Tomasz Augustyn
Nad zimnym Bałtykiem rodzą się nie tylko innowacje. Rozwija się też kultura współpracy, która ma przynieść zmianę modeli biznesowych. Pozostajemy po swojej stronie brzegu?
Konsorcjum dwunastu fińskich korporacji określających siebie jako „game changers” (zmieniający dynamikę gry) ogłosiło nową ofensywę o wartości miliarda euro. Jej celem jest zbudowanie nowej infrastruktury cyfrowej, która będzie kluczem do osiągnięcia „zielonych celów” po kryzysie związanym z epidemią COVID-19. Koncepcja inicjatywy zrodziła się na podstawie analizy kryzysu, która wskazała możliwości ekspansji w nowych usługach cyfrowych. Wiązać się one mają z lepszym wykorzystaniem doświadczeń klientów, służyć budowie neutralnego klimatycznie przemysłu i transportu, prowadzeniu zdalnych operacji przemysłowych w środowisku 5G oraz autonomicznej logistyce morskiej. Sygnatariusze porozumienia zgodnie stwierdzają, że kryzys COVID-19 doprowadził do przyspieszenia cyfryzacji na całym świecie, co z kolei dogłębnie przekształca rynki i modele biznesowe. Wobec tego pojawiła się wyjątkowa szansa, której w ocenie fińskich korporacji nie wolno zmarnować. Przekonują one, że Finlandia musi wykorzystać tę szczególną chwilę i zainwestować w infrastrukturę cyfrową.
Grupa „Digital game changers” skupia 12 firm: ABB, Cargotec, Finnair, Fortum, Konecranes, Kreab, Neste, Nokia, OP Financial Group, Varusteleka, VTT Research i Wärtsilä. Reprezentują one szerokie spektrum sektorów – od automatyki przez przemysł lotniczy, energetykę, produkcję maszyn, przemysł wydobywczy, telekomunikację, usługi finansowe, zbrojenia, badania techniczne po mechanikę morską. Łączy je wizja i wiara w skuteczność ekosystemów biznesowych oraz współpracę w zakresie innowacji. Jak podkreślają, podzielają pogląd, że transformacja cyfrowa wymaga podejścia międzysektorowego, a nawet multidyscyplinarnego. Wszystkie firmy skupione w grupie wspierają również unijny cel redukcji emisji dwutlenku węgla o 55% do 2030 roku. Zobowiązały się do prowadzenia działalności neutralnej pod względem emisji dwutlenku węgla do 2035 roku. Tym założeniom odpowiadają ich plany inwestycyjne.
Współpraca w ramach grupy rozpoczęła się wiosną z inicjatywy Pekki Lundmarka, ówczesnego dyrektora generalnego Fortum, a obecnie CEO Nokii. Jej uczestnicy działają na rynkach globalnych, mają świadomość zachodzących w skali świata procesów i nie są bezpośrednimi konkurentami, mogli więc podzielić się swoja wiedzą i zrozumieniem tego, co się dzieje. Doszli przy tym do wniosku, że ich programy cyfrowe w większości przypadków mówią także o rozwiązaniach klimatycznych. Współpraca wkrótce zaowocowała wspólnymi projektami. Rozmowy dotyczyły m.in. tego, jak zmniejszyć wpływ centrów danych na środowisko poprzez wykorzystanie ich jako źródeł ciepła w systemie ciepłowniczym. Zidentyfikowano efekt synergii podczas pracy nad takimi tematami, jak zrównoważone systemy energetyczne, przemysłowe zastosowanie technologii 5G, logistyka i automatyzacja, które są potrzebne w transformacji cyfrowej i zielonej gospodarce. Grupa przyjęła bardziej długoterminowe podejście i zaczęła poszukiwać odpowiedzi na pytanie o to, które zmiany w zachowaniu klientów i pracowników pozostaną trwałe.
Skandynawia w krótkim czasie robi poważny kolejny krok ugruntowujący jej pozycję technologicznego lidera w Europie i w skali świata. Poza Finlandią także inne kraje leżące w regionie Morza Bałtyckiego potrafiły stworzyć klimat, w którym innowacje nie są biznesowym zaklęciem ani mantrą powtarzaną w koncepcjach rozwoju. W Szwecji mówi się o „efekcie Bjorna Borga”, gdy pojawia się osoba lub firma, która pokazuje światu, że można zrobić coś wyjątkowego, o wysokiej klasie. Spotify oferujące usługę strumieniowego przesyłania muzyki było pierwszą europejską firmą technologiczną, która pokonała największych amerykańskich gigantów w ich własnej dyscyplinie. Firma ze Sztokholmu dokonała tego w mieście liczącym mniej niż milion mieszkańców, które ma dziś więcej jednorożców – definiowanych jako prywatne firmy o wartości ponad 1 miliarda dolarów – na osobę niż jakiekolwiek inne na świecie. Göteborg, drugi po stolicy ośrodek i przemysłowe serce kraju, jest siedzibą nowej generacji startupów. Podobnie w ciągu zaledwie pięciu lat od zera wyrosła scena startupów w Oslo, częściowo dzięki inwestycjom rządowym.
