Tekst ukazała się w portalu European Policy Centre: https://www.epc.eu/en/publications/Germany-in-the-EU-after-Merkel-A-view-from-the-Baltics~44b3e4

Justinas Mickus

W związku z tym, że Niemcy witają swoją nową koalicję rządzącą, kraje bałtyckie są ostrożnie optymistyczne, że Berlin zrobi więcej, aby sprostać swojemu wizerunkowi podmiotu ponoszącego szczególną odpowiedzialność za Unię Europejską. Utrzymują się jednak stare zastrzeżenia co do niemieckiej polityki zagranicznej.

Jako małe kraje na peryferiach Europy, kraje bałtyckie od dawna cenią sobie zaangażowanie na rzecz inkluzywnej i spójnej integracji europejskiej, która w dużej mierze zdefiniowała politykę unijną Angeli Merkel. Co więcej, wykazując niewielki apetyt na ambitne reformy UE, kraje bałtyckie ogólnie postrzegają przywództwo Merkel w Radzie Europejskiej – w której Niemcy osiągną równowagę między rozbieżnymi poglądami państw członkowskich na rzecz stopniowej i integracyjnej integracji – jako dość skuteczny i zrównoważony model kształtowania polityki unijnej. Jej odejście stwarza zatem znaczną niepewność w krajach bałtyckich co do tego, jak będzie wyglądał proces decyzyjny w Unii Europejskiej i jakie przyniesie rezultaty.
Nie oznacza to jednak, że kraje bałtyckie nie miały problemów z byłą kanclerz – daleko im od tego. W szczególności nacisk Merkel na promowanie współpracy gospodarczej z Rosją i Chinami, czy to ze względu na wąskie interesy handlowe, czy błędny idealizm, konsekwentnie wywoływał ostrą krytykę ze strony krajów bałtyckich. Było to najbardziej widoczne w trwającej sadze Nord Stream 2, a ostatnio w odpowiedzi na naciski Berlina na umowę handlową UE – Chiny pod koniec 2020 roku. W tym kontekście największą nadzieją krajów bałtyckich jest utrzymanie przez nowy rząd Berlina pragmatycznego, inkluzywnego podejścia do integracji europejskiej przy jednoczesnym zachowaniu bardziej pryncypialnej postawy w polityce zewnętrznej UE, zwłaszcza wobec Rosji i Chin. Mieszanka ciągłości i zmian zawarta w umowie „koalicji świateł drogowych” – z doświadczonym i umiarkowanym Olafem Scholzem z SPD jako prawdopodobnym kanclerzem i otwartą Annaleną Baerbock z Zielonych jako ministrem spraw zagranicznych – dała krajom bałtyckim powód do ostrożnego optymizmu. Jednak kraje bałtyckie mają również poważne obawy co do nowej koalicji, od jej zdolności do spójnego działania, biorąc pod uwagę jej pozornie sprzeczne stanowisko wobec Rosji, po niechęć do wydatków na obronę.

Niemcy nie są już moderatorem UE?

Dla krajów bałtyckich stałe zaangażowanie Niemiec na rzecz ostrożności i kompromisu w procesie integracji europejskiej ma znaczenie dla szerokiego zakresu polityk, w szczególności obrony, zarządzania gospodarczego i
praworządności. Kraje bałtyckie zdecydowanie preferują integracyjne i modułowe podejście Berlina do negocjacji w sprawie stałej współpracy strukturalnej nad alternatywnym, ambitnym i ekskluzywnym modelem, za którym opowiada się Paryż. Kraje bałtyckie podobnie podzielały sceptycyzm Merkel wobec ambitnej reformy strefy euro prezydenta Emmanuela Macrona i popierały zaangażowanie Berlina w mediację i łagodzenie impasu między Brukselą a Warszawą (kraje bałtyckie nie były szczególnie głośne w sprawie Węgier). Choć stosunkowo niewiele jest sygnałów o istotnej zmianie w polityce obronnej Niemiec, to nowy rząd może zająć inne stanowisko w sprawie polityki fiskalnej i praworządności.

