Tekst ukazał się w portalu Fundacji Republikańskiej: https://fundacjarepublikanska.org/polska-groszowych-emerytur/

Anna Bojanowska-Sosnowska

Świadczenia emerytalne to temat powracający w czasie kampanii wyborczych wszystkich partii. Zazwyczaj skupiają się one na wysokości wypłacanych świadczeń lub samej konstrukcji systemu. Choć jest to sprawa wszystkich obywateli, mają oni na nią niewielki wpływ. Wyjątki dotyczą branżowych systemów emerytalnych: służb mundurowych, nauczycieli, sędziów, prokuratorów, górników, kolejarzy i osób, które rozliczają się za pośrednictwem KRUS, czyli przede wszystkim rolników. Element naszej wspólnej sprawy, którą są emerytury, stanowią oszczędności emerytalne. Celem tego artykułu jest identyfikacja i prezentacja specyfiki oszczędności emerytalnych w Polsce.

Dla porządku przyjmijmy, że oszczędności emerytalne dotyczą zarówno środków zgromadzonych w ramach obowiązkowych składek emerytalnych, tj. ZUS (Zakład Ubezpieczeń Społecznych), KRUS (Kasa Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego) oraz OFE (Otwarty Fundusz Emerytalny), jak i środków zgromadzonych w ramach prywatnych oszczędności, czyli: IKE (Indywidualne Konto Emerytalne), IKZE (Indywidualne Konto Zabezpieczenia Emerytalnego), PPE (Pracownicze Plany Emerytalne) oraz PPK (Pracownicze Plany Kapitałowe). Te ostatnie wydają się szczególnie interesujące ze względu chociażby na samą formę, która angażuje zarówno pracownika, pracodawcę, jak i państwo, co jest premiowaniem zapobiegliwości. Dodatkowo PPK nie są częścią żadnej reformy emerytalnej, ponieważ ustawa o PPK nie dotyczy systemu emerytalnego ani nie wprowadza w nim zmian, poszerza wyłącznie możliwości oszczędzania. PPK są dobrowolnym i prywatnym sposobem oszczędzania, ale o tym później.

System emerytalny w Polsce – blaski i cienie

Zacznijmy od ZUS – jednej z najbardziej niezrozumianych instytucji w naszym kraju. Urząd ten, mimo prognoz i przepowiedni, powinien już dawno upaść, a ma się nie najgorzej. Patrząc pod kątem relacji pobieranych składek do wypłacanych świadczeń – wręcz nadspodziewanie dobrze. Notuje historyczne wyniki. Dodatkowo ZUS potrafił się zadowalać w ubiegłych latach niższą, niż planowano, dotacją budżetową. Oczywiście, trzeba pamiętać o przewidywanym spowolnieniu gospodarczym oraz „siwym tsunami” (rosnącym odsetku emerytów w stosunku do pracujących). O pierwszym zjawisku nic pewnego nie da się powiedzieć. O drugim wiemy od dawna.

Dlaczego demografia jest tak ważna? System emerytalny w Polsce oparty na umowie społecznej jest pokłosiem redystrybucyjnej wizji Bismarcka, którą obecnie próbuje się wspomóc indywidualnie wypracowanym kapitałem. W uproszczeniu: przez pokolenia część zarobków dzieci dostawali w postaci emerytur rodzice, tak jak teraz z naszych składek opłacani są emeryci. I byłoby dobrze, gdyby nie to, że koncept ten narodził się w czasach, kiedy przyrost naturalny był wysoki, a długość życia relatywnie krótka. Obecnie jednak tendencja jest odwrotna. Przyrost naturalny mamy znikomy lub ujemny, a żyjemy coraz dłużej. To rodzi pytanie: Kto ma pracować na emerytów? Najłatwiej byłoby podnieść koszty pracy, które i tak są wysokie, bo jedną trzecią zarobków pochłania obecnie funkcjonujący system. Jak więc zabezpieczyć system?

Okres kanapkowy

Najważniejszym powodem przejścia na emeryturę jest osiągnięcie odpowiedniego wieku. Czeka nas dużo wysiłku, aby zachęcić osoby wkraczające w wiek poprodukcyjny do pozostania na rynku pracy. Wydaje się, że słowo „zachęcić” stanowi klucz w tej kwestii. Zmiana wieku emerytalnego na wyższy w 2013 r. spotkała się ze sprzeciwem społecznym, który przyczynił się do zmiany rządów.

