Tomasz Augustyn

W Szwecji trwa dyskusja o tym, czy Rosja zagroziła Szwecji działaniami militarnymi. Rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa stwierdziła w piątek, że ewentualne członkostwo Finlandii i Szwecji w NATO może mieć „militarne i polityczne konsekwencje”. Jak poważne są te zagrożenia?

W szeroko udostępnionym klipie z konferencji prasowej 25 lutego Zacharowa zadała następujące pytanie od dziennikarza: „Finlandia wyraziła opinię, że złoży wniosek o przystąpienie do NATO, jeśli w grę wejdzie jej bezpieczeństwo narodowe. Jak Moskwa ocenia takie deklaracje i czy przystąpienie państw sąsiadujących z Rosją do sojuszu może wymusić reeskalację?” Zacharowa stwierdziła w swojej odpowiedzi, że Moskwa postrzega fińską „politykę militarnego braku udziału w sojuszach jako ważny czynnik zapewniający bezpieczeństwo i stabilność w północnej Europie”, ale „nie możemy nie zauważyć ukierunkowanych wysiłków NATO i innych członków tego sojuszu na rzecz angażowania Finlandii i Szwecji w ten sojusz”, podając jako jeden przykład wspólne ćwiczenia wojskowe Finlandii, Szwecji i NATO. Następnie stwierdziła, że ​​ewentualne członkostwo w NATO z Finlandii i Szwecji „może mieć szkodliwe konsekwencje”, a także „pewne konsekwencje militarne i polityczne”.

To nie jest nowe oświadczenie Rosji. Zacharowa używała tego języka na poprzednich konferencjach prasowych przed inwazją na Ukrainę, w tym 24 grudnia zeszłego roku, gdy określiła NATO jako „przede wszystkim strukturę wojskową, która skupia się na agresywnych działaniach, a nie na obronie”. Stwierdziła dalej, że ewentualne przystąpienie Finlandii i Szwecji do NATO „miałoby poważne konsekwencje militarne i polityczne, które wymagałyby odpowiedniej reakcji ze strony Rosji”.

NATO stwierdza, że ​​sojusz propaguje wartości demokratyczne i umożliwia członkom konsultacje i współpracę w kwestiach związanych z obronnością i bezpieczeństwem w celu rozwiązywania problemów, budowania zaufania i, na dłuższą metę, zapobiegania konfliktom oraz że sojusz jest zaangażowany w pokojowe rozstrzyganie sporów. W swym przemówieniu, a także w niedawnych komentarzach z 25 lutego, Zacharowa określiła jednak przystąpienie Finlandii i Szwecji do NATO jako zagrożenie dla Rosji, opisując NATO jako „agresywne” i pozycjonując Rosję jako promotorów pokoju w Europie, których zachodnie media malują w złym świetle. Stwierdziła, że „bezpieczeństwa nie można podzielić na bezpieczeństwo „nasze” i bezpieczeństwo „kogoś innego”. Według stanowiska OBWE (Organizacji i Współpracy Gospodarczej i Rozwoju), której członkami są Rosja, Finlandia, Szwecja i Islandia, nikt nie ma prawa budować własnego bezpieczeństwa kosztem innych. Takie podejście konsekwentnie promuje zaś Rosja. Jednak z jakiegoś powodu cytaty z wypowiedzi rosyjskiego prezydenta, ministra spraw zagranicznych lub ministra obrony nigdy nie trafiają na nagłówki gazet, kiedy relacjonują stanowisko Rosji” – kontynuowała.

Chociaż Zacharowa formułuje swoją odpowiedź przedstawiając Finlandię, Szwecję i NATO jako agresywne siły zagrażające Rosji, przesłanie jest jasne. Jeśli Szwecja i Finlandia przystąpią do sojuszu, poniosą konsekwencje. Zacharowa nie opisuje szczegółowo, na czym mogą one polegać, ale w wywiadzie udzielonym szwedzkiej gazecie Dagens Nyheter w 2016 r. minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow stwierdził, że „każdy kraj ma prawo decydować o kształcie swojego własnego bezpieczeństwa”, ale należy zrozumieć, że jeśli infrastruktura wojskowa zbliży się do granic Rosji, oczywiście podejmie ona niezbędne środki wojskowo-techniczne”, stwierdzając, że Rosja sprzeciwia się „ciągłej ekspansji NATO dalej na wschód”. Te groźby mogą brzmieć znajomo – prezydent Rosji Władimir Putin zagroził Ukrainie „odwetowymi środkami wojskowo-technicznymi” w grudniu ubiegłego roku po tym, gdy Rosja uznała za agresywne działania USA i NATO na granicy z Rosją i Ukrainą. W tym czasie Putin poszukiwał „wiarygodnych i długoterminowych gwarancji bezpieczeństwa” ze strony USA i NATO, aby powstrzymać Ukrainę przed przystąpieniem do sojuszu i wykluczyć wszelkie dalsze ruchy NATO na wschód i rozmieszczenie systemów uzbrojenia, które zagrażają w bliskim sąsiedztwie terytorium Rosji.

