Tomasz Augustyn

Obrona przed koronawirusem przybiera nowy charakter – terytorialnego różnicowania niebezpieczeństwa. Siłą rzeczy odzwierciedla niekonsekwencje podziału administracyjnego i podejścia do współpracy różnych organów administracji. Wzmożone kontrole i ewentualne obostrzenia mogą objąć miejscowości wypoczynkowe.   

Od weekendu obowiązują zmiany w obostrzeniach związanych z przeciwdziałaniem rozprzestrzenianiem się koronawirusa. Zapowiedział je w czwartek minister zdrowia Łukasz Szumowski. Wprowadzono dodatkowe ograniczenia w 19 powiatach z największym przyrostem zakażeń.

Strefa czerwona – jak zapisano w rozporządzeniu – obejmuje w woj. śląskim powiaty i miasta na prawach powiatu: pszczyński, rybnicki, wodzisławski oraz Rudę Śląską i Rybnik, w woj. wielkopolskim – ostrzeszowski, w woj. małopolskim – nowosądecki i Nowy Sącz oraz w woj. łódzkim powiat wieluński. Stefa żółta obejmuje w woj. śląskim powiaty i miasta na prawach powiatu: cieszyński oraz Jastrzębie-Zdrój i Żory, w woj. podkarpackim jarosławski, przemyski i Przemyśl, w woj. wielkopolskim powiat kępiński, w woj. małopolskim – oświęcimski, w woj. świętokrzyskim – pińczowski, a w woj. łódzkim powiat wieruszowski.

W strefie czerwonej obowiązuje m.in. zakaz organizacji targów i kongresów, działania kin, siłowni i sanatoriów, a także zakaz działalności siłowni i klubów fitness, funkcjonowania parków rozrywki czy wesołych miasteczek. Liczba osób biorących udział w zgromadzeniach i np. w imprezach rodzinnych nie może przekroczyć 50 osób. W kościołach obowiązuje ograniczenie do 1 osoby na 4 m2. Ponadto wprowadzony został nakaz noszenia maseczki wszędzie w przestrzeni publicznej. W strefie żółtej obowiązuje m.in. limit jednej osoby na 4 m2 w przypadku imprez takich, jak: targi, wystawy, kongresy czy konferencje. Także w siłowniach i w klubach fitness obowiązuje limit osób – jedna na 4 m2. Liczba osób biorących udział w zgromadzeniach, a także w spotkaniach innego rodzaju, w tym w imprezach rodzinnych, nie może przekroczyć 100 osób. W powiatach oznaczonych kolorem żółtym nie zmieniają się zasady dotyczące ograniczenia w kościołach, noszenia maseczek czy też związane z transportem zbiorowym.

Wicepremier Jadwiga Emilewicz zapowiedziała, że w powiatach oznaczonych kolorem czerwonym z powodu zagrożenia epidemiologicznego nie będą wprowadzane nowe instrumenty wsparcia. W pierwszych tygodniach kwarantanny nie zamknięto żadnych zakładów produkcyjnych. Obecnie w powiatach zaznaczonych na czerwono nie ma zamknięcia zakładów produkcyjnych, dlatego też zdaniem rządu nie ma potrzeby angażowania tam nowych instrumentów wsparcia.

Rząd zapowiada aktywne zarządzanie wiedzą o rozprzestrzenianiu się kooronawirusa i możliwość korygowania mapy ograniczeń. W każdym tygodniu aktualizowana będzie baza powiatów z najwyższymi wzrostami przypadków zakażenia. W konsekwencji obostrzenia mają być wprowadzane w nowych, gdy zajdzie taka potrzeba i likwidowanie ich tam, gdzie ustanie ich zasadność. Minister zdrowia Łukasz Szumowski poprosił MSWiA oraz GIS o wzmożone kontrole nie tylko powiatach „żółtych” i „czerwonych”, w których wprowadzono dodatkowe obostrzenia, ale także w miejscowościach turystycznych. Mają one dotyczyć w szczególności zachowania się w restauracjach i w sklepach. W ocenie szefa resortu zdrowia w pasie przybrzeżnym nie ma tak dużej liczby zachorowań, jak można było się spodziewać. Przyczynia się do tego fakt, że polskie wybrzeże jest zwykle wybrzeżem wietrznym, a plażowicze często korzystają z parawanów i w efekcie zachowują dystans 1,5 m.

