Tekst opublikowany na stronie internetowej banku Luminor: https://www.luminor.lv/en/baltic-economic-outlook-spring-2023

Gospodarki bałtyckie w dalszym ciągu wykazują spektakularną odporność na wiele niekorzystnych wstrząsów: pandemię Covid-19, rosyjską inwazję na Ukrainę, szoki cenowe energii i żywności, wyjątkowo wysoką inflację i rosnące stopy procentowe nie zakłóciły gospodarek bałtyckich na szerszą skalę. Odporność tę wspiera wyjątkowo wysokie zatrudnienie i niskie bezrobocie. Pozwoli to regionowi uniknąć głębokiej i szerokiej recesji – tak wynika z analizy przedstawionej przez bank Luminor.

 

2022 – rok polikryzysu

W 2022 r. gospodarka światowa stanęła w obliczu wielu niekorzystnych i powiązanych ze sobą wstrząsów – zjawisko to zostało niedawno nazwane polikryzysem. Świat w dalszym ciągu zmagał się ze skutkami pandemii Covid-19, takimi jak zakłócenia w łańcuchu dostaw i nadmierne bodźce gospodarcze, co napędzało inflację, ponieważ „za dużo pieniędzy goniło za mało towarów”. Rosyjska inwazja na Ukrainę dodała oliwy do ognia inflacyjnego, powodując gwałtowny wzrost światowych cen energii i żywności, co zaostrzyło trwający kryzys kosztów utrzymania. Z kolei przyspieszająca inflacja zmusiła banki centralne do naciśnięcia hamulca i rozpoczęcia agresywnego i zsynchronizowanego zaostrzenia polityki pieniężnej, co spowodowało deflację światowych cen akcji, obligacji i nieruchomości, a także zwiększenie kosztów pożyczek dla gospodarstw domowych, przedsiębiorstw i rządów.

Wspomniane szoki miały charakter globalny, lecz w różny sposób wpływały na każdy region. UE najbardziej ucierpiała w wyniku bezprecedensowego kryzysu energetycznego, gdy zmagała się z zastąpieniem rosyjskiego gazu ziemnego, ropy i węgla alternatywami. Gospodarki wschodzące najbardziej ucierpiały na skutek kryzysu kosztów utrzymania, ponieważ rosnące ceny artykułów pierwszej potrzeby, takich jak żywność i energia, nakładają nieproporcjonalnie duże obciążenia na gospodarstwa domowe i mniejsze przedsiębiorstwa o niższych dochodach. Skutki szybkiego zacieśnienia polityki pieniężnej odczuły głównie Stany Zjednoczone, gdy FED zdecydowanie podniósł stopy procentowe, aby schłodzić przegrzewającą się gospodarkę, mając na uwadze, że Chiny w dalszym ciągu stosowały strategię zero-covid do walki z pandemią Covid-19, zamykając miliony swoich obywateli w domu, co osłabiło krajowy wzrost i zakłóciło globalne łańcuchy dostaw.

Zima gospodarcza była cieplejsza, niż się obawiano

Gospodarka światowa okazała się bardziej odporna na wiele niekorzystnych szoków, co skłoniło wiele instytucji do podniesienia prognoz wzrostu światowego PKB na 2023 rok. Stany Zjednoczone wykazują zaskakującą odporność na niekorzystne szoki inflacyjne i stóp procentowych, a rynek pracy pozostaje gorący do czerwoności. Chiny również pozytywnie zaskoczyły świat, dokonując nagłego zwrotu i znosząc politykę zerowej epidemii w grudniu 2022 r. Ponowne otwarcie Chin zapewni tymczasowy impuls światowego wzrostu gospodarczego, podczas gdy UE ma skorzystać na złagodzeniu zakłócenia w łańcuchu dostaw i ponowne pojawienie się zamożnych i rozrzutnych chińskich turystów. Rynki wschodzące również radzą sobie dobrze, a jedynie kilka krajów doświadcza obecnie trudności finansowych lub gospodarczych.