Nowa umowa koalicyjna nie wyznacza żadnych czerwonych linii dla zbliżających się negocjacji w sprawie paktu na rzecz zrównoważonego rozwoju i uznaje, że unijne reguły fiskalne mogłyby być dalej rozwijane w celu wspierania wzrostu gospodarczego i zielonych inwestycji. W szczególności umowa stanowi również, że finansowanie przez państwa członkowskie za pośrednictwem unijnego instrumentu na rzecz odbudowy i zwiększania odporności powinno być uzależnione od niezawisłości sądownictwa w danym kraju i zajmuje ogólnie ostrzejsze stanowisko w sprawie znaczenia utrzymania praworządności w całej UE. Zakładając, że obietnice te spowodują merytoryczne zmiany w polityce, Łotwa (która niedawno przyłączyła się do apelu o większą odpowiedzialność fiskalną w UE) i Litwa (kluczowy partner strategiczny Polski) mogą raczej sprzeciwić się Niemcom, niż polegać na ich mediacji na poziomie Unii.
Pozornie ambitniejszy program integracji europejskiej Niemiec może też skutkować rozbieżnościami między Berlinem a stolicami bałtyckimi w szerszych kwestiach dotyczących przyszłości Europy. Umowa koalicyjna sygnalizuje przyjęcie reformy instytucjonalnej i potencjalnej zmiany traktatu po konferencji w sprawie przyszłości Europy. Tymczasem kraje bałtyckie określiły niedawno wspólne stanowisko w tej sprawie, wzywając państwa członkowskie do skoncentrowania się na konkretnych propozycjach politycznych, „w których UE może wykazać jedność i przynieść wymierne rezultaty, a nie […] kwestie instytucjonalne lub reformy”. Nie należy jednak przeceniać potencjalnej rozbieżności między krajami bałtyckimi a Niemcami po Merkel. Zmiana przywództwa Berlina następuje w związku z bardziej fundamentalną transformacją agendy politycznej UE, spowodowaną kryzysem klimatycznym, cyfryzacją, rosnącą kontestacją geopolityczną i COVID-19. W odpowiedzi na te globalne trendy i wydarzenia Berlin, a także stolice państw bałtyckich, zaczęły dostosowywać swoje programy polityczne na długo przed wyborami w Niemczech (np. koncentrując się na inwestycjach w transformację ekologiczną i cyfrową, przyjmując szersze wykorzystanie instrumentów ochrony handlu). Nawet jeśli nowa koalicja obiecuje przyspieszyć niektóre z tych zmian, kraje bałtyckie i Niemcy nadal będą miały solidny wspólny program.

