Tomasz Augustyn

W przyspieszonym tempie wydatki na obronność zwiększają wszystkie kraje regionu. Dla wszystkich punktem odniesienia – osiąganym lub nie – jest poziom 3% wielkości PKB.

W wywiadzie udzielonym w ostatnią sobotę gazecie „Rheinische Post” minister finansów Niemiec Christian Lindner potwierdził decyzję o przyznaniu 100 mld euro na wzmocnienie Bundeswehry, Stwierdził przy tym, że „rosyjska wojna przeciwko Ukrainie wymaga nowej polityki bezpieczeństwa”, zaś „naszym obowiązkiem jest uczynienie z sił zbrojnych najskuteczniejszej armii Europy, również w celu ochrony naszych sojuszników”. Jego zdaniem „potencjał Bundeswehry nigdy nie powinien być wykorzystywany, ale powinien służyć jako środek odstraszający”.

Gigantyczne wydatki na obronność kraju zapowiedział w wystąpieniu stanowiącym reakcję na rosyjska agresję kanclerz Niemiec Olaf Scholz. Przemawiając na nadzwyczajnej sesji niemieckiego parlamentu poinformował, że w tym roku rząd przeznaczy aż 100 miliardów euro (113 miliardów dolarów) dodatkowych środków na obronność. Oznacza to, że Niemcy wydadzą na siły zbrojne ponad 2% swojego rocznego PKB, co od dawna jest celem NATO. Dla porównania, cały budżet obronny Niemiec w 2021 r. wyniósł 47 mld euro, co oznacza wydatek na poziomie 1,53% PKB. Swego czasu Berlin był mocno krytykowany – zwłaszcza przez Stany Zjednoczone i osobiście przez Donalda Trumpa – że odstaje od tych zapisów. Scholz wezwał wszystkie partie w Bundestagu do „zabezpieczenia tego specjalnego funduszu w naszej konstytucji”.

Decyzja nastąpiła krótko po tym, jak z zapasów Bundeswehry wyasygnowano do „jak najszybszego” dostarczenia na Ukrainę 1000 sztuk broni przeciwpancernej i 500 pocisków ziemia-powietrze typu Stinger. Wcześniej Niemcy odmawiały dostawy broni na Ukrainę tłumacząc to przede wszystkim sytuacją prawną w swoim kraju, która zasadniczo zakazuje eksportu broni do obszarów dotkniętych kryzysem. Wzrost wydatków na obronność ma też miejsce w sytuacji, gdy wysocy rangą niemieccy urzędnicy wojskowi ostrzegają przed katastrofalną sytuacją sił zbrojnych kraju od lat cierpiących z powodu niedoborów finansowych i sprzętowych. Mówi się o tym, że Niemcy mogą kupić amerykańskie myśliwce F-35 zbudowane przez Lockheed Martin, aby zastąpić starzejące się Tornada. Niemcy zapowiadają, że inwestycje wojskowe będą realizowane w ścisłej współpracy z Francją i innymi państwami członkowskimi UE oraz że kolejna generacja europejskich myśliwców i czołgów powinna być rozwijana wspólnie.

Trudna sytuacja w dziedzinie bezpieczeństwa w Europie sprawia, że poza Niemcami także inne państwa Unii Europejskiej – w tym regionu Morza Bałtyckiego – zwiększają lub planują zwiększyć swoje budżety obronne. Szwedzka premier Magdalena Andersson zadeklarowała to 1 marca. Już w październiku rząd postanowił zwiększyć wydatki na obronę o 40%. W latach 2010–2020 wydatki wojskowe Szwecji wzrosły z poziomu 42,4 miliarda do 59,4 miliarda koron rocznie. Pod koniec 2020 roku szwedzki rząd ogłosił, że Szwecja zamierza zwiększyć wydatki wojskowe o prawie 40% w ciągu kolejnych pięciu lat, a także podwoić liczbę osób wcielonych do sił zbrojnych. Poziom finansowania szwedzkich sił zbrojnych wzrósł o 27,5 mld koron w porównaniu z 2020 r. Dodatkowe 27 miliardów koron szwedzkich (2,8 miliarda dolarów, 2,5 miliarda euro) miało zostać dodane do budżetu obronnego w latach 2021-2025, a w porównaniu do 2014 r., w 2025 r. finansowanie obrony wojskowej zostanie zwiększone o 85%. W sumie przez pięć lat budżet obronny kraju miał wynosić 79 miliardów koron, co ma pozwolić na wyposażenie marynarki wojennej w dodatkowy, piąty okręt podwodny, powiększenie floty korwet, dozbrojenie armii i sił powietrznych.