Rosyjski plan zamrożenia Europy zniknął wraz z ciepłą zimową pogodą, a najgorszy scenariusz racjonowania energii się nie ziścił. Europejskie ceny gazu ziemnego i energii elektrycznej spadły do ​​poziomów przedwojennych, łagodząc presję inflacyjną i zmniejszając presję na finanse gospodarstw domowych, przedsiębiorstw i finansów publicznych. Niższe ceny energii złagodziły także presję inflacyjną, która w większości krajów europejskich osiągnęła swój szczyt pod koniec 2022 r. Europejscy konsumenci kontynuowali wydatki pomimo spadających realnych dochodów do dyspozycji – prawdopodobnie z powodu silnego stłumionego popytu odroczonego na lata pandemii, a także hojnych środków wsparcia fiskalnego wdrożonych w celu ochrony konsumentów przed szokiem cenowym energii. Europejski rynek pracy również pozostał zaskakująco odporny, a stopa bezrobocia w UE utrzymuje się na rekordowo niskim poziomie, a zatrudnienie rośnie.

Jeszcze nie wyszliśmy z lasu

W scenariuszu bazowym zakładamy, że UE ledwo uniknie recesji w 2023 r. Jednak nie wyszliśmy jeszcze z lasu, ponieważ perspektywy na 2023 r. pozostają wysoce niepewne, a przed nami pole minowe pełne zagrożeń. Głównym ryzykiem jest to, że inflacja może utrzymać się na wyższym poziomie przez dłuższy czas, co skłoni banki centralne do dalszego zacieśniania polityki pieniężnej. Chociaż inflacja zasadnicza w większości krajów europejskich osiągnęła już najwyższy poziom dzięki niższym cenom energii, inflacja bazowa, która wyklucza niestabilne ceny energii i żywności, pozostaje stale wysoka, co oznacza, że ​​utrzymuje się silna i szeroko zakrojona presja inflacyjna. Wyższa w przypadku dłuższej inflacji oznaczałaby wyższą w przypadku dłuższych stóp procentowych, co w dalszym ciągu działałoby jako hamulec wzrostu gospodarczego. Biorąc pod uwagę, że transmisja polityki pieniężnej do gospodarki realnej trwa zwykle od dwóch do trzech kwartałów, istnieje istotne ryzyko, że zacieśnienie polityki pieniężnej może spowodować głębszą i dłuższą recesję gospodarczą. Z drugiej strony zbyt małe zacieśnienie może nie wystarczyć do ochłodzenia inflacji, co doprowadzi do scenariusza przedłużającej się stagflacji, charakteryzującej się podwyższoną inflacją i stagnacją w gospodarce, który może trwać znacznie dłużej po 2024 r. Dlatego banki centralne stąpają po cienkiej linie, dążąc do osiągnięcia scenariusza miękkiego lądowania. Nie będzie to jednak łatwe ze względu na zagrożenia ze wszystkich stron.

Jest mało prawdopodobne, aby ryzyko geopolityczne w najbliższym czasie zmniejszyło się. Nie spodziewamy się, że w dającej się przewidzieć przyszłości stosunki Rosji z Zachodem ulegną poprawie, niezależnie od rozwoju wydarzeń na Ukrainie. Rozdzielenie gospodarcze między Chinami a Zachodem prawdopodobnie również będzie kontynuowane, a zachodnie firmy w coraz większym stopniu będą przenosić produkcję z Chin lub lokować ją w innych krajach azjatyckich. Rosnące napięcia na linii Chiny – Tajwan motywują także zachodnie firmy, obawiające się scenariusza deja vu z Ukrainy, do zmniejszania zależności od Chin. Atrakcyjność Chin spada również ze względu na szybko pogarszającą się sytuację demograficzną, pogłębioną przez przedłużające się blokady związane z pandemią Covid-19, które zaostrzą trwający powolny kryzys na rynku mieszkaniowym.