Prognozy są pesymistyczne. Dziś na jednego emeryta w Polsce pracują mniej więcej trzy osoby. W roku 2060 ma być tylko jedna. System zabezpieczeń społecznych wejdzie w okres, obrazowo mówiąc, kanapkowy – jedna osoba w wieku produkcyjnym pracować będzie na jedną osobę w wieku przedprodukcyjnym i jedną w poprodukcyjnym. Jednak nawet w tym katastrofalnym przypadku nie wieściłabym upadku systemu ubezpieczeń społecznych. Nasze rządy zdają sobie sprawę z nadchodzących wyzwań i od dawna starają się zwiększyć liczbę pracujących poprzez zachęcanie osób 60+ do dalszej aktywności zawodowej czy skłanianie kobiet do wejścia lub powrotu na rynek pracy. Tutaj ważniejsze niż program 500+ są bardziej elastyczne warunki zatrudnienia, o których jednak decydują pracodawcy. Należy też przy tej okazji wspomnieć o koncepcji gwarantowanej emerytury dla kobiet, które wychowały minimum czworo dzieci. Uważam, że to rozwiązanie sprzyjające wzrostowi dzietności, co ma znaczenie w trudnej sytuacji demograficznej.

Biedny jak emeryt

Z ostatniego badania przeprowadzonego w ogólnopolskim panelu badawczym Ariadna w grudniu 2019 r. dowiadujemy się, że tylko 11 proc. Polaków ma zaufanie do obecnego systemu emerytalnego. Nie ufa mu aż 61 proc. ankietowanych, a 63 proc. przyznało, że nie oszczędza ani nie inwestuje samodzielnie, by mieć wyższą emeryturę. 59 proc. badanych oszacowało, że ich emerytura będzie niższa od ich ostatnich zarobków, tylko 10 proc. zaś oceniło, że emerytura będzie wyższa od ich ostatniego uposażenia.

Większość społeczeństwa nie czuje się bezpiecznie w materii emerytalnej, a jednak nie robi nic, by na starość finansowo się zabezpieczyć. Relacja między przeciętną emeryturą z ZUS a przeciętnym wynagrodzeniem wynosi obecnie około 56 proc. Z szacunków ZUS wynika, że w 2040 r. wyniesie około 40 proc., a w 2060 r. już tylko niespełna 30 proc. Prognozy są dramatyczne.

Dlaczego? Zacznijmy od podstaw. Aby nabyć prawo do świadczenia emerytalnego, konieczne jest osiągnięcie odpowiedniego wieku, który dla kobiet wynosi 60 lat, a dla mężczyzn 65 lat. Co ważne, staż pracy nie ma wpływu na ustalenie prawa do emerytury. Ma za to wpływ na jej wysokość. Osoby, które nie wykazały osiągnięcia 20 lat okresów składkowych w przypadku kobiet i 25 lat w przypadku mężczyzn, nie otrzymają bowiem minimalnego świadczenia gwarantowanego, tylko niższą emeryturę opartą na wyliczeniach zgromadzonego kapitału. Będzie to groszowa emerytura. Może być przyznana również tym, którzy przepracowali 20 czy 25 lat, ale na przykład na podstawie umów o dzieło. Do tej pory odsetek osób, które nie uzyskały prawa nawet do emerytury gwarantowanej, był dość niski. W 2011 r. było to około 24 tys. osób. W roku 2018 ta liczba wzrosła do niemal ćwierć miliona, a na tym się nie skończy, bo pokolenia związane śmieciówkami dopiero wkroczą w wiek poprodukcyjny. Przewiduje się, że w roku 2020 liczba osób bez szans nawet na emeryturę minimalną przekroczy znacznie 300 tys., a w 2030 r. osiągnie ponad 650 tys. osób. Czy jest to problem? Zdecydowanie tak, ponieważ mówimy o rzeszy ludzi, których nie będzie stać na minimum egzystencjalne. Problem już zaczyna być widoczny – w marcu ub.r. media długo żyły informacją, że najniższa emerytura w Polsce wypłacana przez ZUS wynosi 2 gr (słownie: dwa grosze!).

Na rynku jest jednak coraz więcej możliwości zabezpieczenia się na przyszłość. Można postawić na klasykę: odkładanie, zakładanie lokat i inwestycje choćby w nieruchomości, złoto lub obligacje. Oczywiście, znajdą się również bardziej odważne osoby, kupujące jako zabezpieczenie dzieła sztuki, zabytki, a nawet wina i mocniejsze alkohole. My skoncentrujemy się tylko na programach oszczędzania wyłącznie emerytalnego.

