Tekst ukazał się 5 stycznia w portalu Foreign Policy: https://foreignpolicy.com/2022/01/05/finland-sweden-nato-russia-putin/
Elisabeth Braw
Nawet jeśli oba kraje nordyckie nie przystąpią do NATO, sygnalizują nową erę w relacjach z Moskwą.
„Przystojny bohater, Kaukomieli/Wędrował po komnatach Pohyoli/Przez sale Sarioli/Jak bohater poszedł nieproszony/Na ucztowanie i karuzelę/Nieproszony na bankiet.” Tak brzmi run 27 Kalevali, narodowej epopei Finlandii – znanej reszcie świata dzięki poematowi symfonicznemu Kullervo Jeana Sibeliusa.
W całej swojej krótkiej historii jako niepodległy naród, Finlandia nie była zapraszana na wiele bankietów, ale w dzisiejszych czasach drzwi do najważniejszego bankietu świata zachodniego, NATO, są szeroko otwarte dla Finlandii i sąsiedniej Szwecji. I jak wyjaśnili prezydent i premier Finlandii w bliźniaczych orędziach noworocznych, Finlandia zamierza sama zdecydować – bez uprzedniej konsultacji z Rosją – czy dołączyć do sojuszu. To niezwykłe odejście od lat zimnej wojny w Finlandii, które wypełniały konsultacje ze Związkiem Radzieckim przed jakąkolwiek kluczową decyzją. W rzeczywistości może się to okazać decydującym punktem w stosunkach obu państw nordyckich z NATO.
W 1995 roku na seminarium w Dublinie dziennikarz fińskiego dziennika Helsingin Sanomat zauważył, że „NATO nie jest już czteroliterowym słowem w fińskim dyskursie politycznym”. Już teraz wszystko się zmieniało. Podczas zimnej wojny Finlandia i sąsiednia Szwecja były słynnie niezaangażowane, nalegając na zabezpieczenie własnej obrony, co czyniły znacznym kosztem i imponującymi wysiłkami angażującymi wszystkie części społeczeństwa. Ale NATO jako czteroliterowe słowo? W zimnowojennej Szwecji i Finlandii wzmianki o sojuszu były rzeczywiście tak toksyczne, jak wulgarny język w uprzejmym towarzystwie.
Oczywiście, nawet utrzymując oficjalną politykę neutralności, Szwecja potajemnie współpracowała z NATO. Począwszy od końca lat 1940., socjaldemokratyczny rząd Szwecji dostarczał Stanom Zjednoczonym i innym krajom NATO informacji wywiadowczych, kupował od nich sprzęt obronny i polegał na Stanach Zjednoczonych, aby przyszły Szwecji z pomocą w przypadku sowieckiej inwazji.
Nawet były szwedzki premier Olof Palme, który otwarcie nie lubił Stanów Zjednoczonych, a nawet przyłączył się do marszów protestacyjnych przeciwko wojnie w Wietnamie, kontynuował współpracę, dopóki nie został zamordowany w 1986 roku. „Ale Szwedzi byli ostatnimi, którzy dowiedzieli się czegokolwiek na ten temat”, powiedział Rodney Kennedy-Minott, ambasador USA w Szwecji w latach 1977-1980, w Radio Sweden w 1994 roku.
Rzeczywiście, Szwedzi byli tak zaangażowani w samotną obronę swojego kraju, że chętnie, a nawet entuzjastycznie, uczestniczyli w tak zwanej obronie totalnej, wysoce wyrafinowanym systemie, który zapewniał większości ludzi możliwości utrzymania bezpieczeństwa kraju. Około 3 milionów Szwedów, z łącznej liczby 7 do 8,5 miliona obywateli w tym czasie, służyło w siłach zbrojnych, ale przede wszystkim wspierało obronę kraju w celach cywilnych, od prowadzenia planów awaryjnych (w tym podziemnych obiektów) dla kluczowych firm po pomoc w wojskowej łączności radiowej, prowadzenie pojazdów wspierających siły zbrojne, a nawet szkolenie psów dla wojska.