Europa wygrała pierwszą bitwę wojny energetycznej z Rosją, ale wojna jeszcze się nie skończyła

Rosja rozpoczęła wojnę energetyczną z Rosją na długo przed rosyjską inwazją na Ukrainę. Już jesienią 2021 r. europejskie magazyny gazu, należące do rosyjskiego państwowego koncernu „Gazprom”, pozostały praktycznie puste. Rosnące obawy związane z niezwykle niskimi poziomami magazynowania gazu w Europie spowodowały pierwszy poważny wzrost cen gazu w Europie już w październiku 2022 r., kiedy ceny osiągnęły poziom powyżej 100 EUR/MWh. Drugi skok (do 180 EUR/MWh) nastąpił w grudniu 2022 r., po zaprzestaniu przez Rosję eksportu gazu do Europy rurociągiem „Jamal – Europa”. Trzeci skok nastąpił po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji na Ukrainę, kiedy 24 lutego 2022 r. europejskie ceny gazu wzrosły do ​​134 EUR/MWh. Utrzymywały się one na wysokim poziomie przez całą zimę 2021/2022, osiągając średnio ponad 94 EUR/MWh, co jest 5,2 razy wyższy w porównaniu do zimy 2020/2021. Wyższe ceny gazu ziemnego spowodowały również wzrost cen energii elektrycznej – niemieckie ceny energii elektrycznej w zimie 2021/2022 wyniosły średnio 140 EUR/MWh, czyli 3,6 razy więcej w porównaniu z zimą 2020/2021 (39 EUR/MWh). Wzrost cen gazu ziemnego pozwolił Rosji na osiągnięcie rekordowych przychodów ze sprzedaży gazu kosztem Europy.

Wojna energetyczna między Rosją a Europą zakończyła się w sierpniu 2022 r., kiedy Rosja zaprzestała dostaw gazu rurociągiem „Nord Stream”. Europejskie ceny gazu chwilowo przekroczyły granicę 300 EUR/MWh. Jednak od sierpnia 2022 r. zaczęły stopniowo spadać dzięki wystarczającemu magazynowaniu gazu (na początku października osiągnięto cel magazynowania 90% gazu), zmniejszeniu zużycia gazu (w 2022 r. zużycie gazu w UE spadło o 12% w porównaniu do średnie poziomy w latach 2019–2021), zwiększonym alternatywnym dostawom gazu (europejski import LNG wzrósł w 2022 r. o 60 proc.) i ciepłej zimie (w Niemczech była o prawie 3 stopnie cieplejsza niż zwykle). W efekcie średnia europejska cena spotu gazu ziemnego na sezon zimowy 2022/2023 wyniosła 77 EUR/MWh – znacznie mniej niż oczekiwano, a nawet była niższa w porównaniu z zimą 2021/2022, kiedy średnia cena spotu wynosiła 94 EUR/MWh. Ceny energii elektrycznej również spadły z rekordowego poziomu. Tym samym nie tylko uniknięto najgorszego scenariusza racjonowania energii, ale Europie udało się uzyskać ceny gazu niższe niż poprzedniej zimy. Europie udało się także zachować jedność i utrzymać funkcjonowanie paneuropejskich rynków gazu i energii elektrycznej, co w dłuższej perspektywie powinno sprzyjać inwestycjom i konkurencji w energetyce.

Europa wyraźnie wygrała pierwszą bitwę wojny energetycznej z Rosją, ale wojna jeszcze się nie skończyła. Europejskie ceny gazu i energii elektrycznej pozostają 2–3 razy wyższe w porównaniu z okresem przedkryzysowym w latach 2015–2019, co negatywnie wpływa na konkurencyjność firm – zwłaszcza energochłonnych przedsiębiorstw produkcyjnych. Europejskie kontrakty terminowe na gaz i energię elektryczną wskazują, że uczestnicy rynku oczekują, że ceny gazu ziemnego utrzymają się w przedziale 40–60 EUR/MWh w okresie zimowym 2023/2024, czyli około 3 razy więcej w porównaniu ze średnimi poziomami cen w latach 2015–2019. Oczekuje się, że ceny energii elektrycznej pozostaną 2–3 razy wyższe w porównaniu z poziomami z lat 2015–2019. Dlatego też dla UE niezwykle ważne jest zwiększenie inwestycji w moce wytwarzania energii odnawialnej, a także ograniczenie zużycia importowanych paliw kopalnych.

