Andrzej Pieśla

Pandemia koronawirusa na nowo definiuje tryb życia mieszkańców pogranicza polsko – niemieckiego.

Obecna sytuacja oraz związane z nią wymogi i ograniczenia bywają zaskakujące. W trudnym położeniu znaleźli się polscy uczniowie ostatniego rocznika Niemiecko-Polskiego Gimnazjum w Löcknitz koło Pasewalku. Nie chodzą obecnie do szkoły, bo potrzebują szybkich testów na obecność wirusa. Rodzice uczniów nie chcą lub nie mogą za nie płacić, choć są one jednak obowiązkowe w szkołach w Niemczech. Zgodnie z rozporządzeniem władz landu Meklemburgia-Pomorze Przednie co czwarty dzień polscy uczniowie muszą wykazać się negatywnym wynikiem testu. Oprócz rodziców, władze szkoły oraz powiatu Vorpommern-Greifswald nie chcą pokrywać niezbędnych kosztów badań.

Ostatnio Ministerstwo Edukacji landu poinformowało, że analizuje, w jaki sposób wszyscy uczniowie z Polski mogą bez problemów przygotować się do nadchodzących egzaminów końcowych w gimnazjum w Löcknitz, ale nie podało bliższych szczegółów. W przypadku pozostałych klas obowiązek obecności na zajęciach jest zawieszony tylko do czasu ferii zimowych. Gdyby szkoła wróciła do normy po wakacjach, wszyscy 84 uczniowie z Polski wróciliby do tradycyjnej nauki. Wówczas oni też potrzebowaliby regularnych testów na obecność wirusa.

Uczniowie narażeni są na wysokie i stałe koszty, tymczasem rząd Meklemburgii-Pomorza Przedniego przedłużył do końca marca wypłacanie dodatku dla Polaków dojeżdżających do pracy w Niemczech. Dostają oni z tego tytułu 65 euro dziennie, jeśli nie wracają na noc do domu. Z jednej strony chodzi o ograniczenie transgranicznych przemieszczeń i ograniczenie kontaktów, z drugiej – o utrzymanie ciągłości pracy w przedsiębiorstwach regionu. Mniejsze kwoty są również dostępne dla krewnych towarzyszących osobom dojeżdżającym do pracy. Świadczenie zostało po raz pierwszy wprowadzone w marcu 2020 roku. Od tego czasu, według Krajowego Urzędu Zdrowia i Spraw Socjalnych (LAGuS), wpłynęły wnioski dotyczące łącznie 4323 osób dojeżdżających do pracy i ich 315 krewnych. Odpowiada to w sumie kwocie około 4,5 miliona euro wartości świadczeń. Jak dotąd na program przeznaczono łącznie 5 mln EUR.

Tymczasem mieszkańcy pogranicza niemiecko-polskiego domagają się bezpłatnych testów covidowych dla osób dojeżdżających do pracy w strefie przygranicznej. Czują się marginalizowani i nierówno traktowani i zwrócili się do rządu stanowego w Schwerin ze stosownym manifestem. Podobnie jak uczniowie osoby dojeżdżające do pracy muszą być testowane co cztery dni. Dla Polaków, którzy pracują w Niemczech, zwykle robi to pracodawca, ale ci, którzy mieszkają w Meklemburgii-Pomorzu Przednim i mają pracę w Polsce, muszą to zrobić na własny koszt.