Tomasz Augustyn

Stosunkowo najwyższe płace na Pomorzu Zachodnim oferowane są w rolnictwie, leśnictwie, łowiectwie i rybactwie, ale tam też najmniej jest zatrudnionych. Wobec krajowej średniej ogółem miesięczne wynagrodzenie w regionie jest mniejsze o ponad 400 złotych.  

Polska pozostaje krajem, w którym regionalne zróżnicowania płac pozostają wyraźne. Przeciętne miesięczne wynagrodzenie brutto (bez podmiotów gospodarczych o liczbie pracujących do 9 osób) w Warszawie i jej otoczeniu jest o 2250 złotych wyższe niż a oddalonej o 150 kilometrów Warmii i Mazurach. Tylko w Warszawie i czterech regionach przewyższa ono poziom 5 tysięcy złotych (Mazowsze analizowane jako osobny region bez uwzględnienia Warszawy zbliża się do pułapu 4,7 tysięcy). Zaledwie dwa regiony – Warszawa ze swoim zapleczem i Dolny Śląsk – wystają z poziomem przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia ponad krajową średnią. Przywoływane Warmia i Mazury to region, gdzie średnia płaca jest o ponad 16 punktów procentowych niższa od krajowej średniej.

Warszaw dystansuje resztę kraju przede wszystkim wysokimi zarobkami w sektorze usług. Najwyższe zarobki w stolicy oferowane są także w przemyśle i budownictwie, ale w tych sektorach mniejszy dystans tracą do niej Dolny i Górny Śląsk, mniejsza jest także „przewaga” Warszawy nad średnia krajową.

Pomorze Zachodnie z przeciętnym miesięcznym wynagrodzeniem na poziomie 4769,71 złotych jest „silnym średniakiem” plasującym się między województwem łódzkim a Opolszczyzną. Nieznacznie wyprzedza Wielkopolskę i kilka rolniczych regionów na wschodzie kraju (Podlasie i Lubelszczyznę oraz podobnie przygraniczne województwo lubuskie, ale dystans do grupy goniącej liderów (województwa śląskie, pomorskie i małopolskie) jest wyraźny.