Gospodarki krajów bałtyckich mają wyjątkową szansę na transformację swoich systemów energetycznych z paliw kopalnych na odnawialne – tak jak z powodzeniem przekształciły swoje systemy ciepłownicze zastępując gaz ziemny biopaliwem. Wszystkie trzy kraje bałtyckie wraz z krajami skandynawskimi przodują w UE pod względem udziału energii cieplnej produkowanej z biopaliw. Niewykluczone, że do końca tej dekady kraje bałtyckie znajdą się w gronie krajów UE, które produkują największą część energii elektrycznej z OZE. Duża dostępność energii odnawialnej pozwoliłaby regionowi bałtyckiemu i nordyckiemu zyskać w dłuższej perspektywie międzynarodową konkurencyjność. Rosyjska wojna energetyczna przeciwko Europie wypuściła z butelki dżina energii odnawialnej – nie przegapmy tej szansy.

Inflacja w Europie utrzyma się na wyższym poziomie przez dłuższy czas, ale kraje bałtyckie nie będą już liderem frontu inflacyjnego

Chociaż inflacja zasadnicza w większości krajów europejskich osiągnęła już najwyższy poziom dzięki niższym cenom energii, inflacja bazowa, która wyklucza niestabilne ceny energii i żywności, pozostaje stale wysoka, co oznacza, że ​​utrzymuje się silna i szeroko zakrojona presja inflacyjna. Roczna inflacja zasadnicza w strefie euro osiągnęła swój szczyt na poziomie 10,6% w październiku 2022 r. i stopniowo spadała do 8,5% w lutym 2023 r., jednak inflacja bazowa w dalszym ciągu przyspiesza, wzrastając z 5,0% do 5,6% w tym samym okresie. Kluczowym wyzwaniem politycznym jest to, że podczas gdy banki centralne próbują ugasić pożar inflacji poprzez zaostrzenie polityki pieniężnej, rządy jednocześnie dolewają oliwy do ognia, prowadząc akomodacyjną politykę fiskalną. Na przykład, wiele rządów europejskich zapewnia zbyt hojne i szeroko zakrojone wsparcie gospodarstwom domowym i przedsiębiorstwom, aby chronić je przed kryzysem energetycznym, napędzając jednak w ten sposób zagregowany popyt i przedłużając szok cenowy na dłuższy okres. Rosnąca inflacja cen usług zwiększa ryzyko, że spirala cen wymknie się spod kontroli, a pracownicy będą żądać coraz wyższych wynagrodzeń, aby zrekompensować utratę siły nabywczej spowodowaną utrzymującą się wysoką inflacją. Rośnie zatem ryzyko, że inflacja w Europie może utrzymać się na wyższym poziomie przez dłuższy czas pomimo spadających światowych cen energii i żywności oraz zmniejszania się wąskich gardeł w handlu światowym. Odpowiednio stopy procentowe również pozostaną wyższe przez dłuższy czas, ponieważ minie więcej czasu, zanim inflacja powróci do celów banku centralnego. ale w ten sposób napędzają zagregowany popyt i przedłużają szok cenowy na dłuższy okres.

