Tomasz Augustyn

Mieszkańcy obszarów opóźnionych w rozwoju społeczno-ekonomicznym chętniej głosują na partie uznawane za populistyczne. Potwierdzają tu analizy wyników wyborów w pobliżu Koszalina.

Jerzy Bański, Mariusz Kowalski oraz Michał Konopski w artykule „Nierówności przestrzenne a geografia niezadowolenia. Przykład preferencji wyborczych na obszarach problemowych w Polsce” opublikowanym w „Przeglądzie Geograficznym” (2023, 95, 4, s. 421-446) omawiają zagadnienie ścisłych relacji pomiędzy nierównościami przestrzennymi i społecznymi. Regionalna stagnacja lub upadek gospodarczy są postrzegane przez mieszkańców jako brak szans indywidualnego rozwoju i zagrożenie dla społeczności lokalnej, czego konsekwencją jest poczucie niesprawiedliwości i „bycia pozostawionym w tyle”. Szereg badań jakościowych, głównie ze Stanów Zjednoczonych, przyczynił się do rozwoju idei, że miejsce jest soczewką, przez którą ludzie interpretują politykę. Ludzie w zamożnych regionach inaczej postrzegają świat, siebie i swoje możliwości niż osoby mieszkające w regionach biednych. Różnice między miastem a wsią w postrzeganiu dobrobytu i jakości życia nie są jednolite w całej Europie. Niektóre badania jakościowe dokumentują nawet stosunkowo wysoki poziom satysfakcji w ubogich regionach peryferyjnych. Zarazem poczucie indywidualnego i zbiorowego zagrożenia oraz niesprawiedliwości, których doświadczają regiony upośledzone, napędzają antyestablishmentowe głosowanie i poparcie dla populizmu.

Podczas gdy w USA i Europie Zachodniej ekonomiczny, demograficzny i infrastrukturalny kryzys regionów „pozostawionych samym sobie” był tłumaczony post-industrializacją, zmianami technologicznymi i globalizacją, nierówności przestrzenne w Europie Środkowo-Wschodniej ukształtowały się w wyniku innych procesów. Były one efektem transformacji postsocjalistycznej, emigracji na Zachód, skoncentrowanego napływu bezpośrednich inwestycji zagranicznych, rozwoju niskopłatnych sektorów na rynku pracy oraz kryzysu w gospodarce rolnej wywołanego zmianami własnościowymi i upadkiem sieci powiązań na rynku żywnościowym. Wymienione procesy przyczyniły się do polaryzacji przestrzennej, czyli po[1]głębienia już istniejących nierówności przestrzennych, w tym do peryferyzacji wielu regionów i wykluczenia społecznego. W Polsce wyróżniają się zgrupowania obszarów o wartościach PKB na mieszkańca daleko powyżej średniej krajowej, głównie w największych miastach i aglomeracjach (np. dla Warszawy w roku 2021 odnotowano 287% średniej krajowej) oraz obszary o wysokiej specjalizacji, głównie przemysłowej. Na drugim biegunie znajdują się obszary peryferyjne województw lubelskiego i podkarpackiego (gdzie szereg powiatów uplasowało się ex quo na poziomie 51% średniej).

Trudności związane z transformacją gospodarczą, a później silną polaryzacją społeczno-gospodarczą w Polsce stwarzały i wciąż stwarzają podatny grunt dla ruchów politycznego niezadowolenia, w tym dla partii populistycznych. Przyjmuje on w Polsce, podobnie jak w innych państwach Europy, różne oblicze ideowe w zależności od uwarunkowań społeczno-kulturowych poszczególnych regionów i społeczności

