Jako społeczeństwo mamy do wykonania ogromną pracę na rzecz przywrócenia etosu państwowej przedsiębiorczości. Strategiczny interes państwa, struktura rodzimej gospodarki i jej nieprzekraczalne jak dotychczas bariery, doświadczenie kolejnych kryzysów w coraz mniej stabilnej gospodarce, dokonująca się w takich przypadkach interwencja państwa jako gwaranta stabilności wielkich systemów społecznych i ekonomicznych, rzeczywiste doświadczenia i polityka innych państw, w tym głośnych orędowników wolnego rynku – to wszystko nakazuje prowadzenie otwartej i pozbawionej uprzedzeń debaty na temat obecności państwa w gospodarce. Jako osoby doświadczone w prowadzeniu własnej działalności, a przy tym angażujące się w pracę na rzecz dobra publicznego, mamy ku temu szczególne prawo i obowiązek.

Oczywiście musimy brać pod uwagę wszelkie opinie odwołujące się do liberalnej wizji państwa akcentującej walory wolnej przedsiębiorczości i wątpiące w skuteczność czy nawet etyczną wartość interwencjonizmu. Niezwykle istotne jest jednak, aby unikać w tym sporze dogmatyzmu i posługiwania się uogólnieniami opisującymi jakiekolwiek, oderwane od konkretów modele gospodarcze. W przypadku Polski mamy do czynienia z państwem o doświadczeniu historycznym i zakorzenieniu w europejskim porządku kulturowym, które umiejętnie pielęgnowane będą skutecznie powstrzymywać wszelkie zakusy do powrotu do gospodarki sterowalnej centralnie, we współczesnych i ewentualnych przyszłych wariantach tego rodzaju rozwiązań. Państwo to musi dążyć do utrzymania więzi z głównym nurtem europejskiej polityki gospodarczej stanowiącym dziś jedyny racjonalny wybór dla identyfikacji geopolitycznego i ekonomicznego interesu Polski. W ramach tych więzi niezbędne jest jednak wzmacnianie własnej podmiotowości i odporności na zewnętrzne naciski. Będzie to postępowanie symetryczne względem zrozumiałej, motywowanej troską o źródła dobrobytu innych narodów polityki innych państw. Jego pilność i skala niezbędnych do podjęcia działań związane są z obecnym stopniem technologicznej, kapitałowej i własnościowej peryferyzacji polskich przedsiębiorstw względem europejskiej i globalnej konkurencji, a także rolą w procesach wytwórczych i kreowaniu wartości dodanej, jaka im przypada. Przy nieuchronnej utracie atrybutu taniej siły roboczej i bez znaczącego postępu w konkurencyjności znacznej liczby polskich przedsiębiorstw kraj nie będzie w stanie zapewnić swoim obywatelom wszystkich istotnych elementów stabilnego rozwoju – podaży wysokopłatnych miejsc pracy, zdolności do kreowania innowacji, odporności na wahania koniunkturalne. Porządek ten jest oczywiście złożony, w jego skład wchodzą też m.in. etos przedsiębiorczości i kultura zaufania, których deficyt obciąża dziś polskie życie społeczne i gospodarcze, ale w ramach zasadniczych przywołanych tu cech charakteryzuje inne rozwinięte państwa Europy. Unikając istotnych przypadłości należy go traktować jako wiodący punkt odniesienia w polskiej drodze do modernizacji.

Oczywiście w wydajnym ekosystemie gospodarczym bezwzględnie dominować będzie własność prywatna, a przedsiębiorstwa oparte na pomysłowości, pracowitości i wytrwałości swych twórców i właścicieli stanowią niezbywalną wartość i siłę napędową procesów rozwojowych. Należy tworzyć dla nich jak najkorzystniejsze warunki do działania i równej, uczciwej konkurencji na rynku. Jeśli jednak rynek ten oceniać w kategoriach europejskich czy globalnych, to nieodzowny okazuje się także udział w gospodarce firm i mechanizmów zapewniających zarówno rozsądną, stymulującą interwencję państwa, jak i możliwość odwołania się do jego siły i potencjału w chwili próby. Ograniczając się jedynie do realiów Pomorza Zachodniego i szczególnie dla niej istotnej gospodarki morskiej należy mieć na względzie, że ŻADEN z liczących się w produkcji stoczniowej krajów, od Chin i Korei Południowej poczynając, a na Niemczech, Holandii czy Stanach Zjednoczonych kończąc, nie rezygnował i nie rezygnuje z dostępnych mu instrumentów nacisku na egzekwowanie własnych interesów w ukierunkowaniu kontraktów i przedmiotu produkcji. Kapitał stoczniowy i stoczniowa produkcja mają swoją narodowość, podobnie jak to ma miejsce w kilku innych sektorach.

W żadnym przypadku nie ma uzasadnienia podważanie reguł rynku i nieskuteczne byłyby próby podporządkowywania go interesowi kraju. Jeśli jednak rynek ten ma służyć zarówno samym przedsiębiorstwom, jak i wzmacniać państwo i społeczeństwo, w ślad za doświadczeniami i praktyką innych państw Polska musi dążyć do budowy silnych instytucji, a także nielicznych, stabilnych, dobrze zarządzanych przedsiębiorstw państwowych. Pamięć o realiach gospodarki regulowanej i rozbudowanego etatyzmu powinna być w dążeniu tym atutem, a nie jedynie mentalną przeszkodą.

Zapraszamy do dyskusji