Sytuacja w krajach bałtyckich jest jednak inna niż w pozostałej części strefy euro. W 2022 r. roczna inflacja w krajach bałtyckich (19,4% w Estonii, 18,9% na Litwie i 17,2% na Łotwie) była najwyższa w UE i znacznie przekraczała średnią dla strefy euro (8,4%). Jest jednak mało prawdopodobne, aby w 2023 r. tempo wzrostu cen w krajach bałtyckich pozostało znacząco wyższe od średniej w strefie euro, choć istnieje duże prawdopodobieństwo, że pod koniec 2023 r. ulegnie obniżeniu. Aby zrozumieć dlaczego, musimy głębiej przyjrzeć się przyczynom inflacji w krajach bałtyckich i strefie euro. Żywność i energia zajmują większy udział w koszyku konsumenckim w krajach bałtyckich w porównaniu ze średnią w strefie euro (40% w porównaniu z 26%), podczas gdy usługi zajmują mniejszy udział (27% w porównaniu z 44%). Stąd gwałtowny wzrost cen energii i żywności w 2022 r., w dużej mierze spowodowane rosyjską inwazją na Ukrainę, podniósł ogólną inflację w krajach bałtyckich znacznie bardziej w porównaniu ze średnią w strefie euro. Sytuacja odwróci się jednak w 2023 r., gdy prognozuje się spadek cen energii, stabilizację cen żywności i jeszcze szybszy wzrost cen usług. Co więcej, w 2022 r. ceny energii w krajach bałtyckich wzrosły znacznie bardziej niż średnia w strefie euro (56% w porównaniu z 37%), ponieważ kraje bałtyckie wprowadziły mniej środków kontroli cen energii w porównaniu z większością krajów strefy euro, co w dużej mierze umożliwiło przeniesienie szoku cenowego energii na konsumentów końcowych. Jak mówi przysłowie „im wyżej wzniesiesz się, tym niżej spadniesz”, stąd deflacja cen energii w krajach bałtyckich w tym roku będzie większa niż średnia w strefie euro. Jest to również częściowo prawdą, jeśli chodzi o inflację cen żywności, ponieważ szybki wzrost konsumpcji umożliwił producentom żywności i sprzedawcom detalicznym szybsze przerzucanie rosnących kosztów produkcji na konsumentów w porównaniu ze średnią w strefie euro. W związku z tym spadające ceny energii i żywności na świecie stwarzają więcej miejsca na deflację cen żywności w krajach bałtyckich w porównaniu z resztą strefy euro. Pierwsze oznaki wojny cenowej wśród detalistów są już widoczne w krajach bałtyckich, gdzie ceny niektórych kategorii towarów spadają.

W scenariuszu bazowym prognozujemy, że inflacja w krajach bałtyckich będzie w dalszym ciągu spadać i w 2023 r. wyniesie średnio 7–9%, co stanowi wyraźny spadek w porównaniu ze wzrostem na poziomie 17–19% obserwowanym w 2022 r. Prognozuje się, że ceny energii spadną w stosunku do szczytowych poziomów osiągniętych w 2023 r. w drugiej połowie 2022 r., podczas gdy ceny żywności spłaszczą się, a niektóre kategorie produktów (mleko i pieczywo) mogą ulec korekcie cenowej. Prognozuje się jednak, że inflacja cen usług pozostanie podwyższona ze względu na utrzymującą się wysoką presję na wzrost płac. Prognozy obarczone są jednak dużą niepewnością, gdyż dynamika inflacji w krajach bałtyckich będzie bardziej zmienna w porównaniu ze średnią w strefie euro ze względu na większą rolę, jaką odgrywają wysoce niestabilne ceny energii i żywności. W przypadku dalszego spadku cen energii i żywności, roczna inflacja może spaść poniżej zera do końca 2023 r. i nie można wykluczyć scenariusza głębszej deflacji w 2024 r. Ceny żywności i energii mogą jednak pozostać wyższe przez dłuższy czas. Ponowne otwarcie Chin może podsycić globalną presję inflacyjną poprzez podniesienie światowych cen towarów – w szczególności metali i energii. Trwająca rosyjska inwazja na Ukrainę może utrzymać wysoką zmienność światowych cen energii i żywności, stąd też nie można wykluczyć dalszych skoków cen energii i żywności – zwłaszcza jeśli zima 2023/2024 na półkuli północnej będzie mroźniejsza niż zwykle.