Teoretycznie w tej części Europy nie istniały warunki do tego rodzaju ekspansji. Skandynawowie mają jedne z najwyższych w świecie podatków, najhojniejsze programy socjalne i najniższy poziom nierówności na świecie. Ortodoksyjne anglosaskie podejście do innowacji mówi, że państwo powinno trzymać się z dala od gospodarki, ciąć podatki i budżety oraz ograniczać biurokrację. To zachęci przedsiębiorców do tworzenia nowych miejsc pracy i pozwoli na dokonanie błyskotliwych odkryć i przełomowych wdrożeń. Istotnie, w Stanach Zjednoczone gigantyczne sukcesy odniosły firmy bazujące na innowacjach, ale wysoki poziom nierówności to druga strona tamtejszego systemu ekonomicznego. Kraje nordyckie stwarzają trudność teoretykom gospodarki, którzy próbują zrozumieć ich zasadniczo inny paradygmat sukcesu.
Nie brak głosów, że to właśnie szwedzki system bezpieczeństwa socjalnego i równość majątku są podstawą tego, co czyni kraj tak innowacyjnym. Szwecja jest uważana za dobre miejsce na rozpoczęcie biznesu i na założenie rodziny. Można się też spotkać z opiniami, że w Szwecji jest więcej ludzi, którzy nie pochodzą z zamożnego środowiska i mają odwagę tworzyć startupy. Silne poczucie socjalnego bezpieczeństwa ma ich zachęcać do przedsiębiorczości i technologicznej odwagi. W Stanach Zjednoczonych podjęcie takiej aktywności zazwyczaj związane jest z większą dozą ryzyka finansowego. Strata pracy czy też upadek projektu skutkuje brakiem ubezpieczenia zdrowotnego, w wielu przypadkach – odejściem na społeczny margines.
Francja także ma wysokie podatki i hojne zasiłki, ale i niewiele gigantów technologicznych. Szwecję uważa się jednak za jeden z najbardziej przejrzystych krajów na świecie, a co za tym idzie jest ona jednym z najwyżej lokowanych w rankingu publicznego zaufania. Powszechnie dostępne są dane dotyczące wynagrodzeń. Norwegia ma podobny system. Przejrzystość pomogła wzmocnić atmosferę współpracy, która była kluczowa w tworzeniu nowych firm technologicznych.
Kraje skandynawskie mają również silną tradycję naukową, która idzie w parze z solidną i bezpłatną edukacją techniczną. W Szwecji dało to impuls do rozwoju światowym firmom, takim jak Ericsson i Volvo. Szwedzkie koncerny inwestują w badania i rozwój prawie dwukrotnie więcej niż przykładowo ich brytyjskie odpowiedniki. Specyficznym elementem skandynawskiego stylu życia jest koncepcja „prawa Jantego” wyrażona w powieści A Fugitive Crosses His Tracks z 1933 roku. Jej istotą jest dążenie do wspólnego osiągania celów i brak akceptacji dla ostentacji i indywidualizmu. To antyteza amerykańskiego, zadufanego w sobie stylu uprawiania biznesu – indywidualizmu, arogancji i postawy „samca alfa”. Brak doświadczeń w rodzaju dominacji prestiżu i hierarchii społecznej napędza podejmowanie ryzyka potrzebne do tworzenia odnoszących sukcesy biznesów. Społeczeństwo nie wywiera na swoich członków presji.
Rząd odegrał swoją kluczową rolę w rozwoju dzisiejszej dobrze prosperującej sceny startupowej, dotując komputery i szybkie łącza internetowe. W latach 90. nawet dzieci z klasy robotniczej posiadały w domu komputer pomimo umiarkowanych zarobków rodziców. Na początku XXI wieku dysponując podobnym statusem można było mieć całkiem przyzwoite łącze szerokopasmowe. Wobec tego całe pokolenie dzieci – nie tylko 10% wybranych spośród ogółu społeczności – wychowuje się online. To kreuje przewagę.
Kultura współpracy przy ogólnie przyjaznym podejściu do środowiska naturalnego i tendencja do spłaszczania hierarchii tworzą warunki, w których grupa fińskich koncernów przystępuje do dzielenia się wiedzą i poszukiwania nowego modelu działania. Oczywiście jest w tym wszystkim nieco PR, a całe działanie z pewnością zostało dobrze skalkulowane i sygnatariuszom porozumienia musi się opłacać. Jest jednak intrygujące, że nad zimnym Bałtykiem możliwe są technologiczne i ekonomiczne sukcesy porównywalne z tym, co osiąga w zgiełku i z wykorzystaniem popkultury gorąca Kalifornia. Jednocześnie w tej ostatniej nie sposób wyobrazić sobie sojuszu koncernów dzielących się wiedzą pod szyldem poszukiwania ekologicznej równowagi i z zapleczem społecznej sprawiedliwości.
Raz jeszcze warto się zastanowić, jak daleko, a jak blisko nam – w geograficznym, organizacyjnym i kulturowym wymiarze – do skandynawskiego sukcesu?