Tomasz Augustyn
Według informacji podanych przez BBC, Rosja opracowała program sabotażu farm wiatrowych i kabli komunikacyjnych na Morzu Północnym. Zapewne aktynie działa także na Bałtyku.
Śledztwo w tej sprawie prowadzą publiczni nadawcy w Danii, Norwegii, Szwecji i Finlandii. Dziennikarze czterech nordyckich stacji (DR, NRK, SVT, Yle) przeanalizowali przechwycone rosyjskie komunikaty, które wskazują na obecność tak zwanych statków widmo, pływających po wodach nordyckich, które wyłączyły nadajniki, aby nie ujawniać swojej lokalizacji.
Program sabotażowy realizowany na morzu – uważany za bardzo ważny dla Kremla i kontrolowany bezpośrednio z Moskwy – jest jednym z elementów przygotowywań na wypadek pełnego konfliktu z Zachodem. Rosyjskie statki imitujące trawlery rybackie i statki badawcze pływające na Morzu Północnym wyposażone są w podwodnym sprzęt obserwacyjny i mapują kluczowe miejsca możliwego sabotażu. Raport nadawców koncentruje się na rosyjskim okręcie o nazwie Admirał Władimirski. Oficjalnie jest to ekspedycyjny statek oceanograficzny, ale w rzeczywistości ma to być rosyjski statek szpiegowski. Jednostka ta rzekomo pływała przez miesiąc z wyłączonym nadajnikiem i ewidentnie zwalniała, gdy zbliża się do obszarów, na których znajdują się farmy wiatrowe. Celem tych i innych działań miałoby być uszkodzenie kanałów komunikacyjnych lub zniszczenie systemów zasilania, co mogłoby wywołać chaos w całym kraju. W lutym br. także holenderski wywiad wydał ostrzeżenie o działaniach, które mogą wskazywać na przygotowania do zakłócenia lub sabotażu infrastruktury morskiej.
Można się tylko domyślać, że także wody Bałtyku nie są pozostawione przez rosyjskie jednostki poza sferą monitoringu i przygotowania potencjalnych ataków.