Rynek mieszkaniowy dostał zimny prysznic z powodu wyższych stóp procentowych

Ekspansywna polityka fiskalna i monetarna podczas pandemii Covid-19 spowodowała wzrost cen mieszkań na całym świecie, ponieważ „zbyt dużo taniego pieniądza goniło za małą liczbę domów”. Ceny domów w krajach OECD wzrosły od początku 2020 r. o 36% – dwukrotnie szybciej niż dochody gospodarstw domowych (18%) i trzykrotnie szybciej niż ceny wynajmu mieszkań (12%). W rezultacie wskaźniki ceny domów do dochodów i ceny domów do czynszu wzrosły do ​​najwyższych poziomów od co najmniej pół wieku. Dlatego też w 2022 r. światowy rynek mieszkaniowy był gorący, zanim przyszedł zimny prysznic ze strony banków centralnych, co zakończyło imprezę na rynku mieszkaniowym agresywną i w dużej mierze nieoczekiwaną podwyżką stóp procentowych.

W ciągu zaledwie jednego roku stopa funduszy federalnych wzrosła z 0,0% do 5,0%, co stanowi najszybszy wzrost od lat 80-tych. EBC poszedł w jego ślady i podniósł stopy z 0,0% do 3,0% od lipca 2022. Wyższe stopy procentowe spowodowały deflację cen mieszkań i osłabiły aktywność w zakresie kredytów mieszkaniowych. W Stanach Zjednoczonych w lutym 2023 r. liczba wniosków o kredyt hipoteczny spadła do najniższego poziomu od 28 lat, podczas gdy ceny domów spadają od połowy 2022 r. Europejski rynek mieszkaniowy również zaczął odczuwać skutki wyższych stóp procentowych. W strefie euro liczba nowo udzielanych kredytów mieszkaniowych spadła w styczniu 2023 r. o 35% r/r, podczas gdy w Niemczech spadek wyniósł 52% r/r. Biorąc pod uwagę, że stopy procentowe utrzymają się na wyższym poziomie przez dłuższy czas (obecnie oczekuje się, że 3-miesięczny EURIBOR osiągnie szczyt na poziomie 4,0% w październiku 2023 r.), recesja na rynku mieszkaniowym będzie się utrzymywać.

Najbardziej zagrożone są te kraje, które doświadczyły nadmiernego wzrostu cen mieszkań w ciągu ostatniej dekady, kiedy pieniędzy było dużo i było tanie. Ważną rolę odgrywa także poziom zadłużenia gospodarstw domowych oraz udział kredytów hipotecznych o zmiennym oprocentowaniu. Pod tym względem kraje skandynawskie, charakteryzujące się wysokim zadłużeniem gospodarstw domowych, wysokim udziałem kredytów hipotecznych o zmiennym oprocentowaniu i nadmiernym wzrostem cen mieszkań w ciągu ostatniej dekady, należą do najbardziej wrażliwych na podwyżki stóp procentowych. W rzeczywistości korekta cen mieszkań jest już na zaawansowanym etapie we wszystkich krajach skandynawskich, a ceny w Szwecji spadły o 15% tylko w 2022 r. Załamanie aktywności na rynku mieszkaniowym zmniejszy popyt na domy, meble i materiały budowlane, co będzie miało negatywny wpływ na bałtycki sektor produkcyjny, jeżeli stopy procentowe pozostaną wyższe przez dłuższy czas.

