Andrzej Pieśla
Liczące 2050 kilometrów niemieckie wybrzeże Bałtyku jest zarządzane przez jedną instytucję. Ujednolicony nadzór nad nim objął w ostatnich dniach Bałtycki Urząd Dróg Wodnych i Żeglugi (WSA).
Dotychczas działające organy w Lubece i Stralsundzie są łączone w celu utworzenia Bałtyckiego Urzędu Dróg Wodnych i Żeglugi. Odpowiada on również za 158 kilometrów śródlądowych dróg wodnych. Dysponuje łącznie 15 jednostkami pływającymi, w tym statkami wielofunkcyjnymi „Scharhörn” i „Arkona”.
Do fuzji doprowadziło traktowanie Morza Bałtyckiego przez żeglugę jako terytorium. Dzięki WSA Bałtyk twory dla administracji jednolity obszar. Ma to pozwolić na połączenie w sieć wszystkich informacji i procesów. Różnorodność użytkowników akwenu również świadczy o znaczeniu organu. Jest punktem kontaktowym całej branży morskiej z portami, stoczniami, żeglugą handlową i rybactwem oraz farmami wiatrowymi. Dostęp do jego usług ma również żegluga sportowa i rekreacyjna, władze, miłośnicy sportów wodnych, branża turystyki i wydarzeń oraz instytucje naukowe.
Liczba ruchów statków obserwowana przez WSA jest ogromna. W ubiegłym roku na Kadetrinne – między półwyspem Fischland – Zingsrt a duńską wyspą Falster – poruszało się łącznie prawie 58 300 statków, w rejonie Kiel-Nord-Ostseekanal – 19 960 statków, a w rejonie Rostocku kolejnych 20 418 statków. W Lubece odnotowano ruch 11 tysięcy jednostek, w Sassnitz 10 tysięcy.