. Dania miała w Brytyjczykach głównego sojusznika w wielu obszarach, w wielu przypadkach mogła się za niego trochę schować. Tak było przykładowo w staraniach o uczynienie UE bardziej wydajną i nieco mniej federalną, niż chciałyby niektóre inne państwa. Oba kraje od lat odnosiły się sceptycznie do scentralizowanej i federalnej Europy, oba uważały, że UE powinna być przede wszystkim wspólnotą handlu. W istocie Dania pozwalała Wielkiej Brytanii wykonywać ciężką brukselską pracę w kluczowych dla siebie obszarach, takich jak wolny handel i jednolity rynek, czerpiąc z tego wymierne korzyści i realizując własną wizję.

Znaczenie Wielkiej Brytanii dla Danii w polityce unijnej sprawiło, że wiele osób poczuło się wręcz „zdradzone” z powodu Brexitu. Stopniowo do głosu dochodzi świadomość, że  obecność brytyjska pomogła Danii przeciwstawiać się „francuskiemu protekcjonizmowi” i “niemieckiej wstrzemięźliwości w działaniu”, ale ostatecznie Brytyjczycy działali raczej we własnym interesie, niż z powodu szczególnej sympatii do Danii. Musi ona teraz gdzie indziej szukać bliskich i silnych sojuszników w UE, choć żaden kraj nie spełnia w pełni pożądanych kryteriów. Dania śmielej spogląda w stronę Szwecji, Finlandii czy Holandii, ale wszystkie te państwa realizują własne, nieco odmienne od duńskich priorytety.

W nowym krajobrazie Dania dokonuje zmian w treści swoich głównych polityk, ponieważ coraz bardziej zdaje sobie sprawę, że niektóre wyzwania można rozwiązać jedynie na poziomie europejskim. Widać to w dwóch głównych priorytetach: polityce klimatycznej i polityce gospodarczej promującej równość.

Rząd Mette Frederiksen postanowił przekształcić wspólnotę z unii głównie gospodarczej w unię klimatyczną. Ma ambicję uczynienia celów klimatycznych bardziej ambitnymi i dążenia do osiągnięcia neutralności klimatycznej do 2050 roku oraz uzyskania długoterminowej niezależności energetycznej. Sami Duńczycy przyjęli zobowiązanie zmniejszenia przed 2030 rokiem emisji gazów cieplarnianych o 70 % w porównaniu z poziomami z 1990 roku, co jest jednym z najbardziej wymagających celów na świecie. Podobna determinacja dotyczy zwalczania dumpingu socjalnego, rajów podatkowych i arbitrażu podatkowego. Premier wyraziła pełne poparcie dla ponownego powołania duńskiej polityczki socjal-liberalnej Margrethe Vestager na komisarza UE ds. konkurencji – w tej roli intensywnie pracowała ona nad regulowaniem i opodatkowaniem międzynarodowych przedsiębiorstw.

Te cele tłumaczą twarda postawę Dani w negocjacjach dotyczących kształtu unijnego budżetu na najbliższe lata. Dania jest jednym z czterech krajów nazywanych  – wraz z Austrią, Szwecją i Holandią – „Oszczędną Czwórką” sprzeciwiającą się dotacjom zamiast pożyczek w ramach funduszu naprawczego, a także nalegającą na uchwalenie siedmioletniego budżetu UE nieprzekraczającego 1 procenta dochodu narodowego brutto wszystkich członków. Ostatecznie Dania nieco złagodziła swoje pierwotne twarde stanowisko w sprawie planu naprawy gospodarczej UE po pandemii, jednak obstaje przy otrzymywaniu rabatu – rekompensaty za składki do budżetu UE, pierwotnie wprowadzonego specjalnie dla Wielkiej Brytanii. Francja i inne kraje opowiadały się za pozbyciem się tego mechanizmu, podczas gdy Komisja Europejska zaproponowała powolne i stopniowe wycofywanie. W wyniku negocjacji plan stymulacyjny na zwalczanie skutków pandemii koronawirusa przyjął wartość 750 miliardów euro, budżet Unii na lata 2021-2027 ma wysokość 1,1 bln euro, a rabat Danii w budżecie UE wzrasta z miliarda koron rocznie do prawie 3 miliardów koron. Pomimo rabatu, całkowity wkład Danii do unijnej kasy wzrośnie o około 4,5 miliarda koron rocznie (tj. o około 23 %) w ciągu najbliższych siedmiu lat. Duńczycy są zadowoleni z faktu, że budżet UE jest bardziej przyjazny dla środowiska – ten cel zaangażuje 30% przeznaczonych na najbliższe lata środków.

Przyjęta strategia się opłaciła, Dania zagrała w unijnych negocjacjach powyżej swego realnego potencjału. Jednocześnie w dłuższej perspektywie rośnie poparcie Danii dla członkostwa w UE, a frekwencja wyborcza w tym kraju w wyborach europejskich w maju 2019 roku była najwyższa w historii. Udział głosów na partie antyunijne w wyborach europejskich i krajowych zmniejszył się o prawie połowę.

Dania, jak się wydaje, weszła na ścieżkę stabilnej i aktywnej polityki międzynarodowej o jasno określonym klimatyczno –gospodarczym profilu. Nie angażuje się w inicjatywy o charakterze wojskowym, ale kwestie obronności mogą być wraz z nią rozpatrywane w kontekście interesu ekonomicznego, a w dłuższym horyzoncie czasowym – w kontekście wpływu na stan środowiska naturalnego i klimat. Silniejsza, bardziej pewne siebie, zdeterminowana I wewnętrznie zrównoważona Dania to coraz cenniejszy partner dla strategicznych interesów Polski, zarówno w regionie Morza Bałtyckiego, jak i w skali Unii Europejskiej. Jej punkt widzenia powinien być zatem mocno brany w Polsce pod uwagę, a przy tym powinien stawać się czynnikiem definiowania polskiej strategii działania na rzecz rozwoju tej części Europy.

Finlandia myśli o regionie Morza Bałtyckiego pragmatycznie

Wojskowa i ekonomiczna wspólnota interesów ze Szwecją