Rząd zapowiedział też utworzenie nowej i rozbudowanej organizacji obronności. Wzmocnienie to ma mieć miejsce we wszystkich gałęziach i funkcjach systemu, w tym w cyberobronie i zdolnościach wywiadu zagranicznego. Liczba etatów wojskowych ma wzrosnąć z 60 000 do 90 000 (około 8000 rocznie). Jednocześnie nadal wzmacniany będzie budżet obrony cywilnej, zwiększając się do poziomu 4,2 mld koron w 2025 roku. Prawdopodobnie po napaści Rosji na Ukrainę wszystkie te plany zatwierdzone jesienią zostaną raz jeszcze zrewidowane.

Szwecja nie jest członkiem NATO, ale utrzymuje bliskie związkami z Sojuszem, odgrywa też ogromną rolę w kontekście zwiększonych obaw o rosyjskie działania wojskowe i pozamilitarne. NATO zacieśnia współpracę ze Szwecją i Finlandią, ze szczególnym naciskiem na zapewnienie bezpieczeństwa w regionie Morza Bałtyckiego. Ponadto obaj partnerzy podpisali protokół ustaleń w sprawie wzajemnego wsparcia, który pozwala na wsparcie logistyczne sił sojuszniczych znajdujących się na ich terytoriach podczas ćwiczeń lub w sytuacji kryzysowej. Doniesienia z Finlandii sugerują, że i w tym kraju zwiększenie budżetów obronnych będzie nieuniknione w obliczu rosyjskiej inwazji na Ukrainę.

Nie próżnują republiki bałtyckie. Zatwierdzony jesienią 2021 roku budżet Litwy na bieżący rok zakłada, że finansowanie systemu obrony narodowej wyniesie nieco ponad 1,2 mld euro, czyli 2,05% PKB.W sobotę rząd Litwy w osobie premier Ingridy Szimonyte zapowiedział rekomendowanie Sejmowi zwiększenia tegorocznych środków na obronność o około 250 mln euro. Ma to pozwolić na realizację wcześniejszych decyzji dotyczących modernizacji wojska i przyspieszenie zakupu uzbrojenia, prowadzenie obserwacji i wywiadu, a także zapewnienie transportu wojskowego. Parlament ma podjąć decyzję w tej sprawie w najbliższym czasie. Z kolei łotewski gabinet potwierdził 1 marca plan zwiększenia wydatków na obronę do 2,5% PKB do 2025 roku.

W Polsce dotychczas poziom wydatków na obronność jasno określała ustawa o przebudowie i modernizacji technicznej oraz finansowaniu Sił Zbrojnych RP. Zgodnie z artykułem 7 tej ustawy wydatki na wojsko miały się stopniowo zwiększać z 2% PKB w latach 2018 i 2019 do 2,1% PKB w roku 2020, 2,2% PKB w latach 2021-2023, a potem o 0,1 pkt procentowy PKB co dwa lata. Poziomem docelowym miało być 2,5% PKB w 2030 r. W 2017 roku na obronę narodową Polska wydała 36,7 miliardów złotych, w roku 2021 wydatki na ten cel osiągnęły poziom 58,1 miliarda. Nowa ustawa o obronie ojczyzny, nad którą w tych dniach pracuje Sejm, zawiera zapowiedź zwiększenia wydatków na obronność do 3% PKB. Gdyby taki wskaźnik zastosować w 2020 r., to wydatki wynosiłyby niemal 70 mld zł, a nie 51,5 mld zł. To niewiele mniej niż Polska wydała na zakup 30 ultranowoczesnych samolotów F-35 od Stanów Zjednoczonych.

Nowa regulacja ma objąć zmianę systemu finansowania nakładów na obronność. Rząd chce więc zastosować zabieg przećwiczony już w czasie pandemii, czyli powołać specjalny Fundusz Wsparcia Sił Zbrojnych, który działałby poza budżetem centralnym. Jego status byłby bardzo podobny do tego, jaki ma dziś Fundusz Przeciwdziałania Covid-19.

Wzrost wydatków na zbrojenia w ostatnim czasie to trend światowy. Na rozpoczętej w sobotę w Pekinie sesji Ogólnochińskiego Zgromadzenia Przedstawicieli Ludowych, czyli chińskiego parlamentu, który według ekspertów formalnie zatwierdza decyzje kierownictwa Komunistycznej Partii Chin, władze przedstawiły projekt wzrostu budżetu na wojsko w 2022 roku do poziomu „około 5,5%” PKB i powiększeniu go do 1,45 bln juanów (229 mld dolarów), czyli o 7,1% w porównaniu z poprzednim rokiem. Zapowiedziany w budżecie wzrost wydatków Chin na obronność jest najwyższy od 2019 roku, ale i ponad trzy razy mniejszy niż wydatki militarne USA, choć wielu dyplomatów i zagranicznych ekspertów jest zdania, że oficjalne dane z Pekinu są zaniżone