Sławomir Doburzyński
Perspektywa bałtycka i wizja kraju w regionie Bałtyku obecnego i aktywnego są kluczowe dla formułowania strategicznej autonomii Polski i Unii Europejskiej.
Kierunek i dynamika zmian zachodzących w europejskiej polityce pozostają nie do końca ustalone. To szerokie spektrum zagadnień, którego najbardziej wyrazistymi symptomami jest obecnie szukanie wyjścia z pułapki pełzającego Brexitu, odpowiedzi na reorientację Stanów Zjednoczonych w geopolitycznej grze, spójnej reakcji na chińską ekspansję, na kryzys związany z epidemią koronawirusa i na niestabilność wschodnich i południowo wschodnich rubieży kontynentu (kwestia rosyjska i turecka). Chwilowo w tej agendzie mniejszą rolę odgrywa tlący się kryzys migracyjny oraz kryzysy nabrzmiewające– demograficzny i klimatyczny, ale jest pewnie kwestią czasu, gdy z nową mocą uderzą we wrota Europy. To naprawdę poważna dawka wyzwań składających się na niejednoznaczny obraz kondycji kontynentu u progu trzeciej dekady XXI wieku.
Po raz pierwszy od dziesięcioleci i w takiej skali Unia Europejska staje wobec nich w swoistym osamotnieniu. W ocenie Marka A. Cichockiego powinniśmy w Polsce coraz bardziej przyzwyczajać się do myśli o jej „strategicznej autonomii”. Jednocześnie uważa on, że dla polskiej polityki europejskiej dzisiaj największym wyzwaniem jest to, jak mielibyśmy tę autonomię współtworzyć.
„Polska polityka musi się kierować własnymi założeniami, według których chcielibyśmy budować strategiczną autonomię Europy, a które wychodziłyby poza krótkoterminowe interesy związane z finansowaniem polskiego rozwoju w Unii po kryzysie Covid-19 i miały szerszy polski wymiar geopolityczny i geoekonomiczny”. Instytut Studiów Regionalnych konsekwentnie stawia tezę, że jednym z kluczy do takiej budowli powinno być zrozumienie, docenienie i wzmocnienie polskiej obecności w regionie Bałtyku jako jednego z czułych punktów europejskiej i globalnej układanki. Skupiają się w nim interesy i sfery działalności, w których leży odpowiedź na zasadnicze dylematy związane z bezpieczeństwem, współpracą energetyczną, nowym kształtem ładu atlantycko – rosyjskiego. Polska z jej wielkością i długością wybrzeża jest w tym układzie wręcz brakującym ogniwem. Nasz interes i dalekowzroczność powinny wyrażać się w przekuwaniu wspólnie wypracowywanej bałtyckiej perspektywy w głos o wizji nowoczesnej, bezpiecznej Europy, świadomej obecności Rosji czy też odpowiedzialności wobec swego południowego i południowo – wschodniego otoczenia, ale też gotowej na adekwatne do potrzeb działanie.
Jak się wydaje, samo stawianie tej kwestii przyczynia się do ożywienia niemrawej debaty strategicznej kraju, który przecież swoją historię opowiada przez odniesienie do przekleństwa geopolityki. Nie powinniśmy szczędzić na ten wysiłek czasu i wszelkiego rodzaju środków. Z każdym rokiem, nowymi inwestycjami, wraz z materializacją marzeń o wzmocnieniu pozycji kraju w europejskich strukturach, taki wysiłek będzie bardziej uzasadniony. Jak to ujmuje Marek A. Cichocki, „dziś moglibyśmy go użyć, współtworząc nowy kierunek rozwoju Europy – gdybyśmy tylko chcieli”. Mówi przy tym o polskim potencjale, wolno więc nam chyba przyjąć, że na potencjał ów składa się także nadbałtyckie położenie i płynące z niego konsekwencje. Bałtyk to znacznie więcej niż letnia plaża i zbieranie bursztynu zimą. Więc – może wreszcie chciejmy.
Sławomir Doburzyński: O współpracy bałtyckiej trzeba przypominać
Baltic Fund może dać nowy impuls współpracy w basenie Morza Bałtyckiego
Do Rzeczy: Przekop Mierzei Wiślanej i walka o wpływy w basenie Morza Bałtyckiego