Andrzej Pieśla
Ministerstwo Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej nie przewiduje – ze względu na pandemię i związane z nią duże wydatki – zwiększenia pomocy dla borykających się z problemami armatorów rekreacyjnych, którzy łowili dorsze. Armatorzy zajmujący się rybołówstwem rekreacyjnym są w ciężkim położeniu po decyzji UE, która wprowadziła od stycznia 2020 r. zakaz połowu dorsza we wschodniej części Morza Bałtyckiego, także rekreacyjnego. Rygory zostały wprowadzone w związku z fatalnym stanem populacji tego gatunku w wodach Bałtyku.
W listopadzie ubiegłego roku 92 morskie jednostki wędkarskie przez dwie godziny blokowały porty na środkowym Pomorzu. Już wtedy armatorzy zapowiadali, że w razie niespełnienia ich postulatów może dojść dozablokowania portów w Gdańsku, Gdyni i Świnoujściu. W ubiegłym tygodniu ok. 20 rybaków rekreacyjnych protestowało przez ponad dwie godziny przed Urzędem Morskim w Gdyni. Niedawno też ponad 50 jednostek należących do armatorów przecinało tory podejściowe do portów w Gdańsku i Gdyni, ale ten protest nie utrudniał ruchu innym statkom. Doszło też do sytuacji, w której kapitanat portu w Gdańsku odmówił rybakom wpłynięcia do portu w celu zatankowania jednostek i odpoczynku załóg bez opłat przy nabrzeżu.
We wtorek odbyło się spotkanie przedstawicieli armatorów jednostek wędkarstwa rekreacyjnego i przedstawicieli ministerstwa. Resort potwierdził, że na pomoc dla armatorów przeznaczonych zostanie 20 mln zł, a środki te zostaną wypłacone do końca czerwca br. Oznacza to ok. 200 tys. zł wsparcia dla każdego armatora. Podczas spotkania ustalono, iż pieniądze nie muszą być wydatkowane na złomowanie jednostki i zakończenie działalności, ale mogą też zostać przeznaczone na pokrycie bieżących kosztów. Ma to stanowić dodatkowe wsparcie specjalnie dla armatorów kutrów rekreacyjnych łączone z innymi instrumentami, które rząd zaproponował przedsiębiorcom w ramach tzw. specustawy covidowskiej. Na razie resort nie przewiduje jednak zwiększenia kwoty pomocy dla armatorów wobec kierowania środków budżetowych dla wszystkich przedsiębiorców zmagających się ze stanem epidemii.
Resort przypomniał, że zawnioskował do KE o włączenie grupy armatorów jednostek wędkarstwa morskiego-rekreacyjnego do programu operacyjnego „Rybactwo i Morze”. „Jednocześnie wędkarze rekreacyjni zostali w ostatnich kilku latach objęci szeregiem ulg fiskalnych. Obniżyliśmy opłaty za wydanie pozwolenia na prowadzenie połowów rekreacyjnych ze statków z 3000 zł do 42 zł. Rząd ponadto obniżył z 23 proc. do 8 proc. stawkę VAT za usługi w zakresie rejsów wędkarskich” – dodano. Ministerstwo zwróciło ponadto uwagę, że zainicjowało obniżenie od 1 stycznia br. opłat portowych dla armatorów statków, z których prowadzone jest rybołówstwo rekreacyjne przez wędkarzy w portach należących do Urzędów Morskich o 90 proc.
Armatorzy nie podejmują na razie decyzji odnośnie wcześniej zapowiadanych blokad portów, zwłaszcza dlatego, że ze względu na pandemię do 18 maja obowiązuje zakaz zgromadzeń. Wskazują jednak, że nie otrzymali obiecanej przez MGMiŻŚ pomocy finansowej. Chodzi im o możliwość złomowania ponad 100 jednostek, odszkodowanie za wprowadzenie zakazu połowy dorsza oraz rekompensaty dla załóg z tytułu utraty miejsc pracy. Ich zdaniem, potrzeba na to ok. 150 mln zł brutto.
Sztab kryzysowy reprezentuje ponad 100 armatorów, którzy zatrudniają po dwóch, trzech pracowników i organizowali wyprawy dla wędkarzy zajmujących się rekreacyjnie rybołówstwem morskim. W połowie stycznia br. ministerstwo podpisało ze sztabem kryzysowym armatorów rybołówstwa rekreacyjnego porozumienie, które – jak informował resort – kończyło protest i zakładało wsparcie branży w związku z unijnym zakazem połowu dorsza na Bałtyku. Zgodnie z porozumieniem do końca marca miały być znane szczegółowe warunki pomocy dla armatorów.