Tomasz Augustyn

Amerykańska administracja wysuwa pod adresem Rosji propozycję wzajemnej redukcji obecności wojskowej i ćwiczeń militarnych w Europie Wschodniej i w rejonie Bałtyku.

Tego rodzaju nieoficjalne informacje podaje stacja NBC News odwołując się do źródeł w rządzie USA. Stanowią one zapowiedź przyszłotygodniowego spotkania przedstawicieli obu państw. Miałyby one dotyczyć zakresu ćwiczeń wojskowych organizowanych przez oba mocarstwa, liczby wojsk amerykańskich stacjonujących w Polsce i krajach bałtyckich, wcześniejszego ostrzegania o ruchach wojsk, i zdolnych do przenoszenia głowic nuklearnych, rosyjskich pocisków balistycznych Iskander w położonym między Polską i Litwą należącym do Rosji Obwodzie kaliningradzkim. Konsultacje to efekt zaognienia sytuacji na granicy rosyjsko – ukraińskiej oraz niedawnych rozmów telefonicznych Władimira Putina z Joe Bidenem.

„Jeżeli Rosja będzie chętna do rozmów na temat zmniejszenia swojej obecności w regionie, administracja USA będzie przygotowana do omówienia konkretnych posunięć” – powiedział NBC jeden z urzędników. Dodał, że USA przygotowują listę możliwych zmian „pozycji sił w Europie do omówienia podczas rozmów”. Amerykanie mają oczekiwać, że w wypadku jakichkolwiek zmian obecności militarnej USA w Europie, Rosja musiałaby podjąć symetryczne, proporcjonalne działania, które wykraczałyby poza wycofanie wojsk znad granicy z Ukrainą.
Niepokojące dla Polski i krajów bałtyckich jest samo postawienie na forum kwestii zmian obecności militarnej USA i ich ćwiczeń wojskowych w regionie. Od lat amerykańska potęga militarna stanowi dla tego obszaru gwarancję bezpieczeństwa. Po zajęciu Krymu przez Rosję w 2014 r. USA i inne państwa NATO rozmieściły niewielką liczbę żołnierzy w Europie Wschodniej oraz rozszerzyły program patroli morskich i powietrznych od Bałtyku po Morze Czarne – przypomina NBC. Z 70 tys. amerykańskich żołnierzy w Europie, ok. 6 tys. stacjonuje w Europie Wschodniej, z czego ok. 4 tys. w Polsce; w większości jest to obecność rotacyjna. W regionie rotacyjnie stacjonują także tysiące żołnierzy innych państw Sojuszu.

Trudno wobec tego stwierdzić, czy Rosja jest gotowa do prawdziwego zaangażowania w negocjacje o kontroli zbrojeń, a poważny postęp nie będzie możliwy do czasu, gdy Moskwa nie wycofa swoich wojsk znad ukraińskich granic. Amerykanie współpracują bowiem z innymi krajami NATO nad dostarczeniem Ukrainie ręcznych wyrzutni pocisków przeciwlotniczych Stinger, przygotowują również nowy pakiet pomocy wojskowej dla Ukrainy, niezależny od już płynącej pomocy.

Trzeba jednak mieć na względzie, że koncepcje redukcji zaangażowania w Europie i w regionie Morza Bałtyckiego, a nawet godzenia się z przywróceniem „rosyjskiej strefy wpływów” nie są w amerykańskiej myśli politycznej niczym nowym. W dziale Subiektyw opublikowaliśmy przed kilku dniami artykuł wpływowego amerykańskiego eksperta Davida T. Pyne’a. Jego zdaniem globalna strefa wpływów między Stanami Zjednoczonymi, Rosją i Chinami podobnie jak porozumienie jałtańskie z 1945 roku może odnieść podobny sukces dla całego świata. W związku z tym postuluje on m.in. wyrzucenie z NATO byłych republik radzieckich – Estonii, Łotwy i Litwy. Link do artykułu znajduje się TUTAJ.