Tomasz Augustyn
Polska gospodarka stoi przed koniecznością znalezienia swojego miejsca w szybko zmieniającym się świecie, gotowości do wykonania technologicznej, organizacyjnej i kapitałowej zmiany. Szansę ku temu stwarza współpraca klastrowa, jeśli nie ogranicza się do działań symulowanych i poprawy samopoczucia członków inicjatywy klastrowej.
Szczecin będzie niedługo miejscem wydarzenia istotnego dla polskiej gospodarki. W dniach 9-10 listopada odbędzie się tu VI Kongres Klastrów Polskich. Spotkanie w formule hybrydowej organizuje Związek Pracodawców Klastry Polskie przy współpracy Zachodniopomorskiego Klastra „Zielona Chemia”. Uczestnicy Kongresu będą dyskutować o roli klastrów we wspieraniu polityki rozwoju regionalnego kreowanej na szczeblu Unii Europejskiej, Polski i polskich regionów samorządowych. W opinii organizatorów nie ma skutecznej polityki rozwoju regionalnego bez klastrów, za to klastry nie mogą skutecznie wspierać firm bez współpracy z samorządami.
W Polsce panowało przed kilkunastoma laty duże zainteresowania klastrami. Były one postrzegane jako rozwiązanie służące potencjału endogenicznego polskiej gospodarki, zarówno w kontekście budowy jej silnych podstaw ekonomicznych i dążenia do uniezależnienia – przynajmniej w pewnym stopniu – od dominacji zagranicznego kapitału, jak i napędzania lokalnych i wewnątrzregionalnych sił rozwojowych, budowania sieci relacji pozwalających szybciej przeskoczyć technologiczne, ekonomiczne i organizacyjne zapóźnienia. Jak się wydaje, ta „miękka” motywacja, poszukiwanie w klastrach ekonomicznej stabilności i poduszki chroniącej przed turbulencjami rynku, była jednym z zasadniczych powodów, dla którego rzeczywistość nie do końca odpowiedziała oczekiwaniom podmiotów angażujących się w budowanie klastrów. Najprościej rzecz ujmując, energia skupiła się głównie na tworzeniu tzw. inicjatyw klastrowych, czyli struktur organizacyjnych formalizujących działalność klastrową, integrujących członków, mających im zapewnić większą efektywność w działaniach promocyjnych, ewentualnie zwiększyć szansę na nawiązanie współpracy ze światem nauki. Znacznie słabiej w świadomości polskiego biznesu zakorzeniona jest koncepcja klastra jako środowiska twórczej rywalizacji, naturalnego skupiska zasobów i mocy wytwórczych o zbliżonej kompetencji, wzajemnie uzupełniających się, czerpiących ze swej bliskości, ale też gotowych do nieustannego mierzenia swych sił. Klastry mające bronić słabości, a nie sprzyjające eksponowaniu przewag, może i były na swój sposób zachęcające, gdy chodziło o pozyskiwanie dla nich członków, ale siłą rzeczy nie mogły wiele wnieść do krajobrazu gospodarczego.
Być może stopniowo kształtować się będzie zapotrzebowanie na nową generację projektów i rozwiązań służących wzmocnieniu kooperacji i zdrowej, efektywnej rywalizacji w ramach klastrów. Na pewno szanse daje na to zmierzenie się z dotychczasowymi złudzeniami i pobożnymi życzeniami, wyczerpywanie się zasobów prostych przewag konkurencyjnych, marginalizacja form działania sprowadzających się do „wspólnego stoiska” targowego, które w znacznym stopniu odchodzi do przeszłości i konieczność odnajdywania formuły obecności na rynkach globalnych, co dotyka coraz szerszego grona podmiotów, które pozornie skupiają się na lokalnej czy regionalnej skali działania. Marnotrawienie zasobów i zarazem stagnacja bez rozwoju, nawet napędzanego lokalną i regionalną konkurencją, już się zupełnie nie sprawdzają. Odnajdywanie swojego naturalnego środowiska i wchodzenie w system naturalnych klastrowych relacji to optymalny model działania dla ambitnych przedsięwzięć biznesowych. Należy mieć nadzieję, że w coraz większym stopniu będzie to dotyczyło ugrupowań widocznych w środowisku gospodarczym Pomorza Zachodniego, takich jak Klaster Chemiczny Zielona Chemia czy też klaster IT.