Decyzja rządu stanowi kolejny etap przymierzania się do terytorializacji zarzadzania kryzysem związanym z epidemią. Jej charakter, brak doświadczeń w tym zakresie, jak i konsekwencje istniejącego w Polsce podziału administracyjnego i kompetencyjnego sprawia, że to póki co szukanie rozwiązań nieco po omacku. Wiemy doskonale, że zagrożenie można interpretować przez pryzmat ognisk, w jakich ono się pojawia. Nie oznacza to, że poza tymi ogniskami koronawirus nie istnieje, ale to w nich możemy starać się przynajmniej ograniczać jego ekspansję. Tymczasem ogniska nie mają względu na granice gmin czy powiatów, są raczej pojęciem użytecznym dla opisu natury podejmowanych przeciwdziałań, a nie istoty problemu. Zwłaszcza, jeśli przez ognisko koronawirusa rozumieć wesele, w którym uczestniczą goście z wielu miejscowości. Rzecz jasna można przyjąć, że podejdziemy do problemu wykorzystując gromadzone doświadczenia, technologię, zbiory danych. Wówczas kontekst ogniskowego występowania zagrożenia można uzupełniać o powiązania i przepływy, w ramach których ognisko wchodzi w relacje z bliższym i dalszym otoczeniem. Innymi słowy, mając świadomość związku ryzyka z określonym miejscem i czasem istnieje możliwość identyfikacji osób i podmiotów, których aktywność w tym miejscu bądź czasie się skupia. Chodzi o zarządzanie dużą ilością informacji, często o wrażliwym charakterze, z grubsza rzecz biorąc rozwiązania w tym zakresie stopniowo wchodzą do użycia i to nie tylko w systemach ukierunkowanych na permanentną inwigilację swoich obywateli. Jest to przykładowo podeście, które w Finlandii stopniowo zastępuje zarządzanie procesami w układach administracyjnych – ważniejsze jest zagadnienie i odpowiednia interpretacja opisujących je danych, niż wyznaczanie granic, w ramach których próbujemy zamykać kompetencje i aktywność określonych instytucji. Instytut Studiów Regionalnych zwraca uwagę na to zagadnienie akcentując znaczenie działania w oparciu o obszary funkcjonalne dla podniesienia efektywności polskiej administracji.

Zwróćmy wreszcie uwagę na trzeci przywoływany aspekt, czyli konsekwencje podziału granic i kompetencji w zarządzaniu Polską. Podział mapy ryzyka na kolorowe strefy jest determinowany granicami powiatów i przypisanymi do nich kompetencjami w dziedzinie ochrony zdrowia i funkcjonowania służb sanitarnych, choć przecież te kompetencje i środki są nadzwyczaj wątłe. Demarkacja między władzą samorządową i aparatem państwa sprawia, że w sytuacji takiej jak pandemia rysowanie granic nic niemal nie mówi o skali podejmowanych działań, bo one i tak w zdecydowanej mierze dotyczą agend rządowych. Starosta powiatu czy marszałek województwa jest tłem dla skali obostrzeń i interwencji przewidywanych dla skali przestrzennych, dla których skrojone jest ich ułomne władztwo.

Na dobrą sprawę informacja o objęciu powiatu obostrzeniami określonym kolorem nie stanowi konkretnego przejawu decyzyjności administracji dla danego obszaru, a przy tym niewłaściwie sugeruje, że tuż za jego umowną granicą ryzyko i zasięg oddziaływania właściwych służb nie ma znaczenia. Tego rodzaju ograniczenia narastają od lat i bez zmiany podejścia do systemu zarządzania państwem ich oddziaływanie pozostaje trwałe. Być może czas pandemii nie jest odpowiednim momentem, by wprowadzać gwałtowne zmiany. Z pewnością stwarza jednak warunki, by przynajmniej głęboko przemyśleć konsekwencje niezgodności występujących między kształtem mapy, konstrukcją prawa i instytucji a praktyką życia codziennego.