Ukraina wielokrotnie wyrażała zainteresowanie przystąpieniem do NATO, ale jej członkostwo Sojuszu jest odległe. Dla Skandynawów zasadniczo nie jest zatem jasne, z czym dokładnie wiąże się to zagrożenie. Do sojuszu należą już Estonia i Łotwa, a także Polska i Litwa, które graniczą z rosyjską enklawą Kaliningrad, więc Finlandia nie byłaby pierwszym krajem NATO na granicy z Rosją, gdyby przystąpiły do Sojusz. Co więcej, Rosja od lat grozi Szwecji i Finlandii w przypadku potencjalnego członkostwa w NATO, więc nie jest jasne, czy faktycznie zareagowałaby, gdyby państwa nordyckie przystąpiły do ​​sojuszu. Jak na ironię dla Rosji, te zagrożenia i ich wojna na Ukrainie mogą zbliżyć Szwecję i Finlandię do członkostwa w NATO. „Powiedziałbym, że im więcej agresji ze strony Rosji z większą brutalnością, tym większe prawdopodobieństwo, że Szwecja i Finlandia podejmą decyzję o przystąpieniu do NATO” – powiedział w wywiadzie dla The Local 24 lutego Patrik Oksanen, ekspert ds. Rosji, dziennikarz i starszy pracownik szwedzkiego think tanku zorientowanego na politykę zagraniczną i bezpieczeństwa Frivärld.

Ani Szwecja, ani Finlandia nie podejmują żadnych stanowczych działań w odpowiedzi na zagrożenie ze strony Rosji. Na konferencji prasowej 25 lutego fiński prezydent Sauli Niinistö stwierdził, że rosyjskie groźby nie są „nowe”, choć bardziej „dramatyczne” biorąc pod uwagę inwazję Rosji na Ukrainę. Niinistö zauważył również, że zarówno Putin, jak i Ławrow wypowiadali się w podobny sposób w 2016 roku. „Nie widzę zmiany” – stwierdził Niinistö. Na osobnej konferencji prasowej tego samego dnia szwedzka premier Magdalena Andersson skomentowała groźbę Rosji, stwierdzając: „Chcę być niezwykle dobrze zrozumiana. Szwecja samodzielnie i samodzielnie decyduje o własnej

polityce bezpieczeństwa. To podstawowa zasada całej europejskiej polityki bezpieczeństwa, której teraz bronimy”. Minister obrony Peter Hultqvist powiedział Newswire TT przed piątkowymi oświadczeniami Rosji, że „nie ma bezpośredniego zagrożenia dla Szwecji”, stwierdzając, że „jeśli zaczniemy zmieniać fundamenty naszej doktryny bezpieczeństwa, wywrzemy wielką presję na Finlandię, która ma długą granicę Rosja. Teraz ważne jest skoncentrowanie się na niezbędnych środkach obronnych, a także na przeprowadzaniu ćwiczeń wspólnie z innymi krajami”.

W opublikowanym poniedziałek sondażu 53% społeczeństwa Finlandii popiera wejście do NATO. Z sondażu wynika również, że Finowie byliby jeszcze bardziej skłonni wstąpić do NATO, gdyby zrobiła to również Szwecja. Wtedy odsetek zwolenników wzrósłby do 66 proc. (co piąty byłby przeciwny).Dół formularza Większość badanych chętnie zdałaby się również na decyzję władz w tej sprawie (66%). Mniej (ok. 40 %), widziałoby potrzebę zorganizowania referendum w sprawie członkostwa. Akcesji do Sojuszu sprzeciwia się co trzeci ankietowany, co piąty jest niezdecydowany. To jednak historyczna zmiana w stosunku Finów do Sojuszu. Po raz pierwszy zwolenników członkostwa w Sojuszu jest więcej niż przeciwników.

Sondaż dla fińskiego nadawcy informacyjnego Yle przeprowadzono w zeszłym tygodniu. Zbieranie danych zaczęto w środę, tj. dzień przed rosyjską napaścią na Ukrainę. Przez lata w dotychczasowych sondażach zwolenników wejścia do NATO było ok. 20-25 proc. Jak wynikało z innego badania jeszcze pod koniec stycznia, gdy narastało napięcie i zagrożenie wybuchem wojny w Europie, odsetek zwolenników członkostwa w Sojuszu wzrósł do ok. 30%.

Według komentatorów radia Yle stosunek Finów do NATO zmienił się „radykalnie” z dnia na dzień, gdy „ryzyko działań wojennych stało się „realne i konkretne”. Finowie „utracili wiarę” w dotychczasową politykę dyplomacji, niezaangażowania i możliwość prowadzenia skutecznej polityki równowagi (między Zachodem a Rosją), którą fińskie władze utrzymywały przez dziesięciolecia.