Rozszczepienie preferencji wyborczych autorzy artykułu prezentują przez porównanie dwóch peryferyjnych okręgów wyborczych; jednego z północno-zachodniej (Koszalin), drugiego – południowo-wschodniej (Chełm) części kraju w czterech ostatnich wyborach do sejmu (2011, 2015, 2019, 2023). Uznają je za reprezentacyjne dla dwóch rodzajów obszarów problemowych w Polsce, popegeerowskich obszarów Polski północnej i rozdrobnionego rolnictwa indywidualnego tzw. Ściany Wschodniej. Okręg koszaliński składa się z obszarów zasiedlonych przez ludność polską dopiero po II wojnie światowej. System komunistyczny silniej odcisnął tu swoje piętno z uwagi na słabe zakorzenienie ludności i wprowadzenie państwowych gospodarstw rolnych. Duża część ludności była tu pracownikami najemnymi w przedsiębiorstwach rolniczych utrzymywanych przez socjalistyczne państwo, a religijność jest tu tradycyjnie niższa od przeciętnej w Polsce. Upadek systemu socjalistycznego doprowadził do kryzysu tutejszej gospodarki rolnej, co skutkowało wysokim bezrobociem. Wybory w latach 90. XX w. pokazały, że najsilniejszym poparciem cieszyła się postkomunistyczna lewica (SLD), przy braku zaufania do partii liberalnych i prawicowych, kojarzonych z negatywnymi zmianami i konserwatywnym światopoglądem. Pierwsze lata nowego tysiąclecia przyniosły jednak kryzys postkomunistycznej lewicy. Wybory z lat 2011, 2015, 2019 i 2023 odbywały się przy silnym spolaryzowaniu sceny politycznej pomiędzy konserwatywnym PiS i liberalną PO (KO). Mieszkańcy okręgu koszalińskiego – w ocenie badaczy – nie znaleźli dla siebie ugrupowania będącego atrakcyjną lewicową alternatywą. Politycy partii głównego nurtu oraz formacji populistycznych także ich nie przekonali. Tym tłumaczona jest  niska frekwencja wyborczą w okręgu, przynajmniej na początku tego okresu. Partia PiS była zbyt konserwatywna (mimo że w większym stopniu niż PO, można ją było w owym czasie nazwać partią ludzi niezadowolonych), PO zbyt liberalna (wolnorynkowa), choć to ta druga partia, z uwagi na liberalizm światopoglądowy, przejęła część wyborców lewicy i zdobywała tu największe poparcie. Niezadowoleni, nie widząc bliskiej im siły politycznej dającej nadzieję na poprawę sytuacji, w dużej części nie brali udziału w wyborach. Na tle innego rodzaju obszarów problemowych (okręg chełmski), obszarów dobrze prosperujących (okręg poznański), czy też całej Polski, poparcie dla tradycyjnej lewicy (SLD) było tu jednak wciąż najwyższe. Wyższe niż na innych obszarach było także poparcie dla pojawiających się nowych ugrupowań lewicowych, charakteryzujących się bardziej radykalnymi, często populistycznymi hasłami – Ruchu Palikota, Polskiej Partii Pracy i Partii Razem. Wyższe poparcie zdobył tu także centrowy i populistyczny Kukiz’15.

Te nowe partie nie potrafiły jednak porwać większej liczby potencjalnych wyborców i frekwencja wyborcza pozostawała na niskim poziomie. Dopiero zmiana narracji PiS w czasie kampanii wyborczej 2015 r. (na bardziej socjalną, a mniej patriotyczno-konserwatywną), a przede wszystkim polityka socjalna tego rządu z lat 2015‑2019, spowodowały większą aktywizację wyborczą tutejszych mieszkańców. Z porównywanych obszarów, tu właśnie największy był wzrost frekwencji (między 2015‑2019 o 127,1%) i poparcia dla PiS (o 128,9%). Tak wysokiego wzrostu poparcia dla narodowo-konserwatywnej partii głównego nurtu na obszarach problemowych, gdzie tradycyjnie przeważały preferencje lewicowe należy upatrywać w socjalizowaniu się programu politycznego tego ugrupowania. Nie udało się tego osiągnąć nowym partiom lewicowym (w tym populistycznym), czy też centrowym i prawicowym partiom populistycznym (Kukiz’15, Konfederacja). Niemniej nawet w 2019 i 2023 r. frekwencja wyborcza była tu wciąż najniższa w porównaniu z innymi obszarami w kraju. Najwyraźniej wciąż odczuwalny był brak wiarygodnej (może bardziej lewicowej i populistycznej?) partii niosącej nadzieję na zmianę. Za niektórymi badaczami autorzy artykułu przyjmują, że zjawisko niskiej frekwencji też można uznać za oznakę wyborczego niezadowolenia połączoną z brakiem zaufania do biorących udział w wyborach polityków.

