Tekst ukazał się w portalu Forum Polskiej Gospodarki: https://fpg24.pl/wklad-czempionow-w-rozwoj-polskiej-gospodarki/
Kamil Goral
Poglądy na temat posiadania przez państwo udziałów w największych przedsiębiorstwach są podzielone. Nie brak głosów mówiących, że obecność państwa w biznesie powinna być mocno ograniczona. Że w tego typu podmiotach jak spółki kapitałowe powinno być go najmniej, a najlepiej w ogóle. Ale nie brak też takich, które wskazują na bardzo ważne zadania, jakie państwowe spółki mają do spełnienia dla rozwoju Polski.
Mówiąc o spółkach Skarbu Państwa warto zaznaczyć, że odnosimy się do grupy bardzo zróżnicowanej. Łącznie jest ich bowiem około 700. Wiele z nich to małe przedsiębiorstwa, często w kiepskiej kondycji finansowej, których biznesowe dni są już policzone. O takich podmiotach mówi się – firmy zombie. Gdyby nie szczególne okoliczności, jak choćby właśnie obecność państwa w akcjonariacie, zapewne już dawno przestałyby istnieć. O tej grupie nie wspomina się w mediach, stąd wielu Polakom państwowe firmy kojarzą się wyłącznie z potężnymi korporacjami o wielomiliardowej kapitalizacji. Noszą one dumną nazwę narodowych czempionów i są chlubą polskiej gospodarki.
Prawda jest bowiem taka, że to głównie wielkie państwowe spółki stanowią realną przeciwwagę dla zagranicznych korporacji działających w Polsce. To one decydują także o sile polskiej giełdy. W indeksie WIG20, zrzeszającym największe podmioty notowane na głównym warszawskim rynku, aż 11 to właśnie spółki Skarbu Państwa. Są one także silnie reprezentowane w indeksach sektorowych takich jak WIG Energetyka, WIG Paliwa czy WIG Banki. Ogólnie SSP mają około połowy udziału w kapitalizacji krajowych firm notowanych na GPW. W znacznej mierze zatem notowania całego rynku zależą od tego, jak są one wyceniane.
Solidne wsparcie budżetu centralnego
O spółkach skarbu państwa trzeba mówić także w perspektywie finansów publicznych. I to z dwóch powodów. Po pierwsze, wpłacają one do budżetu centralnego miliardy złotych dywidend. Te pieniądze to istotny zastrzyk wsparcia dla państwowej kiesy. Narodowi czempioni przekazali swoim akcjonariuszom wypłaty z zysku za 2019 rok o wartości 24 mld złotych. Z czego 2,9 mld trafiło do budżetu krajowego. 75 procent wartości dywidend wypłaconych przez spółki z indeksu WIG 20 pochodziło właśnie od tych kontrolowanych przez państwo.
Drugi powód, dla którego SSP są ważne dla budżetu, to ich udział we wpływach podatkowych. Z opublikowanych niedawno przez Ministerstwo Finansów danych dotyczących największych podatników CIT wynika, że kluczową rolę odgrywają tutaj państwowe spółki. Wśród 10 podmiotów najwięcej kontrybuujących do budżetu z tytułu tej daniny aż 7 to te z wiodącym udziałem państwowego kapitału. Bez mała 1,4 mld zł CIT-u zapłaciła grupa kapitałowa PKO BP, Pekao S.A – 746 mln zł, PKN Orlen – 737 mln, KGHM – ponad 670 mln, PGNiG, PZU i PGE – po około 500 mln zł. Listę tę można być jeszcze wydłużyć. Już jednak to, co zostało wymienione pokazuje, o jakiej skali wsparcia finansów publicznych rozmawiamy. Razem z dywidendami mówimy tu o wielu miliardach złotych, bez których trudno sobie wyobrazić takie programy jak Rodzina 500+, czy wypłata 13. emerytury.
Warto przy tym zauważyć pewną istotną kwestię. Państwowe spółki to potężne korporacje, zatrudniające wybitnych prawników i finansistów. Z łatwością można sobie wyobrazić sytuację, w której unikają płacenia podatków, stosując skomplikowane narzędzia optymalizacyjne. Nie robią tego jednak. Pytanie, czy gdyby państwo nie miało tam decydującego głosu, byłoby tak samo.
Kierunek na innowacje
Ale spółki Skarbu Państwa to nie tylko podatki i dywidendy. To także ważna rola w stawianiu solidnych fundamentów polskiej gospodarki. W tym kontekście wskazać można na swego rodzaju misyjność tych podmiotów. Rzecz jasna działają one, aby osiągnąć zysk, ale powinny robić to tak, aby skorzystali na tym także kooperanci i inni interesariusze, z którymi SSP wchodzą w relacje.
