Tekst ukazał się w portalu Business Insider: businessinsider.com.pl/firmy/pgz-z-ponad-miliardowa-strata-stocznie-to-byl-zly-interes/s92nblx
Jacek Frączyk
Sytuacja podobna jest do ratowania kopalni przez spółki energetyczne. Polska Grupa Zbrojeniowa musiała wpisać w straty wcześniejsze inwestycje w przemysł stoczniowy. Miała stocznie ratować, a teraz sama ma problem.
Polska Grupa Zbrojeniowa pozbyła się swoich aktywów stoczniowych. Ale zarazem musiała wpisać w straty cenę, jaką uzyskała od innej państwowej spółki. Strata PGZ wyniosła 1,2 mld zł w ubiegłym roku, a grupa kapitałowa PGZ straciła ponad 600 mln zł. Teraz z aktywami stoczniowymi zmagać się będzie państwowy Fundusz Rozwoju Spółek. Rok temu miał jeszcze na koncie 233 mln zł środków. Powierzone przez państwo zasoby przeznacza na razie na pożyczki dla stoczni.
Skarb Państwa ma 44,2 proc. akcji Polskiej Grupy Zbrojeniowej (66,7 proc. głosów na walnym zgromadzeniu), ale pozostałe akcje kontrolują państwowe instytucje: ARP 27 proc. i Polski Holding Obronny 28,9 proc. Firma jest kontrolowana przez rząd, który wybiera jej radę nadzorczą a za jej pośrednictwem prezesa i zarząd. Nie może więc dziwić, że sposób działania firmy jest łudząco podobny do innych państwowych firm.
W skrócie można to opisać tak, że gdy trzeba ratować jakąś branżę gospodarki z problemami, to jeśli tylko są w firmie pieniądze, to ta przeznacza je na ratunek. Bez względu na perspektywę zarobku.
Taki przypadek miał właśnie miejsce w PGZ. Teoretycznie zbrojeniówka to jedna z najbardziej zyskownych branż na świecie a dodatkowo rok 2019 był dobry w gospodarce. Ale okazuje się, że PGZ straciła wtedy 1,27 mld zł na poziomie netto. W poprzednich latach spółka zarabiała 30-40 mln zł netto, więc trzeba będzie minimum 30 lat, żeby te straty nadrobić.
Na poziomie grupy kapitałowej strata jest niższa, bo wynosi 611 mln zł, ale przy zwyczajowych zyskach to wciąż minimum 15 lat pracy by to nadrobić. Skąd ta strata się wzięła? Jak tłumaczy spółka, na takim wyniku zaciążyła głównie obniżona wycena walorów funduszu zamkniętego Mars, w którym PGZ ma certyfikaty.
Na wycenie tych certyfikatów grupa PGZ wykazała w księgach stratę 535 mln zł, tj. nie są warte 1 207 mln zł jak przedtem wyceniano, ale już zaledwie 673 mln zł. Co się kryje pod nazwą Mars FIZ?
Stocznie, czyli studnia bez dna?
Fundusz Mars inwestował wcześniej głównie w aktywa stoczniowe. Między innymi w 2017 roku kupiono za 101,5 mln zł Szczeciński Park Przemysłowy, który próbował zmienić nazwę na Stocznia Szczecińska, ale sąd tego nie zatwierdził. Rok później Mars FIZ pozbył się tej spółki. Jak i innej spółki o nazwie Stocznia Szczecińska oraz MSR Gryfia.
„Aktywa stoczniowe skupione w funduszu MARS FIZ stanowią duże obciążenie finansowe dla PGZ S.A. (negatywne skutki trudnej sytuacji tych podmiotów odbijają się na wycenie Certyfikatów Inwestycyjnych MARS FIZ, obciążających stan kapitałów PGZ S.A.)” – napisano w raporcie finansowym.
„W 2018 roku podjęto działania zmierzające do zamiany aktywów stoczniowych na inne aktywa. W efekcie wyżej wymienionych działań dokonano sprzedaży na rzecz Funduszu Rozwoju Spółek S.A. podmiotów SPP oraz MSR Gryfia w zamian za inne aktywa. Transakcja została zrealizowana w grudniu 2018 roku po uprzednim otrzymaniu zgody ARP S.A. z dnia 2.10.2018 roku na sprzedaż SPP Sp. z o.o. (Szczeciński Park Przemysłowy – red.)” – czytamy.
Innymi słowy teraz z niedomaganiami stoczni będzie się mierzyć również państwowy Fundusz Rozwoju Spółek. Jego właścicielem w 100 proc. jest Skarb Państwa. Na koniec 2019 roku miał 233 mln zł środków pieniężnych, a jego działalność polega na razie głównie na dofinansowywaniu przejętych od PGZ (a konkretnie od Mars FIZ) stoczni Gryfia i Stoczni Szczecińskiej. Tej pierwszej FRS pożyczył do końca ubiegłego roku już 55 mln zł, a drugiej – 93 mln zł. Czy pieniądze odzyska, czy będzie musiał zamienić je później na nowe akcje spółek? Wszystko zależy od tego, czy te będą przynosić zyski, by spłacać zobowiązania.
W opinii zarządu PGZ, strata za 2019 rok nie wiąże się z wypływem gotówki i nie ma wpływu na prowadzoną przez grupę PGZ działalność operacyjną oraz realizację kontraktów. Wypływ gotówki oczywiście był, ale przed laty, kiedy stocznie kupowano i doinwestowywano. Te zysków nie dawały, więc prędzej czy później trzeba było stratę zaakceptować w księgach finansowych.
Stocznia Remontowa Nauta w ciągu dwóch ostatnich lat straciła 107 mln zł, z czego w 2019 roku 50 mln zł. Na minusie (9 mln zł) w ubiegłym roku była też stocznia MSR Gryfia, mimo że dwa lata temu PGZ de facto umorzył jej poprzez Mars FIZ 25 mln zł pożyczek.
Jest koncepcja
Jak podała „Rzeczpospolita” Ministerstwo Aktywów Państwowych opracowało już koncepcję zmian w PGZ. Ma nastąpić radykalne odchudzenie i uproszczenie struktur centrali PGZ, która ma stać się „centrum finansowym obsługującym wzmocnione produktowe domeny” – informował wiceminister Zbigniew Gryglas. Zmiany mają rozpocząć się od stycznia przyszłego roku.
Kwestią zasadniczą jest jednak w co PGZ inwestuje. Ratowanie przez państwo przemysłu stoczniowego wcale nie uczyniło z branży maszynki do produkowania zysków. Rentowna jest Stocznia Szczecińska, ale zysk 2,6 mln zł w 2019 roku to nie jest wysoka kwota przy kapitałach własnych 114 mln zł. No i spółka wciąż nie odpracowała strat z lat ubiegłych.
Sytuacja przypomina tę z kopalniami. Spółki węglowe miewały często problemy a przez to banki były ostrożne z pożyczaniem pieniędzy, więc lata temu wymyślono, że dofinansują je zyskowne spółki energetyczne. Te wyłożyły grube miliardy w inwestycje w kopalniach. A teraz same mają przez to problemy. Muszą podwyższać ceny energii, gdy okazało się, że węgiel to nie jest źródło energii, na które stawia Unia i elektrownie węglowe obciążone nowymi podatkami zrobiły się nierentowne.
PGZ potrzebować będzie być może nawet ponad trzydziestu lat, żeby odpracować stratę na stoczniach. To skutek realizacji rządowych planów odbudowy przemysłu stoczniowego. Przemysłu, z którym wiele lat temu były podobne problemy co teraz i do którego trzeba było dokładać z budżetu państwa. Podobnie zresztą jak do kopalń.