Region bałtycki nie jest odporny na światowe trendy na rynku mieszkaniowym. W ciągu ostatnich lat wszystkie trzy kraje bałtyckie doświadczyły szybkiego wzrostu cen mieszkań, który przewyższał wzrost dochodów gospodarstw domowych i cen czynszów za mieszkania. W latach 2019-2022 ceny domów w krajach bałtyckich wzrosły o 42%, płace o 28%, a ceny wynajmu mieszkań o 15%. W rezultacie wskaźniki ceny domów do dochodów i ceny domów do czynszów uległy pogorszeniu – choć nie w tak dużym stopniu jak w większości innych krajów OECD i znacznie mniej w porównaniu z okresem bańki cenowej mieszkań w latach 2005–2007. Istnieją zauważalne różnice pomiędzy krajami bałtyckimi, przy czym stosunkowo trudniejsza jest sytuacja w Estonii, gdzie ceny domów (47%) rosły szybciej niż płace (20%), stosunkowo solidniejsza sytuacja na Łotwie, gdzie ceny domów (30%) rosły w podobnym tempie do wynagrodzeń (28%), pośrodku znajduje się Litwa z szybkim wzrostem cen domów (49%) i wynagrodzeń (38%). Niskie zadłużenie gospodarstw domowych w krajach bałtyckich działa jako czynnik łagodzący, ale duża liczba kredytów hipotecznych o zmiennym oprocentowaniu zwiększa wrażliwość rynku mieszkaniowego na podwyżki stóp procentowych. W związku z tym nie można wykluczyć zdrowej korekty cen mieszkań w krajach bałtyckich, która obniżyłaby stosunek ceny domu do dochodu i ceny mieszkania do czynszu do bardziej zrównoważonego poziomu.

Tygrysy bałtyckie zatrzymały się przed skokiem do przodu

Gospodarki bałtyckie w dalszym ciągu wykazują spektakularną odporność na wiele niekorzystnych wstrząsów: pandemię Covid-19, rosyjską inwazję na Ukrainę, szoki cenowe energii i żywności, wyjątkowo wysoką inflację i rosnące stopy procentowe nie zakłóciły gospodarek bałtyckich na szerszą skalę. W 2022 r. wzrost gospodarczy uległ spowolnieniu, pozostał dodatni na Łotwie (2,0%) i Litwie (1,9%), ale był ujemny w Estonii (-1,1%), ponieważ PKB spadał przez cały rok po bardzo dobrych wynikach gospodarczych w 2021 r. (8,0%). Wszystkie trzy gospodarki bałtyckie przekraczają szczyty sprzed pandemii osiągnięte w 2019 r. z wyższą marżą w porównaniu ze średnią UE. Prognozujemy, że wzrost PKB w 2023 r. pozostanie słaby (w przedziale 0–1%), ale to wymaga w Estonii silnego wzrostu przez cały rok od poziomu z końca 2022 r. Uniknie się głębokiej i szeroko zakrojonej recesji. W 2024 r. ożywienie nabierze tempa, a PKB przyspieszy do 3,5–4,0%.

Za powolną ogólną wydajnością kryje się znacznie różna wydajność w różnych sektorach. Sektory usług zaawansowanych technologii (IT, finansowy i biznesowy) radzą sobie dobrze, a eksport usług informatycznych i finansowych we wszystkich trzech państwach bałtyckich wzrośnie o 30–40% w 2022 r. Sektor usług zaawansowanych technologii powinien w dalszym ciągu osiągać stosunkowo dobre wyniki w 2023 r., choć rosnące stopy procentowe mogą stanowić pewne wyzwania dla szybko rozwijających się start-upów. Sektor produkcyjny, który obok sektora usług zaawansowanych technologii jest jednym z głównych motorów wzrostu PKB, boryka się z coraz większymi trudnościami związanymi z podwyższonymi cenami energii, osłabieniem popytu zagranicznego, pogarszającymi się warunkami handlu, a także trwałymi zakłóceniami w łańcuchu dostaw spowodowanymi przez Rosyjska inwazja na Ukrainę. W 2023 r. sektor produkcyjny będzie w dalszym ciągu wywierał wpływ na ogólne wyniki gospodarcze. Sektor handlu detalicznego w 2022 r. osiągnął słabsze wyniki, ponieważ konsumenci niechętnie zwiększali wydatki w obliczu wyższej inflacji i zwiększonej niepewności. Jednak wysokie zatrudnienie, rosnące płace, a także spadające ceny energii poprawiły ostatnio nastroje konsumentów, co sugeruje, że najgorsze może być już za nami. Nie spodziewamy się, że konsumpcja prywatna będzie głównym hamulcem wzrostu gospodarczego w 2023 roku na Łotwie i Litwie, ale z pewnością wysoki poziom konsumpcji z początku 2022 roku w Estonii będzie trudny do utrzymania przy niskiej sile nabywczej i rosnących stopach procentowych. Niemniej jednak rynek mieszkaniowy jeszcze się nie wyciął, ponieważ rosnące stopy procentowe będą w dalszym ciągu hamować ożywienie na rynku mieszkaniowym.