Jak w praktyce może to wyglądać? Państwowe spółki coraz częściej decydują się na powoływania własnych funduszy corporate venture capital. Ich celem jest inwestowanie w interesujące biznesowo i innowacyjne firmy, których produkty mogą mieć komercyjne zastosowanie. W efekcie pożytek odnieść może zarówno państwowa spółka, jak i podmiot, który pozyskuje od niej finansowanie.
Rozwój tego typu narzędzi kapitałowego wsparcia powinien być jednym z priorytetów związanych z budowaniem nowoczesnej i innowacyjnej gospodarki. Warto zwrócić uwagę, że zapotrzebowanie państwowych spółek na innowacje rośnie. Wiele z nich w swoich strategiach stawia na rozwijanie kompetencji w tym właśnie obszarze. Poszukują zatem partnerów biznesowych, z którymi mogłyby podjąć współpracę. W ten sposób w polskiej gospodarce zgłaszany jest popyt, a zgłaszają go duże, stabilne i wypłacalne podmioty. To zaś sprzyja budowaniu rynku dla innowacyjnych rozwiązań.
Spółki spieszą z pomocą
W kontekście koronawirusa nie do przecenienia jest rola państwowych spółek w walce z pandemią. Na wsparcie szpitali podmioty te przekazały, jak podał wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin, kwotę 170 milionów złotych. Środki te trafiały do placówek zdrowotnych od wiosny, kiedy w naszym kraju pojawił się koronawirus. Państwowe przedsiębiorstwa były zaangażowane w dostarczanie sprzętu medycznego do szpitali oraz produkcję środków dezynfekcyjnych w sytuacji, gdy zaczęło ich brakować w sklepach. W marcu i kwietniu, kiedy nie było wiadomo, jak w kolejnych dniach rozwijać się będzie pandemia oraz jak poradzi sobie z tym wyzwaniem służba zdrowia, SSP były na posterunku.
Jest jeszcze inna bardzo ważna funkcja spółek państwowych, o której dobrze pamiętać przy okazji pandemii. Jak doskonale wiadomo, jej skutkiem była także obawa o utratę pracy. Wielu zatrudnionych nie wiedziało, czy ich stanowiska przetrwają załamanie spowodowane wirusem. Tymczasem SSP są jednym z największych pracodawców.
W niedawno opublikowanym raporcie ekspertów banku Pekao S.A czytamy: „Przedsiębiorstwa państwowe oraz notowane na giełdzie koncerny ze znaczącym udziałem własności państwowej należą do największych pracodawców w Polsce. W 2018 roku aż 11 na 15 działających w naszym kraju firm o najwyższym poziomie zatrudnienia było przynajmniej częściowo kontrolowanych przez państwo. Łącznie pracowało w nich ponad 400 tys. osób – 6 proc. wszystkich zatrudnionych w sektorze przedsiębiorstw, a 12 proc. uwzględniając jedynie firmy duże, tzn. zatrudniające 250 i więcej pracowników”.
Ciągle atakowane
Jednak nie tylko w związku z takimi wydarzeniami państwowe spółki angażują się w aktywność społeczną. Wiele z nich działa lokalnie, udzielając się społecznie w tych miejscach, w których prowadzą swoją działalność.
Skąd zatem tak zacięte ataki? W dużej mierze to efekt politycznego konfliktu, z jakim mamy do czynienia w Polsce. Faktem jest również to, że karuzela kadrowa w tych podmiotach budzić może zastrzeżenia, szczególnie jeśli chodzi o niespodziewane zmiany w zarządach największych firm i związaną z tym niestabilność. Tego typu koncerny wyznaczają swoje cele w perspektywach kilkuletnich, rotacje na kierowniczych szczytach zaburzają możliwość efektywnej realizacji wcześniej ustalonych zamierzeń. Z zasady jest tak, że nowy zarząd to nowa wizja i nowe plany.
Niemniej, jak zaznaczają autorzy przywołanego wcześniej raportu: „większość spośród największych firm państwowych charakteryzowało się przy tym wyższą od średniej dla ogółu dużych przedsiębiorstw wydajnością pracy mierzoną wartością wyniku netto przypadającą na 1 zatrudnionego”. Co prawda w dokumencie tym wskazano, że może to być spowodowane sektorami, w jakich działają SPP, należy jednak ten fakt odnotować.
Wbrew obiegowej opinii nie jest też tak, że u nas państwa jest więcej w gospodarce niż gdzie indziej. W tej kategorii wyprzedzają nas zdecydowanie Norwegia i Finlandia, jesteśmy także w tyle za Francją, Włochami czy Szwecją (szczegóły w raporcie Pekao S.A). Nie grozi nam zatem nacjonalizacja gospodarki ani nawet jakiś niebezpieczny przechył w kierunku państwowej własności.