Tekst ukazał się w portalu dziennika „Rzeczpospolita”: https://regiony.rp.pl/dyskusje/okiem-samorzadowca/29901-dylematy-rozwoju-terenow-wiejskich-nowa-wspolnotowosc

Joanna Hołda, Mariusz Sagan

O specyfice miast i miejskim stylu życia mówi się dziś dużo, co wzmacnia i tak już zasłużenie silną pozycję metropolii. Jednak często i niesłusznie zapomniana w dyskursie wydaje się polska wieś – wskazują eksperci.

Dyskusja dotycząca rozwoju Polski samorządowej czy lokalnej najczęściej dotyczy miast i ich niewątpliwych sukcesów. To prawda, miasta zmieniają się spektakularnie i to nie tylko w sferze infrastrukturalnej, ale też mentalnej. Ale w dyskusji o rozwoju regionalnym za mało docenia się udział pozamiejskich ośrodków. Nie można zapominać, że skok rozwojowy to również domena polskiej wsi.

O specyfice miast i o miejskim stylu życia mówi się dziś bardzo dużo, co wzmacnia i tak już zasłużenie silną pozycję polskich metropolii: Warszawy i tych jeszcze kształtujących się. Jednak często i niesłusznie zapomniana w dyskursie, szczególnie w kontekście sukcesów i współczesnych wyzwań, wydaje się polska wieś. Jest rzeczą oczywistą, że życie na wsi i w mieście to dwie koncepcje – różne są struktury społeczne, zawody typowo miejskie czy bardziej potrzebne na wsi, aktywność dnia codziennego itd. Jednak mieszkańcy miast są bliżej wsi, niż mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka, nie tylko dlatego, że znaczna część z nas (dotyczy to również piszących te słowa) ma korzenie na wsi i pochodzenie chłopskie, i nie tylko dlatego, że historycznie przecież wieś i miasto są od siebie zależne – wieś żywi miasto, a miasto jest rynkiem zbytu dla wsi.

Skok cywilizacyjny

Po transformacji w 1989 r. wieś zrobiła skok cywilizacyjny, a kolejnym etapem prorozwojowym było wejście Polski do Unii Europejskiej i związany z tym zastrzyk finansowy. Nie kwestionujemy przy tym oczywiście problemów, z jakimi do dziś mierzą się małe ośrodki. Rozwój polskiej wsi – automatyzacja produkcji, zmiana sposobu prowadzenia gospodarstw, nowe formy działalności (jak choćby popularna agroturystyka) wymagały odwagi i dalekowzroczności rolników, a szerzej – w ogóle mieszkańców wsi, którzy, pewnie nie zawsze bez trudu, przestawili się także na nowy styl życia (w tym także na nowe sposoby spędzania wolnego czasu). Wieś zmieniła się nie tylko pod względem sposobu produkcji i dystrybucji dóbr, wspomnianego czasu wolnego, zmieniła się też przestrzeń publiczna i prywatna. Osławiona polska przedsiębiorczość i związana z tym odwaga, to nie tylko domena dużych ośrodków. Wieś zmienia się też po względem mentalnym, choć wolniej niż miasta (co jest obiektywnie w pełni zrozumiałe). To wszystko należy docenić.

Jednak wieś zmienia się nie tylko we wspominanych sferach. Zjawiskiem ostatnich lat jest migracja z miast do miejscowości ościennych (dotyczy to już nie tylko dużych aglomeracji, ale również mniejszych ośrodków miejskich). Można to analizować w wielu wymiarach, bo dotyczy różnych sfer, problemów i wyzwań. Z naszej perspektywy interesująca w tym kontekście jest zmiana funkcji przestrzeni. Ta zmiana dotyczy samej ziemi. Dotychczasowe pola uprawne zmieniają się w osiedla/przedmieścia zamieszkałe przez osoby na co dzień funkcjonujące w pobliskich miastach – pracują tam, posyłają dzieci do szkoły, robią zakupy i korzystają z usług publicznych. Bardziej postrzegają siebie jako „miastowych” niż mieszkańców wsi. Ale ci „faktyczni” nowi mieszkańcy wsi są też twórcami nowych przestrzeni hybrydowych (i zróżnicowanych w nieznany dotąd sposób struktur społecznych), a nie członkami dotychczasowej wspólnoty. Nie można jednak nie dostrzec również pozytywnego wpływu ich obecności na wsi, jak chociażby nowej energii, którą wnoszą, korzystania z pewnych usług i np. dbałości o jakość przestrzeni publicznej. W przyszłości te nowe struktury będą się rozwijać i kształtować. Pytanie, w którą stronę. Mamy nadzieję, że ten rozwój będzie służył wsi, jej specyfice, tradycji itd., że nie będzie to dziwna „kolonizacja”, a raczej „koegzystencja” oparta na współpracy. Warto przecież doceniać i kultywować walory „wiejskości”. W pewnym stopniu powyższe refleksje dotyczą też osób posiadających na wsiach swoje letnie posiadłości.