W wyborach parlamentarnych w roku 2023 ponownie nieco większy wzrost frekwencji nastąpił w okręgu koszalińskim niż chełmskim, ale w obu frekwencja wciąż była wyraźnie niższa niż ogólnopolska, nie mówiąc już o tej w okręgu poznańskim. Ponownie jednak na nastrojach niezadowolenia z rządów partii głównego nurtu nie skorzystały partie o charakterze populistycznym, ale inne partie głównego nurtu, przede wszystkim KO i Trzecia Droga. Interesującym zjawiskiem był natomiast wzrost poparcia dla Nowej Lewicy w okręgu koszalińskim, przy nieznacznym spadku poparcia dla tego ugrupowania w okręgu chełmskim. W tym ostatnim nastąpił natomiast nieznaczny wzrost poparcia dla prawicowej Konfederacji, jedynego bezspornie populistycznego ugrupowania. Uwidoczniły się w tym wypadku wyraźne różnice od lat dostrzegane w preferencjach politycznych tych dwóch regionów. Na zachodzie niezadowolenie z rządów PiS spowodowało zauważalny zwrot ku niezaangażowanej do tej pory we władzę lewicy, na wschodzie ku pozostającej w opozycji prawicy.

Wskazane powyżej zróżnicowanie w zachowaniach wyborców różnych typów regionów problemowych ma głębokie uwarunkowania społeczno-gospodarcze i kulturowe związane z przebudową ustrojowo-własnościową wsi w XIX w. i jej późniejszymi modyfikacjami. Na zachodzie kraju (wówczas Królestwo Prus) przebudowa doprowadziła do znacznej redukcji drobnej własności rolnej kosztem wielkoobszarowych posiadłości ziemiańskich (pruska droga do kapitalizmu w rolnictwie). Doprowadziło to do wywłaszczenia znacznej liczby chłopów, powstania licznej grupy pracowników najemnych w rolnictwie oraz odpływu ludności z terenów wiejskich. W konsekwencji nastąpiło znaczące wyludnienie wsi (migracje do miast i zagranicę) oraz zwiększenie udziału i znaczenia ludności miejskiej w tej części kraju. Wprowadzony w 1945 r. system socjalistyczny podtrzymał te rozwiązania, gdyż wielka własność ziemiańska została znacjonalizowana i przekształcona w państwowe gospodarstwa rolne, natomiast po 1989 r. nastąpiła reprywatyzacja części tych gospodarstw.

Na wschodzie kraju (wówczas carskie Królestwo Polskie i habsburskie Królestwo Galicji i Lodomerii) drobna własność rolna została w wyniku reform XIX w. utrwalona. Wielkoobszarowe posiadłości ziemskie często ulegały parcelacji. Powstały liczne grupy drobnych rolników, przy ograniczeniu liczby wiejskiego proletariatu. Rozwiązanie to sprzyjało zatrzymaniu ludności na wsi (przywiązanie do ojcowizny), co powodowało przeludnienie agrarne. Pomimo rozwoju miast i przemysłu, ludność wiejska stanowiła więc większy odsetek niż na zachodzie kraju. Wprowadzenie systemu socjalistycznego w Polsce nie zmieniło tego stanu rzeczy, gdyż inaczej niż w innych krajach realnego socjalizmu, drobna własność rolnicza została zachowana a próby kolektywizacji kończyły się na ogół niepowodzeniem.

