Jak i ile płacić politykom? Rozmawiajmy o tym równolegle z porządkowaniem związków administracji i władzy z biznesem. Tak się to przecież robi w bogatych krajach.

Polityczna Polska żyje sejmowym głosowaniem na temat podniesienia uposażeń najważniejszych osób w kraju. Najpierw zwrócę uwagę na okoliczności tego wydarzenia, bowiem mają tu one znaczenie. Głosowanie odbyło się w środku wakacji i tuż przed weekendem. Trudno nie zauważyć,  że nie sposób znaleźć momentu, w którym Polacy mniej interesują się polityką. Czy jest to temat ważny, wokół którego należałoby przeprowadzić bardziej dogłębną refleksję, ze świadomym udziałem społeczeństwa? Uważam że tak, czego dowodzi temat tego felietonu i do czego za chwilę jeszcze wrócę. Należy także dostrzec fakt pojawienia się projektu i zapadających w związku z nim decyzji w samym środku pandemicznego kryzysu, gdy wielu ludzi traci pracę, dorobek życia, widoki na przyszłość. Polityka polega także na rozumieniu takich kontekstów i ich konsekwencji. Po trzecie, zwraca uwagę także to, że podwyżki pojawiają się w momencie przygotowywania decyzji o reformie centrum decyzyjnego państwa, zapowiadanej redukcji ministerstw i rządowych posad. Oba zagadnienia wiążą się ze sobą na wielu płaszczyznach, które także są zbyt poważną kwestią, by nie angażować w nią opinii publicznej.

Uczciwe postawienie sprawy na forum tejże opinii w najmniejszym stopniu nie podważa sensowności dokonywania zmian. Uposażenia najważniejszych osób w państwie są w Polsce dramatycznie niskie. Mało, że nie przystają do tego, ile zarabiają politycy w innych krajach, to jeszcze odstają od stawek w biznesie. To nie sprzyja rekrutowaniu do rządu i w ogóle administracji najlepszych fachowców. Taki stan rzeczy pociąga za sobą wiele innych konsekwencji, także i tę, że nie służy budowaniu przejrzystości relacji między polityką a biznesem. Pieniądze pozostają w polskim życiu publicznym i politycznym tematem tabu. Od dekad grzeszymy tu niedojrzałością, brakiem decyzyjności choćby w rozwiązaniu problemu transportu VIP-ów, finansowaniu i wykorzystywaniu wiedzy i wpływów byłych prezydentów i premierów. Znacznie bardziej szkodliwe jest to, że nie wypracowaliśmy cywilizowanego podejścia do lobbingu. Przepisy dotyczące rejestrowania lobbystów to całkowite minimum. Ogrom ilości informacji  i inspiracji płynących z życia gospodarczego nie ma zwyczajnie dostępu do centrów decyzyjnych, bo między gospodarką i polityką funkcjonuje – przynajmniej oficjalnie – trwała bariera.

Nasuwające się wnioski i postulaty z pełnym przekonaniem powinniśmy odnosić do naszej lokalnej i regionalnej rzeczywistości. Tylko wtedy, jak się wydaje, możemy operować konkretem i ująć sedno problemu. Nie leży ono w hołdowaniu sensacji, spychaniu zagadnienia w sferę funkcjonowania tabloidu, ale wręcz przeciwnie – w dążeniu do uzyskania najlepszych rozwiązań dla państwa. Przede wszystkim więc – politycy muszą zarabiać godnie. Podejmują decyzje, od których zależy życie i dobrostan milionów obywateli. Jednocześnie przyjmują na siebie zobowiązanie, obciążenie związane z publicznym funkcjonowaniem. Mamy wiec obowiązek płacić im jak najlepiej za ich poczucie odpowiedzialności, także na poziomie regionu, ale też stale podnosić standardy społecznej kontroli. Po wtóre praca polityka musi w konsekwencji ulegać stałej profesjonalizacji. Jego godne zarobki nie mogą być rekompensatą, np. za brak powodzenia w innych dziedzinach życia. To życie jest bowiem coraz bardziej złożone, wymaga wiedzy dla podejmowania trafnych decyzji. Oczekujemy odpowiedzialności i wiedzy, choćby legalnie kupowanej, angażującej doradców i ekspertów. Za taką pracę warto politykom płacić. Po trzecie wreszcie i przede wszystkim, finanse w polityce i relacje finansów z polityką musza podlegać porządkowaniu. Owa złożoność świata i zapotrzebowanie na informację wymagają tego, by biznes z polityką współpracował. Mówiąc wprost, trudno oczekiwać, by całkowicie niezbędna rozmowa o kondycji ekonomicznej Szczecina w dobie kryzysu i wobec jego konsekwencji, dyskusja o kształcie nowego regionalnego programu operacyjnego województwa czy o udziale Polski i Pomorza Zachodniego w unijnym mechanizmie pokonywania następstw kryzysu dokonywały się przez szklaną szybę, w izolacji sfer ekonomii i państwa oraz administracji. Na bliskich relacjach i otwartym formułowaniu stanowisk powinno zależeć zarówno świadomej swej odpowiedzialności i potrzeb administracji, jak i ambitnemu biznesowi.

Musimy zadbać o najwyższy standard tego rodzaju dialogu i o dalej idące zbliżenie obu tych sfer. Na ich rzeczywistej bliskości polega w dużym stopniu sukces machin gospodarczych w takich krajach, jak Niemcy czy Holandia. Przy obecnym poziomie izolacji w polskich realiach wciąż mamy wszystkie dane ku temu, by zbudować ich własny wariant, przy uniknięciu słabości i wynaturzeń, których świadomość posiadamy.

Tomasz Żółciak, forsal.pl: Z problemem podwyżek dla polityków zostaniemy na lata