Tekst ukazał się w portalu thinktank.pl: https://think-tank.pl/polski-nie-stac-na-tanich-politykow/

Zbigniew Gajewski

Nie rozumiem fali oburzenia społecznego na wieść o podwyżkach dla polityków. To znaczy rozumiem, że to nieprzemyślany, a więc populistyczny odruch albo nawet gest zawiści wobec tych, którym ma się poprawić.

Nie przekonuje mnie też argument, że owszem – politycy generalnie powinni więcej zarabiać, ale taki ruch w czasie kryzysu wywołanego pandemią to skandal. Moim zdaniem w najbliższych latach nie będzie dobrego momentu. Koszty obecnego kryzysu będziemy wszyscy ponosić przez co najmniej dekadę. Dlatego procesem wychodzenia z tego dołka powinni zarządzać zmotywowani, wysokiej jakości eksperci. Mamy takich na przykład w sektorze prywatnym, który podlega grze rynkowej i za profesjonalizm oraz efekty płaci dużo, dużo więcej.

Ci prawdziwi fachowcy z firm prywatnych dziś nawet przez chwilę nie pomyślą o karierze w służbie publicznej. Bo jaki zawodowiec jest gotów obniżyć swój standard życia i przejść na etat posła – za niecałe 6 tys. na rękę? Który zechce zostać ministrem za 9 tys. zł na rękę? Wśród profesjonalistów trudno byłoby znaleźć nawet kandydatów na prestiżowe stanowiska prezydenta i premiera, którzy zarabiają odpowiednio 14,2 tys. zł netto i 11,7 tys. zł netto.

Osobiście nie martwię się zarobkami tych ostatnich. Zgadzam się z Jarosławem Kaczyńskim, że oni do polityki nie powinni iść dla pieniędzy. Ale polityk-ekspert musi mieć środki na życie i utrzymanie rodziny. Poziom jego dochodów ma go przy tym utwierdzać w przekonaniu, że zajmuje się sprawami ważnymi dla państwa i obywateli. I co równie ważne dla nas wszystkich – powinien wspierać jego morale w zetknięciu z pokusami korupcyjnymi.

Nie martwię się przy tym tak bardzo obecnymi zarobkami prezydenta, premiera i ministrów. To nie oni muszą rozwiązywać na co dzień najtrudniejsze problemy państwa. Oni tylko ustalają lepiej lub gorzej ogólne kierunki. Martwię się zarobkami wiceministrów, dyrektorów departamentów i wszystkich innych urzędników mających poważne zakresy obowiązków. Ich płaca jest przecież zależna od płac ich szefów, dlatego zarabiają nikczemnie mało.

Dlatego mam propozycję kompromisową: zostawmy na obecnym poziome płace kierownictwa państwa i parlamentu, a dajmy solidne podwyżki fachowcom. Efektów nie będzie widać od razu, ale w kilka lat przyhamuje obecna negatywna selekcja i z czasem podniesie się profesjonalizm naszej administracji. Wszyscy na tym skorzystamy.

Zbigniew Jagniątkowski: Kasa i polityka muszą się zgadzać