Tomasz Augustyn
Z dala od miast buduje się coraz więcej, dynamika ta dotyczy także Pomorza Zachodniego. Daleko jednak do zaspokojenia popytu.
W roku 2021 nastąpiło wyraźne przesunięcie punktu ciężkości budownictwa mieszkaniowego z dużych miast w kierunku prowincji. Udział powiatów grodzkich wśród oddawanych do użytku mieszkań zmniejszył się z 48% w 2020 do 43% w 2021. Zdaniem analityków wpłynął na to fakt, że pandemia nasiliła skłonność do poszukiwania mieszkania w regionach o walorach przyrodniczych czy atrakcyjnych turystycznie. Z drugiej strony, istotną barierę dla budowania w dużych miastach stanowi ograniczona dostępność gruntów i ich wysokie ceny w centrach największych miast. Dobrze ilustruje to przykład Warszawy, gdzie średnia cena m2 mieszkania na Śródmieściu przekracza 10 000 zł, ale na Pradze Północ już 7 000 zł/m2.
Zdaniem ekspertów można zakładać, że poza aktywnością deweloperów wpływ na statystyki miało także rosnące zainteresowanie budowa domów. Pewna część zamożniejszych Polaków podjęła w efekcie pandemii i związanych z nią ograniczeń decyzję o budowie własnego domu, zapewniającego nie tylko większą przestrzeń użytkową, ale też dostęp do ogrodu. Należy jednak zaznaczyć, że jakaś część tych pozwoleń może obejmować nieruchomości traktowane jako tzw. drugie domy, czyli realizowane z myślą o zaspokojeniu funkcji wypoczynkowej, a nie podstawowej funkcji mieszkalnej Budowa domu pod miastem również jest tańsza niż w mieście. Wprawdzie koszty materiałów i robocizny w odległości kilkunastu kilometrów od miasta nie będą znacząco odbiegały od cen w samym mieście, ale koszt zakupu działki będzie nawet kilkukrotnie niższy.
Charakterystyczne jest to, że w przypadku największych miast wojewódzkich wzrost aktywności deweloperskiej koncentrował się jedynie częściowo w powiatach otaczających duże miasta, a przede wszystkim w powiatach leżących w drugim kręgu. Z kolei bardziej oddalone powiaty często nie odnotowały już wzrostu aktywności budownictwa mieszkaniowego, o ile nie było tam istotnych inwestycji infrastrukturalnych. W przypadku mniejszych miast wojewódzkich (Kielce, Olsztyn, Białystok, Rzeszów, Zielona Góra) taka prawidłowość nie miła miejsca.
PKO Bank Polski zbadał relację nasilenia deweloperskiego budownictwa mieszkaniowego w 2021 względem roku, gdy rynek mieszkaniowy wychodził z recesji i nieśmiało wkraczał w fazę ożywienia, a więc 2014.
Zmiana nasilenia budownictwa deweloperskiego mierzona liczba rozpoczynanych inwestycji w 2021 roku względem roku 2014
Źródło: PKO Bank Polski
Nieco silniej budownictwo deweloperskie rozwinęło się w czasie ostatniego boomu na rynku nieruchomości w południowo-wschodniej Polsce – w województwach świętokrzyskim, małopolskim, podkarpackim i lubelskim, tj. regionach wcześniej wyróżniających się wysokim udziałem budownictwa indywidulanego. Z kolei szczególnie intensywny wzrost aktywności budownictwa jednorodzinnego wystąpił na obszarach o niższej gęstości zaludnienia – w województwach warmińsko-mazurskim, zachodniopomorskim, lubuskim i północnej części województwa wielkopolskiego.
Zmiana nasilenia budownictwa domów mierzona liczbą wydawanych pozwoleń na budowę w 2021 roku względem roku 2014
Źródło: PKO Bank Polski
Pomimo boomu budowlanego w Polsce wciąż dramatycznie brakuje mieszkań. Na 1000 mieszkańców przypadają średnio około 393 mieszkania. Problem jest także ich powierzchnia, dominują małe lokale, gdzie na głowę przypada około 30 metrów kwadratowych. Wskaźniki dla państw zachodnich mówią nawet o dwa razy większym metrażu na osobę niż w Polsce. Dochodzenie do europejskiego standardu mieszkaniowego przy obecnym tempie zajmie Polsce co najmniej 10-20 lat, biorąc pod uwagę powierzchnię mieszkań – nawet 30 lat