Wspomniane rozwiązania społeczno-gospodarcze mają także swoje kulturowe konsekwencje. Tam, gdzie powstały duże posiadłości ziemskie z liczną grupą robotników rolnych, tam występowała większa mobilność ludności. Ta mobilność została dodatkowo wzmocniona na zachodzie i północy kraju przesiedleniami będącymi konsekwencją II wojny światowej. Zjawisko przywiązania do ojcowizny było tu słabsze, co nie sprzyjało formowaniu się zasiedziałych i konserwatywnych społeczności wiejskich. Za tym szły także wybory polityczne. Status społeczno-ekonomiczny pracowników najemnych oraz osłabienie tendencji konserwatywnych sprzyjało przyjmowaniu poglądów lewicowych, ewentualnie liberalnych. Odwrotna sytuacja była na wschodzie, co sprzyjało formowaniu się społeczności wiejskich przywiązanych do własności prywatnej oraz przyjmowaniu poglądów konserwatywnych (prawicowych, ludowych). Z tego powodu zróżnicowanie społeczno-gospodarcze, kulturowe i polityczne (sympatie polityczne) wydaje się ze sobą silnie powiązane, co sugerują również analizy kartograficzne.

Przytoczone przez badaczy wyniki preferencji wyborczych mieszkańców dwóch przykładowych okręgów – chełmskiego i koszalińskiego, które cechują się odmiennymi uwarunkowaniami historycznymi i kulturowymi – w ich ocenie potwierdzają tezę o silniejszych tendencjach wśród mieszkańców obszarów opóźnionych w rozwoju społeczno-ekonomicznym do głosowania na partie uznawane za populistyczne. Niezadowolenie mieszkańców jest również wyrażane przy urnach wyborczych. Jednak różnice w poparciu ugrupowań populistycznych w stosunku do partii głównego nurtu jest relatywnie niewielkie. Istotniejsze znaczenie wydaje się mieć niższa frekwencja wyborcza na obszarach problemowych (ok. 5 pkt. proc. w stosunku do wyniku ogólnopolskiego i kilkanaście pkt. proc. w stosunku do wyniku z okręgu poznańskiego). Pozostaje jednak wątpliwość, czy wynika to z bierności tych społeczności spowodowanej niezadowoleniem, czy też z innych okoliczności (starsza populacja, większa odległość od lokali wyborczych, itd.). Choć generalnie mieszkańcy obszarów uznawanych za problemowe są bardziej skłonni oddać głos na partię o charakterze populistycznym, to ostatecznie – na ostatniej prostej do urny wyborczej – wpierają partie głównego nurtu (PiS lub PO) kierując się niekorzystnymi sondażami poparcia i ostatecznie wybierają tzw. „mniejsze zło”. Tym mniejszym lub większym złem są od prawie 20 lat dwie partie głównego nurtu, które umiejętnie podsycają emocje polityczne wokół sporu pomiędzy nimi i przejmują znaczną część niezadowolonych wyborców, co sprawia, że partie typowo populistyczne są mało popularne i uzyskują marginalne poparcia, przy jednocześnie dużej absencji ich potencjalnych wyborców.

Ponadto badacze stwierdzają, że populizm nie zawsze reprezentuje określone barwy polityczne (vide Samoobrona, Kukiz’15) i wykazuje potencjał do przyciągania wyborców, których preferencje wykształciły się w lokalnych lub bardziej postępowych środowiskach konserwatywnych. Niemniej również także partie populistyczne bardziej wyraziste ideowo, zarówno prawicowe (np. Konfederacja w 2023 r.), jak i lewicowe (niegdyś Ruch Palikota, a dziś partia Razem), na obszarach problemowych uzyskiwały porównywalne i wyższe od ogólnopolskiego rezultaty (często w obu tych społecznościach). Z kolei partie mainstreamowe (PiS, PO), zdając sobie sprawę z potencjału ugrupowań populistycznych, dostosowują swój program wyborczy by zawalczyć o głosy społeczności obszarów „pozostawionych w tyle”.