Tak więc w 1994 roku, kiedy 22-letni wówczas Pal Jonson został powołany do służby wojskowej, nie próbował się z niej wydostać, mimo że uczęszczał do college’u w Stanach Zjednoczonych (na stypendium związanym z grą tenisa stołowego). Wręcz przeciwnie, początkujący badacz stosunków międzynarodowych entuzjastycznie przyjął swoją nową rolę strażnika wybrzeża. I był już przekonany, że jego kraj powinien przystąpić do NATO. „NATO daje krajom miejsce przy stole bezpieczeństwa” – powiedział mi. „Gwarantuje połączenie transatlantyckie i pomaga sojusznikom w standaryzacji ich sił zbrojnych”.
„Gdybyś zapytał mnie wtedy, czy Albania stanie się członkiem NATO przed Szwecją, roześmiałbym się” – dodał Jonson, który następnie uzyskał doktorat z badań wojennych, a dziś przewodniczy komisji obrony szwedzkiego parlamentu. Szwecja oczywiście tego nie zrobiła. „Nasz niezaangażowany status ma więcej wspólnego z tożsamością narodową niż z polityką bezpieczeństwa”.
Tymczasem zimnowojenna Finlandia nie mogła nawiązać współpracy ze Stanami Zjednoczonymi w stylu szwedzkim, nawet gdyby chciała: Związek Radziecki trzymał swojego sąsiada, którego zmusił do podpisania tak zwanego traktatu o przyjaźni po II wojnie światowej, pod ścisłą kontrolą. Zgodnie z traktatem Finowie nie mogli nawet utrzymywać pomocniczych organizacji obronnych, które pozwoliły Szwecji utrzymać imponującą totalną obronę.
Potężny wieloletni były prezydent Finlandii Urho Kekkonen był w rzeczywistości sprytnym graczem, który często przedkładał koordynację działań z Moskwą nad koordynację z własnym parlamentem. Niemniej jego działania zapewniły również Finlandii swobodę integracji z Europą Zachodnią bez narażania się na gniew Moskwy. Pomimo polityki Kekkonen i traktatu o przyjaźni, Finowie użyli nielicznych dostępnych środków, aby chronić kraj przed Sowietami. Po II wojnie światowej wprowadzili politykę zwaną mentalną obroną narodową, aby zaszczepić ludności wolę obrony kraju. Polityka ta odniosła tak duży sukces, że sondaż Gallupa z 2015 r. wykazał, że Finowie są bardziej skłonni niż ludzie gdziekolwiek indziej w Europie do obrony swojego kraju: 74 procent Finów stwierdziło, że byliby gotowi bronić swojego kraju bronią. Szwedzi deklarowali taka wolę w 55 procentach, Niemcy – w 18 procentach. Oczywiście obywatele dobrze rządzonego kraju, który nie jest częścią sojuszu obronnego, prawdopodobnie poczują się bardziej lojalni wobec obrony swojego kraju niż ci, którzy są przyzwyczajeni do polegania na armii USA. Ale biorąc pod uwagę stawkę związaną z obroną kraju liczącego 5,6 miliona ludzi przed bezpośrednim sąsiadem liczącym 146 milionów ludzi, posiadanie trzech czwartych populacji chętnej do udziału w obronie pokazuje niezwykłe zaangażowanie obywatelskie. Ponadto w 1960 roku Finowie poszli za przykładem Szwecji i rozpoczęli kurs obrony narodowej dla wschodzących przywódców w całym społeczeństwie. Do dziś ci, którzy biorą odpowiedzialność za sprawy publiczne – od parlamentarzystów po biznesmenów – studiują zasady fińskiego bezpieczeństwa narodowego i ustanawiają unikalne więzi, które wspierają spójność narodową.
Oczywiście, Finowie mieli też swoją wyjątkowo fińską muzykę. Fińskie orkiestry i chóry wykonywały fińskie utwory nawet podczas najbardziej „przytulnych” lat Kekkonena w Moskwie, niemal jako zbiorowy zastrzyk narodowej determinacji. Nadal też wykonywali „Finlandię”, najsłynniejsze dzieło Sibeliusa, którego chóralny hymn kończy się słowami: „Finlandio, wstań, bo światu płaczesz/ że zrzuciłeś swoją niewolę / pod jarzmem ucisku nigdy nie kłamiesz / Przyjdzie twój poranek, o Finlandio nasza!”