Indywidualne formy oszczędzania na emeryturę

Można wymienić dwie formy oszczędzania emerytalnego: instytucjonalne oraz indywidualne. Instytucjonalne oszczędzanie emerytalne oznacza płacenie obowiązkowych składek emerytalnych (czyli ZUS, KRUS oraz OFE). Przypomnijmy, że 13 lutego tego roku sejm uchwalił przeniesienie środków zgromadzonych przez płatników w ramach OFE na IKE. Tym samym środki zgromadzone na OFE staną się prywatnymi środkami Polaków.

Z kolei indywidualne oszczędzanie emerytalne oznacza dobrowolne oszczędzanie w ramach IKE, IKZE, PPE, PPK lub w ramach alternatywnych sposobów gromadzenia oszczędności z myślą o emeryturze. Należy również zaznaczyć, że oszczędności emerytalne mogą stanowić również dochody płynące z posiadanego kapitału, papierów wartościowych, nieruchomości itp.

Indywidualne oszczędzanie emerytalne może mieć kluczowe znaczenie dla przyszłych emerytów z powodu problemów, z którymi w coraz większym stopniu będą się borykać instytucjonalne formy oszczędzania emerytalnego.

Przyjmuje się, że w 2060 r. stopa zastąpienia emerytur Polaków (czyli stosunek wartości przeciętnej emerytury do wartości przeciętnego wynagrodzenia) może wynieść mniej niż 30 proc. Oznacza to, że jeżeli przeciętne wynagrodzenie wynosić będzie 3 tys. zł, to przeciętna emerytura wyniesie mniej niż 900 zł. Może to niepokoić szczególnie osoby, które przewidują, że w 2060 r. będą na emeryturze, a nie oszczędzają w żaden dobrowolny sposób środków na ten okres.

Jest to niepokojące, ponieważ relatywnie niska liczba Polaków korzysta z alternatywnych form oszczędzania emerytalnego. Na przykład w pierwszej połowie 2019 r. IKE posiadało niewiele ponad milion osób (6,1 proc. pracujących) przy łącznej wartości aktywów 9,5 mld zł. Niestety, regularne wpłaty trafiały w tym czasie jedynie na 27,4 proc. wszystkich kont. Oprócz tego średnia wartość środków zgromadzonych na tym rodzaju rachunku wyniosła 9,4 tys. zł. Należy jednak zwrócić uwagę, że wartość maksymalna rocznej wpłaty na IKE to 14,295 tys. zł, a nie istnieją przepisy przewidujące regularne wpłaty na takie konto. Z kolei liczba IKZE wyniosła w drugim kwartale 2019 r. 690,6 tys. przy wartości zgromadzonych aktywów 2,7 mld zł i przeciętnej wartości środków na koncie 2,1 tys. zł. Również w tym przypadku istnieje maksymalny limit rocznych wpłat, który wynosi 5,718 tys. zł.

Czym się różni IKE od IKZE?

Podczas gdy oba rodzaje wyżej wymienionych kont są zwolnione z 19-procentowego podatku od zysków kapitałowych, wpłaty na IKZE można odliczyć od podstawy opodatkowania podatkiem dochodowym od osób fizycznych. Ponadto przy wypłacie środków zostanie naliczona preferencyjna stawka 10-procentowego podatku dochodowego (zamiast 19-procentowe- go). Ma to zachęcić do korzystania z tej formy oszczędzania na emeryturę.

Oczywiście, aby móc cieszyć się opisanymi powyżej korzyściami, trzeba spełnić pewne warunki. Przede wszystkim wypłata oszczędności z IKZE powinna się odbyć po ukończeniu 65. roku życia (w przypadku IKE jest to 60. rok życia). Ponadto właściciel rachunku musi dokonywać wpłat przez minimum pięć kolejnych lat lub ponad połowa wszystkich wpłat na IKZE musi wpłynąć nie później niż na pięć lat przed złożeniem wniosku o wypłatę środków. W przypadku IKZE można wypłacić środki raz (wszystkie naraz), natomiast w przypadku IKE środki można wypłacać ratami (np. co miesiąc). Należy ponadto zaznaczyć, że zarówno środki z IKE, jak i z IKZE w przypadku śmierci właściciela podlegają dziedziczeniu.

Co się opłaca?

Z badania Konferencji Przedsiębiorstw Finansowych w Polsce Związku Pracodawców wynika, że prawie połowa gospodarstw domowych w Polsce odkłada oszczędności. Jednakże oznacza to, że prawie połowa nie oszczędza w ogóle lub ma długi. Nie nastraja to optymistycznie, jeżeli chodzi o przyszłość polskich emerytur kształtowanych w oparciu o ich własny kapitał (oszczędności).

