Andrzej Pieśla

Według danych Izby Gospodarczej Hotelarstwa Polskiego w maju, do pracy powróciło 10 % hoteli. Bariera pozostaje zakaz funkcjonowania punktów gastronomicznych. Tymczasem nad polskim morzem coraz bardziej tłoczno i coraz trudniej o respektowanie przez turystów reżimu epidemicznego. Klienci wydają się być bardzo spragnieni powrotu do wypoczynku i normalnego funkcjonowania rynku turystycznego. 

Międzyzdrojska promenada była dziś pełna turystów. Przy pięknej pogodzie zażywali uroków spacerów, plaży, oferty obiektów gastronomicznych. Przed tymi ostatnimi – serwującymi posiłki na wynos – tworzyły się długie kolejki. Wśród czekających na posiłek i spacerowiczów obowiązek używania maseczek stosowała mniej więcej połowa, Unikanie przebywania w bezpośredniej bliskości innych ludzi praktycznie nie obowiązuje. Bardzo swobodna atmosfera panowała też na plaży. Trudno odnieść wrażenie, że wciąż nie zaczął się normalny sezon, choć trudno znaleźć otwarte toalety i miejsce na parkingu. Klienci wydają się być bardzo spragnieni powrotu do wypoczynku i normalnego funkcjonowania rynku turystycznego.

Dominują mieszkańcy regionu, ale nie brak osób przyjeżdżających nad morze pokonując kilkaset kilometrów. Oficjalnie mogą zacząć korzystać z noclegów. Kolejny etap znoszenia ograniczeń związanych z COVID-19, który dotyczy m.in. otwarcia hoteli i prywatnych kwater został wprowadzony od 4 maja. Według informacji Izby Gospodarczej Hotelarstwa Polskiego na początku maja otworzyło się tylko 10 proc. placówek, gdzie usługi gastronomiczne działają w systemie „dostawa do pokoju” i „na wynos”. Znaczna większość właścicieli hoteli jeszcze nie otworzyła swoich obiektów, bo im się to po prostu jeszcze nie opłaca. Z jednej strony chodzi o spełnienie rygorystycznych warunków sanitarno-epidemiologicznych, z drugiej nic nie może działać. Gdy restauracja i bar nie działają, sale konferencyjne, zabaw, baseny czy spa nie mogą działać brak warunków ekonomicznych, które zachęcałyby do masowego otwarcia hoteli. Izba przewiduje, że pod koniec maja może się otworzyć mniej więcej 20-30 proc. hoteli, o ile restauracje hotelowe – oczywiście w reżimie sanitarnym – będą mogły funkcjonować.