Kiedy fiński prezydent Sauli Niinisto powiedział w swoim noworocznym przemówieniu do narodu, że „pole manewru Finlandii i wolność wyboru obejmują również możliwość sojuszu wojskowego i ubiegania się o członkostwo w NATO, jeśli sami tak zdecydujemy”, oznaczało to nieporównywalnie więcej niż gdyby, powiedzmy, prezydent Szwajcarii miał wygłosić to samo oświadczenie. A jeszcze istotniejsze było to, że fińska premier Sanna Marin powiedziała to samo, zauważając w swoim noworocznym przesłaniu: „Zachowujemy możliwość ubiegania się o członkostwo w NATO. Powinniśmy podtrzymywać tę wolność wyboru i upewnić się, że pozostanie ona rzeczywistością, ponieważ jest to część prawa każdego kraju do decydowania o własnej polityce bezpieczeństwa. Obaj przywódcy wydali oświadczenia kilka dni po tym, jak rzeczniczka rosyjskiego MSZ, Maria Zacharowa, ostrzegła przed „poważnymi konsekwencjami politycznymi i wojskowymi”, jeśli Finlandia i Szwecja dołączą do sojuszu.
„Rosjanie każą nam mówić o NATO” – powiedział René Nyberg, były ambasador Finlandii w Moskwie i współautor zleconego przez rząd w 2016 r. raportu na temat członkostwa Finlandii w NATO. „Ale prawdziwym problemem nie jest fińskie czy szwedzkie członkostwo w NATO; to Ukraina. Kierując międzynarodową dyskusję w stronę rozszerzenia NATO, Rosja próbuje ukryć głęboką traumę związaną z krajem, który utraciła – Ukrainą.
Finlandia, a zwłaszcza Szwecja, spędziły wiele lat po zimnej wojnie, dręcząc się członkostwem w NATO, a słowa dwóch fińskich przywódców z pewnością wpłyną również na Szwecję. „Szwecja i Finlandia utrzymują bardzo bliską współpracę wojskową, a nawet wspólne planowanie obronne” – wskazał Jonson. Rzeczywiście, ponieważ oba kraje w rzeczywistości połączyłyby sojusz tylko razem, nastroje w obu krajach mają ogromne znaczenie.
Zeszłoroczne coroczne badanie postaw Finów wobec bezpieczeństwa narodowego, przeprowadzone przez fińskie ministerstwo obrony, wykazało, że 24 procent popiera członkostwo w NATO, podczas gdy badanie z 2020 roku wykazało, że popiera je 20 procent. Rzeczywiście, w ostatnich latach ankiety oscylowały wokół 20 procent. Tymczasem odpowiedni szwedzki sondaż z początku 2021 r. pokazał, że 46 procent Szwedów chce wstąpić do NATO, w porównaniu z 43 procentami trzy lata wcześniej.
Ostatecznie Finlandia i Szwecja mogą podjąć decyzję o nieubieganiu się o członkostwo w NATO. Ale kluczową kwestią dla Niinisto i Marin jest to, że jest to wybór Finlandii, podobnie jak Szwecji. Cóż za wyzwalające uczucie dla dwóch narodów – w szczególności Finlandii – które przez tyle dziesięcioleci martwiły się, jak Moskwa może zareagować na każdą ich decyzję wojskową.
Podczas gdy Kekkonen czuł się zobowiązany do konsultowania się z Kremlem daleko poza sprawami wojskowymi, Finlandia przybyła w erę Kaukomieli, który podejmuje działania nieproszone.
Elisabeth Braw jest felietonistką w Foreign Policy i stypendystką American Enterprise Institute, gdzie koncentruje się na obronie przed pojawiającymi się wyzwaniami bezpieczeństwa narodowego, takimi jak zagrożenia hybrydowe i szarej strefy. Jest także członkiem brytyjskiej Narodowej Komisji Gotowości.