Można się zastanawiać, z czego wynika brak skłonności Polaków do oszczędzania. Czy jesteśmy za biedni? Czy mamy zbyt niskie dochody? Jesteśmy czwartą najszybszą gospodarką Europy, ale nie potrafimy odkładać pieniędzy na później (np. na jesień życia)? A może brakuje instrumentów inwestycyjnych skrojonych na miarę potrzeb przyszłych polskich emerytów?

Według Małgorzaty Jarosińskiej – Jedynak, minister funduszy i polityki regionalnej, powszechnym instrumentem oszczędzania mogą stać się IKE oraz PPK. Z kolei według Marka Dietla, prezesa Giełdy Papierów Wartościowych, PPK oraz przeniesienie środków z OFE na IKE zwiększą oszczędności emerytalne Polaków. Ponadto trwająca obecnie reforma systemu emerytalnego ma „nakręcić tryby rynku kapitałowego, którego praca została zakłócona w 2014 r. przez częściowe umorzenie aktywów Otwartych Funduszy Emerytalnych”. Czym są jednak tak naprawdę Pracownicze Plany Kapitałowe?

Zacznijmy od tego, że PPK nie są, jak niektórzy twierdzą, eksperymentem, ale programem społecznym wzorowanym na istniejących formatach, takich jak choćby brytyjski Workplace Pension czy nowozelandzki KiwiSaver.

Wdrożenie systemu zostało rozłożone w czasie, w zależności od wielkości zatrudnienia w danym przedsiębiorstwie. Pierwsza faza systemu PPK weszła w życie 1 lipca 2019 r. i objęła w pierwszej kolejności przedsiębiorstwa zatrudniające powyżej 250 pracowników. Od 1 stycznia 2020 r. ruszył drugi etap wprowadzania PPK w firmach zatrudniających co najmniej 50 osób. Trzeci etap planowany jest na 1 lipca 2020 r. i ma objąć firmy zatrudniające co najmniej 20 osób. Czwarty i ostatni, który rozpocznie się 1 stycznia 2021 r., dotyczyć będzie pozostałych podmiotów zatrudniających i jednostek sektora finansów publicznych.

Faktycznie, oszczędzanie w PPK czyni płatników składek inwestorami otrzymującymi zwrot z inwestycji. Pytanie, jakie należy zadać w tym miejscu, brzmi: Czy to się opłaca? Czy ów zwrot z tej konkretnej inwestycji jest bardziej opłacalny niż trzymanie pieniędzy na zwykłym koncie oszczędnościowym?

Tutaj istotną rolę odgrywa architektura PPK: jest to dobrowolny i powszechny system długoterminowego oszczędzania. Może do niego przystąpić każdy zatrudniony podlegający obowiązkowym ubezpieczeniom emerytalnym i rentowym. Oszczędności w PPK pochodzić mają od pracowników, pracodawców oraz państwa. W związku z tym ich przyrost ma być szybki, a ryzyko utraty relatywnie niskie.

No dobrze, ale czy nie zabetonujemy swoich pieniędzy na wieczne nieoddanie? Pracownik może w każdej chwili skorzystać ze zgromadzonych w PPK oszczędności poprzez zwrot środków zgromadzonych na rachun ku lub dokonując wypłaty środków w tzw. szczególnych sytuacjach życiowych. Wnioskując o zwrot środków, otrzymamy zgromadzone oszczędności, pomniejszone o:

  • podatek od zysków kapitałowych,
  • 30 proc. środków pochodzących z wpłat pracodawcy (pieniądze te przekazane zostaną na rzecz uczestnika PPK do ZUS na jego konto ubezpieczeniowe jako jego składka na ubezpieczenie emerytalne należna za miesiąc, w którym kwota ta została przekazana),
  •  środki pochodzące z dopłat od państwa.

Jako szczególne sytuacje życiowe rozumiane są:

  • poważna choroba uczestnika, jego małżonka lub dziecka,
  • pokrycie wkładu własnego w związku z zaciągnięciem kredytu na budowę domu lub zakup mieszkania (tylko dla uczestników przed 45. rokiem życia) [1] .

Oczywiście, pracownik może również wykorzystać zgromadzone środki po ukończeniu 60. roku życia. Jeśli zaś poczeka się z ich wypłatą, to mogą stać się uzupełnieniem świadczenia otrzymywanego z ZUS.

Być może dla niektórych będzie to stanowić istotny argument przy wyborze sposobu oszczędzania na emeryturę.