Niemcy i polityka zewnętrzna UE

Poza każdą inną kwestią kraje bałtyckie są niezwykle wrażliwe na potencjalne zmiany stanowiska RFN w polityce zagranicznej, obronnej i bezpieczeństwa UE. Kraje bałtyckie pozytywnie odbierają bardziej asertywne stanowisko wobec Rosji i Chin ze strony młodszych partnerów nowej koalicji. Litwa szczególnie docenia nacisk Baerbock na demokrację i prawa człowieka jako czynnik jej „opartej na wartościach” polityki zagranicznej i oczekuje, że wzmocni to głos i wpływy Wilna na poziomie UE. Rosnące ambicje Niemiec do współpracy z demokratycznymi krajami Indo-Pacyfiku zapowiadają także nową agendę współpracy Berlina z krajami bałtyckimi, które w ostatnich latach poczyniły znaczne wysiłki na rzecz rozszerzenia swojej obecności na Globalnym Wschodzie. Litwa i Łotwa otworzyły ambasady w Australii odpowiednio w 2020 i 2021 roku, podczas gdy Estonia i Litwa utworzyły ambasady w Singapurze w roku 2021. Co więcej, silnie transatlantyckie kraje bałtyckie mogą być zadowolone z nacisku nowej koalicji na współpracę UE – NATO i bliskie więzi UE – USA.
Rzeczywiście, podczas gdy nowy rząd przyjmuje koncepcję autonomii strategicznej, czyni to przede wszystkim na warunkach pozamilitarnych i podkreśla znaczenie komplementarności między wszelkimi nowymi inicjatywami obronnymi UE a istniejącymi strukturami NATO. Kraje bałtyckie pozostają ostrożne w stosunku do tego terminu przede wszystkim ze względu na jego związek z wezwaniami Macrona do zmniejszenia zależności UE od USA. Nawet jeśli nie powołują się na „strategiczną autonomię” per se, kraje bałtyckie de facto opowiadają się za tym, by UE stała się bardziej samowystarczalna w sektorach energetycznym i cyfrowym.
Niemniej jednak w nowej umowie koalicyjnej nie wspomniano o dwóch najpowszechniej wyrażanych pretensjach krajów bałtyckich do Niemiec – dotyczących poparcia dla Nord Stream 2 i niespełnienie celu NATO w zakresie 2% wydatków na obronę. Ta znacząca nieobecność jest prawdopodobnie odzwierciedleniem wewnętrznych podziałów. To także niepokojący sygnał, że polityka wewnętrzna RFN może nadal utrudniać ambitniejszą i bardziej pryncypialną politykę zagraniczną. Ponadto, deklarując poparcie dla Ukrainy i Białorusi, Niemcy jednocześnie podkreślają potrzebę „konstruktywnego dialogu” z Rosją. Kraje bałtyckie są bardzo sceptycznie nastawione do tego pojęcia w obawie, że sygnalizuje ono rosnącą chęć Berlina do deeskalacji napięć z Moskwą kosztem obrony suwerenności Ukrainy czy wspierania demokracji na Białorusi.
Dążenie Berlina do wspierania dialogu z Rosją jest postrzegane jako działanie ponad głowami krajów bałtyckich. W związku z tym, że kontrowersyjne wezwania Merkel pod adresem Łukaszenki wciąż są świeże w pamięci, nowa koalicja będzie musiała zrobić więcej, aby uspokoić kraje bałtyckie, niż wspomnieć, że przy określaniu relacji z Rosją wezmą pod uwagę „różne postrzeganie zagrożeń” partnerów Berlina w Europie Środkowo-Wschodniej. W ostatnich latach przywództwa Merkel kraje bałtyckie uznały za użyteczne krytykowanie pragmatycznych relacji Merkel z Rosją jako podważających wizerunek Berlina jako lidera UE, a tym samym jako szczególnie odpowiedzialnych za promowanie jej jedności. Przede wszystkim bałtyckie podejście do poparcia Merkel dla gazociągu Nord Stream 2 polegało na krytyce go poprzez odwołanie się do ambicji Niemiec w polityce energetyczno-klimatycznej UE, a także deklarowanego zaangażowania na rzecz bezpieczeństwa wschodnioeuropejskich członków i Ukrainy. Biorąc pod uwagę wspomniane wyżej wyzwania, można się spodziewać, że apele krajów bałtyckich do szczególnej roli Niemiec w Europie będą kontynuowane długo po odejściu Merkel.

Podsumowując, jeśli chodzi o merytoryczne kwestie polityczne, zmiana przywództwa Berlina raczej nie zmieni zasadniczo relacji Niemiec z państwami bałtyckimi. Estonia, Łotwa i Litwa będą nadal angażować się w produktywną współpracę z Niemcami w szeregu istotnych kwestii politycznych, takich jak działania w dziedzinie klimatu, cyfryzacja, handel i bezpieczeństwo. Pozostaną zwykłe obawy o politykę zagraniczną Niemiec. Z drugiej strony ambicje nowego niemieckiego rządu dotyczące reformy instytucjonalnej UE mogą stworzyć niewidoczną jeszcze rozbieżność między Berlinem a krajami bałtyckimi, wywołując nowe – i potrzebne – debaty na temat przyszłości Europy.

Justinas Mickus – analityk polityczny w Centrum Analiz Strategicznych rządu litewskiego.