Wieś nigdy nie była w pełni jednorodna, jeśli chodzi o strukturę społeczna. Oczywiście tradycyjnie znaczna część jej mieszkańców pracowała na roli i z niej żyła. Jednak zawsze była grupa osób pracujących w szeroko pojętych usługach (przedsiębiorcy, rzemieślnicy itd.), ale też przedstawiciele inteligencji (lekarz, urzędnik, nauczyciel czy weterynarz). Osoby te miały jednak swoje centrum życiowe w miejscu swojego zamieszkania i pracy – na wsi. Dziś do tych tradycyjnych mieszkańców dołączają nowi, którzy zasiedlają wsie, ale swoje centrum życiowe – zawodowe, towarzyskie, związane ze spędzaniem czasu wolnego – mają w pobliskim mieście. Kolejną grupą są letnicy – osoby, które „uciekają z miasta” i „sezonowo” przeprowadzają się na wieś, jednak ich związek można raczej scharakteryzować jako raczej relacje z naturą i przyrodą, niż wiejski styl życia. Wszystkie te grupy tworzą i zmieniają dzisiejszą wieś, a tego procesu nie da się, i nie ma potrzeby, hamować – byłoby to działaniem sztucznym. Trzeba raczej, i jest to wyzwanie przede wszystkim dla liderów społeczności lokalnych, „ułożyć” te społeczne i sąsiedzkie relacje, nie zapominając jednocześnie o tożsamości miejsca.

Zmiana funkcji przestrzeni na wsi powoduje zmianę jej krajobrazu – pola uprawne zamieniają się w przestrzenie prywatne, domy z prywatnymi ogrodami. To otwiera dyskusję o urbanizacji wsi i planach zagospodarowania przestrzennego w zmieniających się warunkach. Ale wobec zachodzących zmian na wsi, również w sferze np. spędzania czasu wolnego, pojawia się też pytanie o przestrzeń publiczną i jej jakość. Taka przestrzeń pomaga wzmacniać więzy międzyludzkie, wspólnotę. Można uznać, że często w warunkach wiejskich, na co wpływ ma charakterystyczna urbanizacja, takie miejsca w sposób spontaniczny i niezorganizowany tworzą się wokół sklepów, szkół czy kościołów. Te miejsca nie są jednak „sformalizowane”. Wydaje się jednak, że koncepcja organizowania przestrzeni wspólnej o wysokiej jakości będzie coraz bardziej aktualna. To dzieje się przecież we współczesnych miastach, jest związane z miejskimi tradycjami, urbanizacją czy nawet zabudową historyczną z rynkiem, wokół którego toczyło się życie i miejska aktywność. Z całą pewnością idea przestrzeni wspólnych może być transportowana na wieś, a wzorce, dobre i sprawdzone, można przenosić z miast. Nic przecież nie stoi na przeszkodzie, aby w znacznie szerszym niż dotychczas stopniu organizować na wsi skwery, place zabaw czy np. siłownie na otwartym powietrzu.

Jaka wspólnota

W szerokim kontekście relacji wieś – miasto nasuwa się także pytanie o wspólnotę. Bez wątpienia jest to jedno z ważniejszych dzisiejszych wyzwań. Pandemia, a następnie ostatnie wybory pokazały różnice w społeczeństwie. Naszym jednak zdaniem wspólnota istnieje (bez względu na preferencje wyborcze, czy podział Polski po wyborach na dwie, czy precyzyjniej, trzy części), ale bez wątpienia wymaga wzmocnienia, czyli zrozumienia różnych potrzeb, dążeń czy aspiracji, uczenia się od siebie nawzajem – miasto – wieś, wieś – miasto, ale także uświadomienia sobie podobieństw. Fakt bezwzględnych różnic nie powoduje przecież, że wspólnota nie będzie możliwa. Wspólnota to bardzo różni ludzie, którzy chcą i potrafią żyć razem, obok siebie. Zatem klucza do zrozumienia i wzmacniania wspólnoty szukajmy w podobieństwach – przedsiębiorczości, odwadze, umiejętnościach podejmowania ryzyka. Z drugiej jednak strony dostrzegajmy także zagrożenia dla tej wspólnoty – przestrzenie hybrydowe raczej niestety osłabiają ją, zamiast wzmacniać. A budowania wspólnot, być może tradycyjnych i opartych np. na pomocy sąsiedzkiej, moglibyśmy uczyć się od wsi.