Odporność gospodarczą regionu Bałtyku wspiera wyjątkowo wysokie zatrudnienie i niskie bezrobocie. Pomimo słabych wyników gospodarczych zatrudnienie wzrosło o imponujące 5,1% na Litwie, 4,6% w Estonii i 2,7% na Łotwie – znacznie szybciej niż średnia UE wynosząca 2,0%. Wzrost ten był spowodowany rosnącym wskaźnikiem aktywności zawodowej oraz pomyślną integracją uchodźców ukraińskich i białoruskich na rynku pracy, zwłaszcza na Litwie. Blisko 50% ukraińskich uchodźców w wieku produkcyjnym znalazło już zatrudnienie na Litwie, co stanowi jeden z najwyższych odsetków w UE. W 2022 r. stopa bezrobocia w dalszym ciągu spadała i obecnie utrzymuje się na poziomie bliskim rekordowo niskiego poziomu we wszystkich trzech państwach bałtyckich. Ciasny rynek pracy i wysoka inflacja sprzyjały silnemu wzrostowi płac, który czwarty rok z rzędu utrzymywał się na Litwie na poziomie dwucyfrowym. Wysokie zatrudnienie utrzymało także zaufanie konsumentów, co z kolei złagodziło spadek konsumpcji prywatnej. Prognozuje się, że w 2023 r. stopa bezrobocia wzrośnie jedynie umiarkowanie, a rynek pracy pozostanie porównywalnie napięty, a dynamika wynagrodzeń będzie bliska 10%.

Na przyszły rozwój gospodarczy gospodarek krajów bałtyckich będą miały wpływ napięcia geopolityczne, wynik trwającej rosyjskiej inwazji na Ukrainę, a także przyszły rozwój cen energii i poziomu stóp procentowych w euro. Kluczowe znaczenie będzie miało także utrzymanie funkcjonowania jednolitego rynku UE, gdyż małe i otwarte gospodarki mają mniejszą zdolność do konkurowania z największymi i najbogatszymi krajami Europy w wyścigu o dotacje. Gospodarki krajów bałtyckich powinny również intensywnie inwestować w energię odnawialną, co nie tylko zwiększyłoby bezpieczeństwo energetyczne poprzez ograniczenie importu energii z krajów trzecich, ale także zapewniłoby lokalnym przedsiębiorstwom i konsumentom bardziej ekologiczną i tańszą energię. Pozwoliłoby to regionowi bałtyckiemu zyskać przewagę konkurencyjną w dłuższej perspektywie. Państwa bałtyckie powinny także w dalszym ciągu realizować strategiczne reformy gospodarcze w celu poprawy swojej międzynarodowej konkurencyjności i odporności. Kraje bałtyckie praktycznie utraciły status krajów niskokosztowych ze względu na szybką konwergencję cen z resztą UE i wzrost płac w ostatnich latach. Gospodarki bałtyckie będą zatem musiały konkurować z krajami Europy Zachodniej na równi z równymi sobie. Aby przyciągnąć i zatrzymać inwestorów i talenty, nie wystarczy już być tak dobrym jak przeciętny Europejczyk – kraje bałtyckie będą musiały stać się najlepszym Europejczykiem.

Luminor Bank AS to bank z siedzibą w Tallinie w Estonii, z oddziałami na Łotwie i Litwie. Jest trzecim co do wielkości bankiem w krajach bałtyckich iw Estonii. Luminor posiada 16% udział w rynku depozytów i 22% udział w rynku kredytów. Luminor powstał w sierpniu 2017 roku na bazie bałtyckich operacji Nordea i DNB.

 

Czytaj także: