Tomasz Augustyn
Nie każdy region jednakowo skorzystał na polskim cudzie gospodarczym ostatnich dekad, co udowadniają zmiany na polskim rynku pracy. Pomorze Zachodnie doświadczało w zdecydowanie większym stopniu ubytku bezrobotnych, niż przyrostu liczby etatów.
Odnosząc się do danych Eurostatu o bezrobociu zharmonizowanym, według których w styczniu 2021 Polska miała najniższą stopę bezrobocia w całej UE (3,1%), analitycy PKO BP poddali analizie zmiany, które przez ostanie niemal 2 dekady nastąpiły na krajowym rynku pracy. Ich uwagę zwrócił bezprecedensowy spadek bezrobocia z najwyższego poziomu w UE (19,3% w maju 2004).
Panuje opinia, że bezrobotni „wychodzą z rynku pracy” albo poprzez emigrację, albo przechodząc na emeryturę. Uwzględniając te czynniki należy mieć jednocześnie na względzie źródła nowej podaży pracy, w szczególności napływ imigrantów i wzrost aktywności zawodowej wynikający w dużej mierze z zastępowania na rynku pracy mniej aktywnych grup wiekowych przez te, które cechują się wyższą aktywnością zawodową. Łącząc te przeciwstawne grupy czynników okazuje się, że od globalnego kryzysu finansowego podaż pracy w Polsce (skorygowana o migracje) nieprzerwanie rośnie. Według szacunków PKO BP, w sumie od 2004 do końca 2019 wzrosła o ok. 2,4 mln osób. Wzrostu tego nie ujawniają w pełni oficjalne dane o liczbie aktywnych zawodowo (wg GUS ich liczba wzrosła o ok. 1 mln, a wg BAEL była w analizowanym okresie stabilna), co może wynikać z niedoszacowania liczby imigrantów pracujących w tzw. „szarej strefie”. Przy rosnącej liczbie aktywnych zawodowo, dodatkowym źródłem podaży pracy „uwolnionej” dla rozwijających się szybko sektorów gospodarki (przemysł i nowoczesne usługi) były sektor publiczny i rolnictwo, gdzie zatrudnienie spadło w analizowanym okresie (2004-2019) o odpowiednio 300 tys. (9%) i 1051 tys. (aż 41%). Innymi słowy, obok silnego spadku bezrobocia, ważnym zjawiskiem na krajowym rynku pracy była też zmiana sektorowej struktury zatrudnienia. Wyższa podaż pracy była zagospodarowywana przez wzrost (legalnego) zatrudnienia i „szarą strefę”. W ostatnich latach wzrost zatrudnienia (w gospodarce narodowej) konsumował nie tylko cały spadek liczby bezrobotnych (ok. 2mln), ale także przyrost liczby aktywnych zawodowych.
Zmiany zachodzące na rynku pracy od momentu wejścia Polski do UE wyraźnie faworyzowały trzy regiony: Mazowsze (a w zasadzie Warszawę), Wielkopolskę (Poznań) i Małopolskę (Kraków). W pozostałych województwach wzrost zatrudnienia albo jedynie pokrył spadek bezrobocia, albo był wręcz mniejszy od skali spadku liczby bezrobotnych (zachodniopomorskie, łódzkie, warmińsko-mazurskie, kujawsko[1]pomorskie, śląskie, świętokrzyskie, lubuskie i opolskie). To oznacza, że w tych regionach źródłem spadku bezrobocia były migracje (w tym wewnątrzkrajowe) i zmiany demograficzne.
Zmiana zatrudnienia w gospodarce narodowej – 2019 vs 2004
Źródło: Centrum Analiz PKO Banku Polskiego
Zmiana liczby bezrobotnych – 2019 vs 2004
Źródło: Centrum Analiz PKO Banku Polskiego
O ile więcej miejsc pracy przyrosło niż ubyło bezrobotnych (+) / o ile więcej ubyło bezrobotnych niż przyrosło miejsc pracy (-)
Źródło: Centrum Analiz PKO Banku Polskiego
Bardzo pozytywny obraz zmian na polskim rynku pracy, związany z sukcesem polskiej gospodarki, nie oznacza zatem, że na poziomie regionalnym wszyscy jednakowo skorzystali na polskim cudzie gospodarczym ostatnich dekad.