Wzmacnianiu wspólnoty nie służą też czasami bardzo wyraźne różnice w dostępie do usług publicznych w mieście i na wsi. Naszych zdaniem powinno się znacznie rozwinąć takie usługi na terenach wiejskich. I o ile dostęp do kultury (często realizowany poprzez dobrze działające gminne ośrodki kultury) jest stosunkowo dobry (pytanie, czy jednak wystarczający), o tyle dostęp do służby zdrowia, opieki senioralnej czy transportu publicznego już nie. Ma to negatywne konsekwencje szczególnie wobec wyludniania i starzenia się wsi. W naszej ocenie jest to przepaść, która w zbyt dużym stopniu dzieli miasto od wsi.

Wreszcie bardzo dużym wyzwaniem dla samorządów gminnych jest konieczność utrzymania i rozwoju kluczowych kompetencji przynależnych tej formie organizacji państwa. I to chyba jest obszar, któremu warto jest się mocniej przyjrzeć. Z jednej strony mamy w Polsce ponad 1500 gmin wiejskich, wspólnot ukształtowanych historycznie o swojej unikalnej często tożsamości, wspólnot niechętnych jakimkolwiek zmianom swoich granic. Z drugiej strony znaczna część gmin wiejskich, zwłaszcza tych oddalonych od największych polskich aglomeracji, boryka się nie tylko z problemami gospodarczymi, niskimi dochodami własnymi i odpływem mieszkańców, ale także z niewystarczającymi kompetencjami instytucji gminnych. O ile po 30 latach transformacji wieś została w dużej mierze wyposażona w podstawową infrastrukturę techniczno-społeczna, to wyzwania na najbliższe lata są o wiele bardziej złożone. Mówimy tu nie tylko o konieczności digitalizacji pracy urzędów gmin, ale o wdrożeniu licznych narzędzi Smart Village dla mieszkańców wsi. Narzędzi, które z dużymi problemami i mozołem wdrażają od kilkunastu lat polskie duże i średnie miasta, dysponujące o wiele większym potencjałem. Widzimy problemy z realizacją ponadlokalnych strategii inwestycyjnych oraz rozwoju gospodarczego, których nie wspierają samorządy powiatowe. Czy wreszcie prozaiczne problemy z zatrudnieniem fachowców od IT, środków zewnętrznych, inwestycji – przez małe samorządy wiejskie. Tu od wielu lat – z sukcesami – kraje Europy Zachodniej (jak np. w Norwegii) próbują reformować państwo, poprzez stymulowanie łączenia małych wiejskich samorządów w większe organizmy. Naszym zdaniem, w sytuacji pustoszenia dużej wiejskiej części kraju, jest to jedyna droga do zachowania efektywnej administracji lokalnej i paradoksalnie, do obronienia w ten sposób lokalnych wspólnot. Łączenie gmin i wzmocnienie kluczowych kompetencji instytucji gminnych to nie tylko utrzymanie dotychczasowego status quo, ale także szansa na rozwój dużej części kraju, dzisiaj pozbawionego takich możliwości.

Silny potencjał

I choć krytycy takich rozwiązań wskazują, iż łączenie gmin pozbawia ich dotychczasowej wspólnotowości i tożsamości, to czyż nie pozbawia dziś małych gmin owej tożsamości (bez formalnego ich łączenia) – wypłukiwanie demograficzne, napływ nowych mieszkańców i budowanie przestrzeni hybrydowych w małych społecznościach wiejskich? Dyskusja na temat łączenia gmin w Polsce jest od lat mało popularna, żeby nie powiedzieć politycznie niepoprawna. Szkoda, iż wieloletnia praca Forum Od-nowa postulująca strukturalne zmiany w polskim samorządzie nie przebiła się do decydentów, zarówno za poprzedniej, jak i obecnej władzy.

Mimo wyzwań stojących przed polską wsią jesteśmy raczej optymistami dostrzegającymi jej potencjał. Dla zrównoważonego rozwoju kraju, co szczególnie ważne w przeddzień kryzysu gospodarczego, udział terenów wiejskich jest kluczowy. Mamy także nadzieję, że w dyskusji publicznej o przyszłości problematyka wsi będzie poruszana coraz częściej. Jest to naturalna kolej rzeczy, także w kontekście wielopłaszczyznowego „zbliżania się” miast do wsi.

Dr Joanna Hołda – prawnik, wykładowczyni w Wyższej Szkole Przedsiębiorczości i Administracji w Lublinie

Dr Mariusz Sagan – adiunkt w Kolegium Nauk o Przedsiębiorstwie Szkoły Głównej Handlowej